niedziela, 29 czerwca 2014

Deszczowy park - Rozdział 5

UWAGA!!! Ten rozdział jest dosyć mocny i momentami dziwny. Może obrzydzić :P Powodzenia ;)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Punkt widzenia Jimina

Wszyscy siedzieli zszokowani, chciałem wstać i pobiec za nim, jednak wiedziałem, że nie mogę. W razie czego Suga, który siedział obok, trzymał moją rękę.
-Przesadziłeś, to jeszcze dzieciak.- Powiedział lider.
-Nawet jeśli miał malinkę, to raczej w tym samym dniu nie robiłby tego. A jak tak bardzo chciałeś wiedzieć, mogłeś w jakiś delikatniejszy sposób zapytać.- Dodał Jin.
-Przepraszam, ale gdybym zapytał czy z nią poszedł do łóżka, to również może znaczyć, że z nią tylko leżał czy spał, w sensie, że serio spał.- Tłumaczył się J-Hopem. Zjadłem najszybciej ze wszystkich członków. Wstałem i powiedziałem.
-Idę go poszukać.
-A co ty się o niego tak martwisz?- Zapytał J-Hope.
-Jest zimno, pada, a on poszedł w bluzce z krótkim rękawkiem i w krótkich spodenkach.
-Co?
-Nie wziął nawet bluzy?
-Dzięki J-Hope, jak się rozchoruje to będzie twoja wina.- Mówili jeden prze drugiego. Założyłem długie spodnie i bluzę.

Chwyciłem jakiś sweter pod pachę i wyszedłem. Pobiegłem w stronę parku. Było około 5 stopni i lało. Zacząłem go szukać, wołając jego imię. Po kilku minutach zobaczyłem coś skulonego pod jednym z drzew. Było ono daleko od latarni, więc kiepsko to widziałem. Gdy się zbliżyłem, zobaczyłem, że to była nasza zguba. Cały przemoczony siedział na zimnej ziemi.
-Kookie!- Wrzasnąłem i pobiegłem do niego. Z całych sił przytuliłem go. Był lodowaty. On nie podniósł nawet głowy. Zacząłem mówić:
-Wszystko w porządku? Jesteś zmarznięty, nie siedź tu. Chodź, musimy wracać.
-Jimin, zostaw mnie.- Przerwał mi. Chciałem mu pomóc, a on mnie olewał. Jak zwykle. Kilka kropel zjechało po moich policzkach. Położyłem mu sweter, wstałem i zacząłem iść, gdy nagle usłyszałem.
-Hyung, czemu płaczesz?- Ja sam nie wiedziałem.
-Po prostu, nienawidzę, gdy cierpisz, a jeszcze bardziej, gdy nie mogę ci pomóc albo ty nie chcesz pomocy.
-Ja chce twoją pomoc, ale nie chce okazać się mięczakiem.- Powiedział. Wtedy zrozumiałem, że też płacze. Nie odwracając się powiedziałem:
-Nie jesteś mięczakiem. W takim momencie każdy by nie wytrzymał. Do tego jesteś najmłodszy i bycie wrażliwym nie jest złą cechą.
-Hyung- cicho powiedział szlochając.- Nie zostawiaj mnie, proszę.- Odwróciłem się i przytuliłem go.
-Nigdy Cię nie zostawię Jungkookie, nigdy. Obiecuje.- szepnąłem mu do ucha. On nareszcie podniósł głowę i spojrzał mi w oczy. Po chwili zbliżył swoje usta do moich. Po namiętnym pocałunku powiedziałem.
-Jest zimno i pada, a ty jesteś cały zmarznięty i mokry, chodźmy.- Wstałem i podnosiłem go, szliśmy aleją. Chciałem, by włożył sweter, ale on nie zgodził się. Nagle stanął przede mną i powiedział:
-Jimin-shi, ty podobasz mi się, ale ja nie chce być gejem.
-Ja też nie, ale wiesz co, ktoś mądry mi kiedyś powiedział: "Jak podobają Ci się dziewczyny, a zakochałeś się w chłopaku, to nie jesteś gejem." Nie wiem czy to prawda, ale wierze w to. Po czym dodał też coś ważniejszego, a to już jest prawda: "Bądź z tym, kogo kochasz."- Odpowiedziałem. Rumieńce weszły na jego bladą twarz. Chwilę milczał, po czym wydukał:
-Ko..kochasz m..mnie?
-Tak Kookie, kocham cię.- Powiedziałem nieśmiało. Pochylił się do mojego ucha i szepnął:
-Ja tez cię kocham hyung- a nasze usta znów się połączyły. Była to jedna z najszczęśliwszych chwil mojego życia i nie chciałem jej kończyć. Jego dłonie wsunęły się pod moją bluzę i bluzkę. Były lodowate, ale nie przeszkadzało mi to.

Po kilku minutach skończyliśmy.
-Zawsze chciałem to usłyszeć, bo nigdy nie byłem pewien czy mnie kochasz czy po prostu wykorzystujesz dla zabawy.- Powiedział.
-Ciebie? Wykorzystać? Nigdy.- Odpowiedziałem. On uśmiechnął się, a ja po chwili dodałem:
-Kookie jesteś lodowaty. Ubierz sweter, bo jutro na pewno będziesz chory.
-Nic mi on nie da. Jest zimny, a nie zagrzeje się ode mnie i będzie po chwili mokra od mojej bluzki i od deszczu.- Po tych słowach chwyciłem go za rękę i pociągnąłem do najbliższej altanki. Gdy już tam byliśmy, zacząłem ściągać z niego przemoczone rzeczy, a on powiedział ze zdziwieniem
-Hyu..hyung, co...co Ty ro..robisz?
-Muszę cię ogrzać choć trochę.- Odpowiedziałem. Ściągnąłem mu koszulkę i spodenki.
-Jak chcesz, to bokserki też możesz.- Powiedział nieśmiało, rumieniąc się. Chwyciłem za gumkę i pociągłem w dół. Pozbyłem się swoich ubrań i przytuliłem się do niego mocno, on zaczął mnie całować. Mocno pocierałem moimi rękami jego ciało i starałem się być jak najbliżej, on swoimi rękami jeździł po moich plecach. Czułem się lekko zakłopotany, a moje przyrodzenie stawało się coraz twardsze. Gdy był już w miarę ciepły z przodu odwróciłem go. Obejmując jego klatkę piersiową i masując ją.

Był tak kuszący. Moja długość była już prawie całkowicie sztywna. Szepnąłem mu do ucha:
-Tak strasznie Cię pragnę.- I przygryzłem jego płatek. On nic nie powiedział, tylko chwycił moje ręce i nasunął je na swoje w półtwarde przyrodzenie. Ja chwyciłem go i zacząłem ugniatać. On przechylił głowę w bok i zaczął mnie całować. Gdy jego penis był już całkowicie sztywny, on odwrócił się do mnie i wtedy ja powiedziałem:
-Kookie-ah. Chce tak bardzo zrobić to z Tobą, ale nic nie mamy. Olał prezerwatywę, ale nie mamy lube. Jednak, jeśli bardzo chcesz, mogę się poświęcić.
-Jimin-shi. Wiem, ze ty chcesz mi wsadzić i ja o dziwo też tak chce. Możesz to zrobić, nic mi nie będzie.
-Nie chce, byś cierpiał.- Powiedziałem czule głaszcząc jego włosy.
-Nic mi nie będzie, obiecuje.- Powiedział i delikatnie musnął mnie ustami. Po czym kleknął, wziął głęboki oddech i włożył mojego penisa do ust. Zaczął ssać moją długość i lizać moje klejnoty. Gdy moje przyrodzenie było już całkiem twarde, wstał.
-Na stojąco czy leżąco?- Zapytał.
-Jak ty wolisz.- Odpowiedziałem.
-Może na stojąco? Nie chce mieć drzazg.- Powiedział, śmiejąc się, po czym odwrócił się i pochylił.
-Tak będziesz miał łatwiej.- Stwierdził. Wziąłem do ust pierwszy palec i delikatnie włożyłem go do tyłka Jungkooka. Był miękki i ciepły w środku. Później włożyłem kolejnego i skrzyżowałem je, a następnie trzeciego. Zacząłem ruszać nimi wewnątrz niego. Pochyliłem się. Zobaczyłem, że przygryza wargi z zamkniętymi mocno oczami. Pewnie dlatego, bym nie słyszał jego jęków. Wolał stać tyłem do mnie bym nie widział jego łez. Po chwili wyciągnąłem palce, wyprostowałem się i powiedziałem:
-Powiedz STOP, to przestanę i nie krępuj się jęków. Moje pewnie będą głośniejsze.
-Jimin-shi, ale obiecaj, że jak nawet wrzasnę z bólu, to nie przestaniesz, aż nie powiem STOP?- Dopiero po chwili odpowiedziałem, choć niechętnie.
-Obiecuje.

Nakierowałem moją długość na jego otwór. Włożyłem go delikatnie i zacząłem pchać w nie za wolnym ani nie za szybkim tempie. V powiedział, że nie mogę iść za wolno, bo to też bardzo boli. Jungkook wrzasnął ze 2, 3 razy. Chciałem przerwać, ale obiecałem, że tego nie zrobię. Wydał z siebie jeszcze kilka dźwięków. Był strasznie napięty.
-Rozluźnij się, będzie lepiej- powiedziałem. On posłusznie to wykonał. Gdy włożyłem już całość zacząłem poruszać się i wykonywać równomierne pchnięcia. Jęknąłem i chwyciłem za przyrodzenie Jungkooka. Zacząłem jeździć wzdłuż jego penisa. Nagle Jungkook wydał jęk, ale nie bólu tylko przyjemności. Wiedziałem, że trafiłem w magiczny punkt G  i starałem się znowu w niego uderzyć.
-Szybciej- powiedział zdyszany Maknae. Przyspieszyłem. Nasze jęki się mieszał. Gdy byłem już blisko maksymalnie zwiększyłem prędkość. Po chwili doszedłem, Jungkook również.

Wyciągnąłem mojego penisa z niego i oboje odpadliśmy na ziemię oddychając ciężko. Moja ręka, jego brzuch, drewnianą podłoga w altanie, jak i jego wnętrze były całe ze spermy. Po chwili on wziął moją rękę i zaczął z niej zlizywać białą substancję. Podniosłem się i zacząłem lizać jego brzuch, penisa i pachwiny.
-Słodka.- Powiedziałem.
-Szkoda, ze nie mogę spróbować twojej.- Powiedział smutno.
-Możesz.- Powiedziałem i wskazałem na mojego penisa, gdzie również była biała substancja. Wziął go do ust. Moja długość znów twardniała.
-Jungkookie?
-Tak- odpowiedział, gdy wymówiłem jego imię, odłączając się od mojego krocza. Po czym zapytałem cicho, trochę nie wierząc w to, co mówię:
-Czy ja... Czy ja mógłbym, choć trochę wyczyścić twoje wnętrze?- Jego oczy otworzyły się tak szeroko, jak tylko mogły. Dopiero po chwili odrzekł.
-T-tak, jasne. Jeśli cię to nie obrzydza.
-Ty, lizałeś mojego penisa, który w końcu był tam, gdzie teraz ja chce, by był mój język.- Powiedziałem z uśmiechem. On odwrócił się na brzuch. Ugiął kolan i opierał się na przedramionach. Schyliłem się i włożyłem język w jego otwór. On jęknął. Zacząłem delikatnie nim ruszać. Po kilku chwilach, skończyłem.

Wstaliśmy, a ja go przytuliłem.
-No teraz, to jesteś gorący.- Powiedziałem i pocałowałem go. Ubraliśmy się. Dałem Jungkookowi moją bluzkę i bluzę, by było mu cieplej. Sam włożyłem jego. Właśnie mieliśmy iść, gdy usłyszałem dzwonek telefonu. Odebrałem i włączyłem głośnik. Był to zmartwiony i zdenerwowany RapMon:
-Gdzie wy do cholery jasnej jesteście?
-Już wracamy Hyung.
-Już wracacie? Już wracacie? Nie było was półtorej godziny, co robiliście?
-Dużo opowiadania, za 10 minut będziemy.
Powiedziałem i rozłączyłem się. Jungkook nie krył swojego rozbawienia.

-Idziemy?- Zapytałem.
-Tak- odpowiedział, po czym dodał:
-Ale jeszcze jedno buzi.- Zaśmiałem się i posłusznie wykonałem zadanie. Nie minęło 10 sek, a Kookie już wpychał język do moich ust. Nasze języki zaczęły się plątać i wić. Kochałem smak jego ust. Po kilku minutach niechętnie się rozłączyliśmy. Chwyciłem go za rękę i poszliśmy w stronę naszego dormu. Spojrzałem na telefon. Z 10 minut zostały nam trzy. Po chwili powiedziałem.
-Całowanie zajęło nam ponad połowę czasu.- On z uśmiechem odrzekł.
-Oj tam, to jest lepsze niż iście do dormu.
-Widzę, ze bardzo lubisz się całować.- Zauważyłem.
-Bo robisz to tak idealnie.- Powiedział i pocałował mnie w policzek. Ja zarumieniłem się. Musieliśmy biec pół drogi, bo byśmy się spóźnili. Gdy zobaczyłem, że Jungkook zostaje w tyle zawołałem:
-Kookie, co jest? Biegnij przynajmniej się rozgrzejesz.
-Jimin-shi, nie mogę już, nie mam siły, wszystko mnie boli.- Podbiegłem do niego i sprawnie wziąłem go na barana.
-Hyung co ty robisz.
-To przeze mnie cię wszystko boli, to teraz wynagradzam.- Rzekłem. Gdy byliśmy już blisko budynku, zszedł ze mnie. Szliśmy przytuleni. Gdy weszliśmy do środka, otuliło nas przyjemne ciepło. W połowie z schodów zatrzymaliśmy się, dając sobie gorący pocałunek, po czym weszliśmy i otworzyliśmy drzwi.

Nagle wszyscy przybiegli do nas, zadając miliard pytań.
-Spokojnie, pierwsze co, to niech Jungkook się przebierze i ogrzeje.- Powiedziałem. Oni skinęli głową. Maknae już kierował się do pokoju, gdy J-Hope powiedział.
-Kookie poczekaj. Chciałem Cię przeprosić za to, co powiedziałem, nie chciałem Cię urazić, ale byłem ciekawy twoich postępów łóżkowych.- Widziałem, jak krew w Jungkookie buzowała. Gdy J-Hope znowu powiedział:
-Jeśli jednak się wstydzisz, to nie martw się, nie musisz mówić, ale chociaż powiedz jej imię i czy to robiliście. Żeby później nie było niespodzianek i alimentów.- Jungkook nie wytrzymał i ruszył do drzwi. Stanąłem, na jego drodze, a ten wbił się we mnie zagłębiając głowę w moim obojczyku. Ja gładziłem jego włosy. Wiedziałem, że płacze.
-Przesadziłeś Hoseok.- Powiedział surowo Jin, po czym dodał. -To jeszcze dziecko.
-Ale to miał być żart.- odpowiedział szybko J-Hope.
-Nie tłumacz już się i jak wymyślisz normalne przeprosiny, to dopiero mów.- Przerwał mu Rap Monster.
-Chodź Jungkookie, musisz się przebrać.- Powiedział troskliwie Suga. Chłopak wyprostował się i nie podnosząc głowy wszedł do pokoju.
-Może ty też się przebierzesz Jimin, jesteś wilgotny i zimny.- Powiedział Jin dotykając mojej bluzy i spodni.
-Masz rację, już idę.- Powiedziałem i ruszyłem w stronę pokoju.
-W salonie za 10 minut- powiedział donośnym głosem lider.
-Dobrze- powiedziałem i machnąłem ręką.

Drzwi od pokoju były zamknięte, wiec zapukałem i rzekłem:
-Jungkookie, to ja Jimin. Otwórz proszę.- Usłyszałem kroki i po chwili drzwi się otworzyły, Jungkook chwycił mnie za bluzę i wciągał do środka. Zamknął drzwi, oparł mnie o ścianę i zaczął całować, tak jak nigdy wcześniej. Czułem jego ból, jego gorycz, ale też jego namiętność. Nie chciałem tego kończyć, on również. Poczułem smak jego gorzkich łez, które zaczęły spływać mu po policzkach. Chciałem złagodzić ten ból. Chciałem się go pozbyć, bądź przejąć go na siebie. Nie chciałem go ranić. Nie chciałem, by cierpiał. Całując się podprowadził mnie do łóżka. Upadłem, a on położył się na mnie. Jedną rękę delikatnie wplatałem w jego włosy, a drugą jeździłem po jego plecach. On zaś jedną ręka pieścił mój policzek, a drugą udo. Po kilku minutach odłączyliśmy usta, a on powiedział.
-Mógłbym tak wiecznie.
-Ja też.- Odrzekłem.
-Jesteś zimny hyung- nagle zauważył.
-Tak, też trochę zmokłem, muszę się przebrać.- On już to zrobił, miał na sobie luźne dresowe spodnie, spod których wystawały inne bokserki niż te, które miał na sobie wcześniej oraz bluzkę z długim rękawem.
-Dobrze- odrzekł z uśmiechem. Nareszcie się uśmiechnął. Wstał ze mnie i pomógł mi się podnieść. Ja dałem mu buziaka w policzek wstając i podszedłem do szafy.
-A to za co?- Spytał.
-Za uśmiech- powiedziałem szukając jakiś ubrań. Po chwili wyciągnąłem spodenki, bluzkę z długim rękawem oraz bieliznę, która też była mokra. Ściągnąłem ubrania. Widziałem, jak Maknae ogląda mnie od góry do dołu. Nie przeszkadzało mi to. Szybko zarzuciłem na siebie ubranie i byłem gotowy.

Niechętnie Jungkook wyszedł ze mną z pokoju. Ubrał na siebie jeszcze bluzę. Widocznie bardzo zmarzł. Daliśmy rzeczy do prania i weszliśmy do salonu. Od razu z miejsca zerwał się J-Hope, który podbiegł do nas. Stanął przed najmłodszym i powiedział:
-Ja strasznie cię przepraszam, nie chciałem Cię urazić. Żałuję wszystkiego, co powiedziałem i obiecuje, że już nic nie powiem na ten temat bez twojej zgody.
-W porządku. Odpowiedział maknae. Dali sobie niedźwiadka i usiedliśmy wszyscy. Wtedy Rap Monster się odezwał.
-Jak już chłopaki się pogodzili, mów, co robiliście przez półtorej godziny?
-No, a więc- zacząłem. -Zanim znalazłem Jungkooka trochę trwało, siedział pod jednym z drzew w parku. Później zanim go przekonałem, żeby się chociaż ruszył, to też sporo minęło. Gdy się już zgodził, nie chciał wracać do dormu, więc poszliśmy do najbliższej kawiarni. Usiedliśmy przy kominku, by się choć trochę wysuszył i ogrzał. Po długich negocjacjach wreszcie namówiłem go, by wrócić. No i w drodze powrotnej zadzwoniłeś.- Kłamałem, jak z nut, ale nie mogłem powiedzieć prawdy.
-A nie mogłeś chociaż zadzwonić albo napisać sms? Myśmy tutaj od nerwów odchodzili.- Dodał wściekły lider.
-Przepraszam, że narobiłem tyle kłopotów.- Powiedział nagle Kookie.
-Nic się nie stało.- Rzekł Jin. Spojrzałem, na Jungkooka, który siedział na ziemi w kącie i cały się trząsł.
-Kookie-ah, cały się trzęsiesz. Może chcesz jakiś koc.-Zapytałem
-Jimin, przynieś jeden z sypialni.- Zwrócił się do mnie V. Po chwili wróciłem z kocem w ręku. Podszedłem do maknae i otuliłem go kocem.
-Dzięki hyung.- Powiedział. Przejechałem mu po policzku, a następnie dotknąłem jego czoło. Był rozpalony.
-Ej, on jest gorący, może ma gorączkę?- Powiedziałem. Jin zerwał się z miejsca i wyszedł z pokoju. Po chwili już mierzył temperaturę Jungkookowi.
-Trzydzieści dziewięć i pół!- Wrzasnął najstarszy, po czym wybiegł z pokoju. Wrócił po chwili z butelką syropu i wielką łyżką.
-Masz, to ci obniży temperaturę, a jutro pojedziemy do lekarza.- Powiedział, podając lek.
-Ugh. Nie dobre.- Odrzekł młodszy. Po czym wstał i z pomocą Jina został położony i owinięte w chyba 5 koców i kołdrę.

My siedzieliśmy nadal w salonie. Nagle odezwał się J-Hope:
-Przepraszam za to, co się stało. Nie chciałem, by Jungkook był chory.
-Co się stało, to się stało. Czasu nie cofniesz. Dobrze, ze chociaż Jimin za nim poszedł, bo znając życie albo by jakoś teraz wrócił albo dopiero rano. A wtedy to, by była masakra.- Powiedział Suga. Wszyscy się zgodzili. Gadaliśmy jeszcze trochę, po czym  po kolei każdy szedł się myć i spać. Nie byłem zmęczony, wiec siedziałem w salonie. Został jeszcze ze mną V i Suga. Wiedziałem, ze chcą się dowiedzieć, co się tak naprawdę stało albo po prostu czekają, aż wszyscy sobie pójdą i będą mogli się poruchać albo jedno i drugie.
-No a więc.- Powiedział Taehyung podchodząc do drzwi i zamykając je.
-Wcale nie byliście w kawiarni, co nie? Spoko, możesz mówić inni śpią, Jungkook Cię za to nie zabije.
-No, nie byliśmy.- Odpowiedziałem.
-Ha. Wiedziałem.- Krzyknął młodszy siadając na ziemi między nogami swojego chłopaka i opierając głowę na jego udzie. Ten zaś zaczął mierzwić i głaskać jego włosy.
-No opowiedz.- Powiedział Suga. Zacząłem:
-No dobra. A więc znalazłem wreszcie Jungkookiego pod tym drzewem,  nie chciał iść do domu, zobaczyłem, ze jest cały zimny, więc chciałem go jakoś ogrzać, bo nie chciał bluzy. Poszliśmy do altany.
-Uuu.. ciekawie się zaczyna.- Przerwał mi V, po czym kontynuowałem.
-No a wiec, jak już mówiłem, musiałem go ogrzać, a tam przynajmniej nie padało. Rozebrałem go z tych mokrych ciuchów i siebie też. Po czym przytuliłem go. No, a później tak jakoś samo wyszło.
-Mieliście swój pierwszy raz!?- Znów wrzasnął zbyt podniecony V, ale zaraz uciszył go starszy.
-Nie chciałem tego tak trochę, bo nie mieliśmy lube, ani nic, ale było tak cudownie, że nie mogłem sobie wymarzyć lepszego.- Powiedziałem. Jeszcze trochę rozmawialiśmy, po czym ogłosiłem, ze idę spać.Zanim wyszedłem zadałem im jeszcze jedno pytanie:
-Ej, myślicie, ze mógłbym zaprosić Jungkooka na randkę, ale nie, że na seks tylko na przykład na kolację lub do kina czy coś?
-Aaa.. To takie słodkie. Jasne, ze możesz.- Powiedział V.
-Tylko jak pójść, by hyungowie się nie skapnęli i żeby nie chcieli iść z nami?
-Ymm ciężko, ale albo powiecie, że idziecie kupić coś, czego inni nie lubią albo ze idziecie na urodziny do waszego wspólnego przyjaciela albo coś wymyślicie.- Odpowiedział starszy.
-Dzięki chłopaki, dobranoc.
-Dobranoc Jimin.- Powiedzieli równocześnie.

Po umyciu wszedłem do pokoju nie zapalając światła. Podszedłem do Jungkooka, pocałowałem go w czoło, a następnie położyłem się. Miałem łóżko na dole pod ścianą. Leżałem tyłem do niej. Nagle poczułem fale ciepła. Odwróciłem się, to był Jungkook. Już wchodził pod moją kołdrę.
-Co tu robisz?- Zapytałem.
-Chce spać z Tobą, hyung. Sprawdziłem, inni już śpią.- Odpowiedział,
-A jak ktoś wstanie w nocy i cię zobaczy?- Zadałem kolejne pytanie.
-Ułożylem tak koce, ze wygląda, jakbym tam spał. Nad ranem wrócę do sobie. Ale jak nie chcesz, to idę.
-Jungkook, ja chce.- Powiedziałem chwytając go za rękę, gdy się zaczął podnosić.- Kookie nie chce byś tyle cierpiał.- Dodałem, a on powiedział:
-Jimin troszkę przecierpiałem, ale również przy tobie przeżyłem najszczęśliwsze momenty mojego życia. Nigdy się tak nie całowałem i jesteś dla mnie w tym najlepszy. Z tobą przeżyłem swój pierwszy raz i mam nadzieje, że nie ostatni i tak straszliwe mocno cię kocham i nie chce cię stracić.
-Ja też cię kocham, tak cholernie mocno kocham.- Powiedziałem przyciskając moje czoło do jego. Zaczęliśmy się całować, to było nasze najdłuższe całowanie i chyba najlepsze. Po około pół godziny zasneliśmy w objęciach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz