sobota, 30 sierpnia 2014

Dzień wolny cz.2 - Rozdział 12

Okay, więc to jest kolejny rozdział, a raczej dokończenie wczorajszego. Przepraszam, ze taki krótki. Następny będzie dłuższy. I to o wiele ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Punkt widzenia Jungkooka Nie rozumiałem w ogóle co się stało. Lider w furii rzucił się na J-Hopa, Suga wybiegł wściekły, a teraz wchodzę do pokoju, a V cały w łzach siedzi na swoim lóżku. 
-V hyung, co się stało?- zapytałem, ale zanim on zdążył cokolwiek powiedzieć do pokoju wpadła wkurzona i zabeczana Minzy.
-Ty tępy, zjebany chuju, jak śmiałeś! Miej łapy przy swoim chłopaku, a nie klej się do innych!!! Ale masz szczęście, że ta twoją "miłość" też to widziała!- wrzasnęła, po czym rzuciła się na Tae. On jej nie mógł oddać, więc tylko się bronił. Ruszyłem mu na pomoc, ale ona się zbyt mocno uczepiła
-Jimin!- krzyknąłem. On wbiegł po chwili do pokoju. Pomógł mi wziąć Minzy z dała od Taehyunga. 
-Co się do cholery jasnej stało?- zapytał Jimin wciąż trzymając Minzy.
-Ten palant przystawił się do mojego chłopaka- warknęła dziewczyna. 
-To nie tak!- Szybko zaprzeczył V i zaczął się tłumaczyć. -Najpierw spytał się mnie na plaży, jak to jest się pocałować z chłopakiem i czy to tak samo jak z laską. Ja powiedziałem, że nie wiem i niech sprawdzi. Później biłem się z nim i byliśmy blisko. On się zbliżył jeszcze bardziej i mnie pocałował i tak jakoś wyszło. Zawsze odwzajemniam pocałunek nieświadomie, więc dopiero po chwili zorientowałem się, co robię i wtedy go odepchnąłem. On powiedział, że to nic nie znaczy i że tylko chciał sprawdzić czy jest lepiej.
-Kłamiesz!- Wrzasnęła Minzy.
-Wiesz co, on może mieć rację. W końcu ten tępy idiota zaczął macać mnie po jajach, by jak to powiedział "sprawdzić" czy się podniecę pod jego dotykiem.- przerwał jej Jimin, a ja musiałem dodać:
-I to jeszcze na moich oczach.- Ona widocznie się uspokoiła. 
-Przepraszam, może masz rację.- powiedziała i wyszła z pokoju. V siedział na łóżku i płakał.
-Wszystko będzie dobrze- powiedziałem, a on wybuchnął.
-Nic nie będzie dobrze! Znów to zrobiłem, on mi tego nie wybaczy, nie wybaczy, a ja go kocham. Dlaczego muszę być taką świnią, on.. on powiedział, ze mnie nienawidzi!
-V, on Cię kocha. Dobrze o tym wiesz, a to że tak powiedział to tylko w chwili złości.- uspokajał go Jimin. On nagle podniósł się i spojrzał z przerażeniem, jakby coś zrozumiał.
-Gdzie on jest?
-Nie wiem, mówił, ze idzie na spacer.
-Fuck, fuck, fuck! Musimy go znaleźć. On sobie zrobi krzywdę. 
-Co? Jak?- Wpadłem również w panikę.
-Gdy go zdradzałem, ciął się.Jedną lub dwie kreski za zdradę. Teraz może być gorzej. On zawsze nosi w spodniach scyzoryk.
Zerwaliśmy się natychmiastowo.
-Idziemy na spacer.- Krzyknął w biegu Jimin. Ruszyliśmy do lasu. V był potwornie przestraszony, my również. Robiło się już powoli ciemno. Rozdzieliliśmy się. Po kilku minutach Jimin krzyknął: -Mam go!- Ruszyłem do źródła głosu. Oniemiałem, na małym pieńku siedział Suga z nożem w ręku, cała noga była w krwi. 
-Jezus, Maria Suga!!- V krzyknął w rozpaczy
-Zostaw mnie!
-Nie! Zbyt Cię kocham, by cię zostawić!
-Taa.. Jasne, a do innych chłopaków to się łasisz?
-To on to zrobił! Do tego nie poszedłem z nim do łóżka
-Ale odepchnąć, to już nie raczyłeś.
-Raczyłem, ale tego już nie widziałeś.
-Dobra, później pogadacie. Suga mocno krwawi. Trzeba to zatamować.- Powiedział Jimin. Wziąłem jeansowe spodnie Sugi, które leżały na ziemi i podałem Jiminowi. On zaś wziął je i przycisnął do ran. Tae i Yoongi dalej kontynuowali swoją konwersację.
-Dlaczego ranisz siebie, mogłeś ranić mnie?
-Bo kocham takiego debila jak ty
-Hyung. To wszystko nie tak. Jestem debilem, bo odwzajemniłem pocałunek, ale to on zaczął, a wiesz jaki mam refleks. Przepraszam. 
-I tak ci nie wybaczę.- Na te słowa V upadł na ziemię i zaczął płakać. Największy cios. Poszedłem do niego i go przytuliłem. 
-Tu jest ponad 30 ran- powiedział Jimin, który starał się jakkolwiek zapobiec krwawieniu. Nagle chłopak wyjął telefon i zadzwonił
-Menager hyung? Tak, Jimin. Mamy problem, dużo ran krwawiących, Ale niech hyung przyjdzie sam. Jungkook po pana wyjdzie.- Tyle mi wystarczyło, odszedłem od V i ruszyłem. Biegłem ile sił w nogach. Przed domem już stał menager z apteczka i tona bandaży. Chwyciłem trochę i ruszyliśmy. Po chwili byliśmy już na miejscu.  
-Jezu Suga.- wrzasnął Menager i ruszył opatrywać rany. Yoongi stracił tak dużo krwi, że nie miał siły siedzieć. V go podtrzymywał. Nawet nie miał siły się sprzeczać.  Wreszcie jako tako udało im się opanować krwotok.
-Pani gospodarz jest z wykształcenia pielęgniarką. Może to fachowo opatrzyć, a jutro pojedziemy do szpitala. Coś ty chłopcze sobie zrobił? I to na trzeźwo. 
-Wezmę go.- powiedział Jimin po czym wziął nieprzytomnego już Yoongi na barana. Gdy dotarliśmy do domu, wszyscy się rzucili na nas. 
-Coś zaatakowało Suge w lesie. Chłopaki go znaleźli.- powiedział menager. I ruszyliśmy do pokoju pani Gong. Położyliśmy go na środku pokoju na stole. 
-Tu jest pełno krwi, trzeba to obmyć- Powiedziała, gdy odwinęła opatrunek. Wzięła środek dezynfekujący i przemyła nogę. Następnie założyła opatrunek jałowy i uciskowy. 
-W głębszych ranach jeszcze trochę krwi cieknie, więc trzeba będzie go wymienić za godzinę. Wtedy już nic nie powinno się lać. Wszystko będzie z nim w porządku, ale trzeba go pilnować przez noc.
-Ja to zrobię.- powiedział niemal od razu V. Położyliśmy Suge do łóżka w tym pokoju i Tae został z nim. Gdy wychodziliśmy zwrócił się do Jimina. 
-Zrób swój plan, wszystko będzie w porządku.- On posłał mu szczery uśmiech i podziękował. Wyszliśmy z pokoju i Jimin pociągnął mnie na zewnątrz. Nie rozumiałem o co chodzi. Wziął mnie do lasu i oświetlił jedno z drzew. Było na nim wyryte "Jimin + Jungkook" w serduszku. Było to urocze. Odwróciłem się, a Jimin stał z poważną miną. 
-Wiem, ze to kiepskie, ale mam pytanie. Czy umówisz się ze mną?- uśmiechnąłem się.
-Pewnie, że tak. w końcu jesteśmy zapisani na wieki- powiedziałem i pocałowałem go w policzek. On nagle zza pleców wyciągnął małego, pluszowego misia. Chwyciłem go i przytuliłem. -Nazywa się Jikook.- Powiedział. Był przesłodki. Znów go ucałowałem, tym razem w usta. Po czym ruszyliśmy na łąkę. Tam leżeliśmy i oglądaliśmy gwiazdy. Nagle spadła spadająca gwiazda. 
-Pomyślałeś życzenie?- Zapytałem
-Tak, a ty?
-Też.- odpowiedziałem i połączyłem nasze usta. Te cudowne chwilę przerwał nam sygnał telefonu Jimina. on z jękiem się odłączył. Usiedliśmy i odebrał włączając głośnik. Nie zdążył nic powiedzieć, bo lider już zaczął się drzeć.
-Gdzie wy znowu poszliście? Tylko mi nie mów, że coś was napadło albo że zgubiliście drogę?
-Nie hyung, spokojnie. Poszliśmy na spacer z nudów. Za chwile będziemy.- powiedział Jimin i się rozlaczył.
-Coś dzisiaj wkurzony jest Rap Monster.- Stwierdziłem.
-To przez tą sytuacje z Minzy. Już się wnerwił, jak ona powiedziała, że jest z J-Hopem, a później jeszcze bardziej, gdy był ten incydent. -Może się zakochał.
-Nie może, a na pewno. Nie widzisz, jak się do niej klei?
-No tak. Racja. Dobra, chodźmy.- Wstaliśmy niechętnie i ruszyliśmy w drogę. Gdy weszliśmy, wszyscy, prócz V i Sugi, siedzieli w salonie i coś oglądali. Ukryłem misia w kurtce i weszliśmy do pomieszczenia. Rap Mon i J-Hope wyglądali, jakby zaraz się mieli pozabijać. 
-Przepraszam, ze przeszkadzam, ale dzwonił do nas nasz wspólny przyjaciel z Busan i zaprasza nas na swoje przyjęcie urodzinowe, które jest jutro w Seulu. I jak menager hyung będzie jechał do szpitala, nas też weźmie?- zapytał Jimin. Menager się zgodził. Byliśmy już zmęczeni, więc poszliśmy na górę. Po drodze odwiedziliśmy Tae, który nadal czuwał przy łóżku Sugi.
-I jak?- zapytał, gdy tylko weszliśmy.
-Ni jak.- powiedziałem i pokazałem misia
-Ooo..  Słodki. Mam nadzieję, ze się wam uda jutro. - powiedział i puścił oczko.
-Dzięki i mamy nadzieję, ze wszystko sobie wyjaśnicie z Yoongi- Jimin uprzedził mnie. Potem ruszyliśmy pod prysznic. Po wspólnej i jakże miłej kąpieli poszliśmy spać. Nie mogłem zasnąć w swoim łóżku, więc ruszyłem z misiem pod pachą do Jimina. -Hyung, mogę?- Zapytałem troszkę nieśmiało. -Mhm..- On pół śpiący mruknął. Wgramoliłem się do jego łóżka i mocno w niego wtuliłem. On objął mnie i przytulił jeszcze mocniej. -Dobranoc- szepnąłem. -Dobranoc- powiedział cicho, po czym pocałował mnie we włosy. Zarumieniłem się delikatnie, ale było tak ciemno, ze tego nie widział. Po kilku minutach zasnąłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz