Hej. Przepraszam, ze tak długo nie pisałam, ale nie było mnie w domu. Ten rozdział jest krótki, więc jutro dodam drugą część ;)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Punkt widzenia Sugi
Po jakże cudownej sesji zdjęciowej, gdzie musiałem pozować z tym potwornym zwierzęciem na łonie natury, pojechaliśmy na fan meeting. Było bardzo miło spotkać się z fanami, w końcu teraz jesteśmy na jakimś zadupiu z dala od cywilizacji. No nie licząc tv i wi fi. No, ale fani nas nie widzieli, więc miło się było pokazać. Dostałem kilka prezentów od fanek, bardzo uroczego misia i kilka innych przedmiotów. Po pożegnaniu się z fanami. Ruszyliśmy w drogę powrotną. Od razu po dotarciu do domu runąłem na łóżko, byłem strasznie zmęczony. Nie musiałem się myć, bo zrobiłem to jakieś 3 godziny wcześniej po zabawie w stodole.
Już zamykałem oczy, gdy nagle usłyszałem otwierające się drzwi. Z tego co wiem, to wszyscy byli na dole oglądając jakąś komedię. Pewnie ktoś coś zapomniał, więc nie otworzyłem oczu. Nagle poczułem chłód. Ktoś wziął mi kołdrę. Podniosłem się gwałtownie i spojrzałem przed siebie.
-J-Hope!- krzyknąłem z frustracją, gdy zobaczyłem ten uśmiechnięty pysk.
-Co? Chciałem Cię przebrać.- Powiedział nadal z uśmiechem. Jak ja go zaraz trzepnę.
-Gdybyś mnie tknął, już byś nie żył.- zagroziłem przez zaciśnięte zęby.
-Spokojnie. Nie ściągnąłbym Ci wszystkiego
-Taa.. Bo Ci uwierzę. Nie ważne. Już sam siebie poradzę. Możesz wyjść.
-Jak chcesz.- Powiedział nonszalancko i opuścił pokój. Przebrałem się i zasnąłem.
Rano obudził mnie mocny huk. Wyrwałem się z łóżka. Po chwili wpadł do pokoju gospodarz i powiedział, że za 5 min zebranie. Wszyscy niechętnie wstaliśmy i ruszyliśmy na dół. Na schodach spotkałem V. Miał na sobie luźne, szare dresy i niebieski t-shirt. Jego włosy były roztrzepane, a grzywka spadała w nieładzie na jedno oko. Włożyłem ją za ucho, na co się lekko zarumienił.
-Uroczy jesteś, wiesz?- szepnąłem mu do ucha, przez co był jeszcze bardziej czerwony. W takich momentach jest tak nieśmiały, a czasami to aż strach się bać jego odwagi. Uśmiechnąłem się i pogłaskałem go po plecach.
Gdy doszliśmy, w salonie ustawiliśmy się w rządku. Na przeciwko stawił się menager i gospodarz.
-Dzisiaj jest dzień wolny...- Wszyscy się ucieszyli i ruszyli do drzwi.
-Ale...!!!- Jak zwykle ale.. -Ale najpierw nakarmcie zwierzęta. I jak ktoś chce, można teraz tańczyć przez 5 godzin.
Przytaknęliśmy i każdy ruszył w swoją stronę. Ja wróciłem do mojego łóżka. Chciałem odpocząć. Jednak, gdy tylko zmrużyłem oczy, poczułem ciężar na sobą. To był V. Który jak zwykle, miał zbyt dużo energii i zbyt mało szacunku, by mi nie przeszkadzać.
-Hyung, pójdźmy popływać.. Albo na spacer... Albo może potańczyć... Albo chociaż coś oglądnijmy...
-Tae, chce teraz odpocząć. Weź męcz innych.
-Ale Jimin i Jungkook poszli na tańce, a później będą się pieprzyć. J-Hope też poszedł tańczyć. Rap Mon o dziwo też. A Jin gotuje na dole, proszę, proszę proooszę.- Ten dzieciak nie da mi spokoju.
-Dobra zgoda, oglądnijmy coś, ale tu, bo nie chce mi się wstawać.- On wesoło ruszył po pilota i włączył telewizję. Wgramolił się do mnie pod kołdrę. Objąłem go ramieniem, a on położył głowę na mojej piersi. Jednak to oglądanie nie trwało długo. Kto by się spodziewał. Już po 5 minutach byłem przyklejony do jego twarzy. Wciągnąłem V na siebie i wciąż pogłębiałem pocałunki. Polizałem jego wargi, a on posłusznie rozchylił je. Badałem każdy zakamarek jego ust. Jego język zaczął wkraczać do moich. Zaczęliśmy walkę o dominację. Po chwili jednak Tae oderwał się, przez co się troszkę zasmuciłem. On wstał i ruszył do drzwi. Przekręcił kluczyk i powiedział z uśmiechem.
-Tak będzie bezpieczniej.
Po czym powrócił i położył się na mnie. Ja nie pozwoliłem się zdominować i obróciłem nas tak, że to teraz ja byłem na górze. Rozebraliśmy się i zacząłem go rozciągać. Jak ja kocham jego jęki, jednak nie mogliśmy być za głośno, bo nadal ktoś mógł nas usłyszeć. Po odpowiednim przygotowaniu włożyłem mu mojego penisa. Gdy jęknął głośniej, połączyłem nasze usta, by stłumić dźwięki. Pchałem coraz mocniej i szybciej. Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Zatrzymałem się w przerażeniu.
-Chwilę.- powiedziałem najbardziej opanowanym głosem jakim dałem radę. Wyciągnąłem moją długość z V na co wydał poirytowany jęk. Zatkałem mu szybko usta ręka i szepnąłem:
-Ciii... Nikt nie może Cię usłyszeć, bierz ciuchy i do szafy.- On posłusznie to wykonał. Ja włożyłem najluźniejsze spodnie jakie były, by ukryć moją erekcję i ruszyłem do drzwi. Otworzyłem je i ruszyłem szybo do łóżka, przykrywając się kołdrą. To był Jin, który powoli wszedł do pokoju.
-Yyy.. Obudziłem Cię? Słyszałem jakieś dźwięki, więc myślałem, że nie śpisz.
-Telewizja była włączona.- mruknąłem.
-Widziałeś V? Wszędzie go szukam.
-Nie. Zamknąłem drzwi, by nikt mi tu nie wchodził, gdy śpię. Szczególnie on.
-Dobra, dzięki. Ale jesteś dla niego niemiły. Pobaw się z nim kiedyś.
-Taa.. Taa, jak będę miał siły.
-Dobra, spij. Pa.
-Żegnaj
Powiedziałem, a gdy wyszedł, wstałem i zamknąłem drzwi.
V wyleciał z szafy i rzucił się na mnie. Uczepił się mnie jak koala. Był tak spragniony.
-Hyung, pobawisz się ze mną.- zażartował.
Nawet nie chciało mi się wracać do łóżka. Obróciłem go tak, by się opierał o ściany. On mocniej owinął nogi w okół mojej tali i wróciliśmy do poprzedniej czynności. V doszedł pierwszy w błogim orgazmie, ja zaraz po nim. Potem ruszyliśmy do łazienki.
-Hyung?- zapytał V, gdy byliśmy pod prysznicem
-Hmm..
-Czy ja.. Czy ja będę mógł Ci włożyć następnym razem?- Roześmiałem się troszkę, był taki uroczy, gdy był zawstydzony.
-Pewnie- odpowiedziałem i poczochrałem jego włosy. Po zakończonej kąpieli, wróciliśmy do mojego pokoju. Była dopiero 12. Ja chciałem sobie jeszcze trochę pospać, bo w końcu V mi nie pozwolił wcześniej. Przypomnieliśmy sobie, że Jin go wolał. Dałem mu buziaka na pożegnanie i poszedłem spać. Tae zszedł na dół. Obudziłem się jakieś 3 godziny później. Wstałem i wszedłem do pokoju maknae line. Jak zwykle liżący się Jimin i Jungkook.
-Kto by się spodziewał, że to ty hyung? Reszta puka- powiedział młodszy, gdy się odczepili.
-Kto by się spodziewał, że się liżecie, ale mniejsza. Widzieliście Tae?- zapytałem
-Jest nad jeziorem z J-Hopem i Rap Monsterem.- powiedział Jimin. Ja im podziękowałem i wyszedłem.
-Suga hyung, czekaj!- usłyszałem głos za sobą, gdy byłem już na dole. To był Jimin. Odwróciłem się. Zakłopotany stanął przede mną i zaczął:
-Hyung, możemy pogadać za 5 minut. Potrzebuje twojej pomocy. Tylko spławie Jungkooka do Jina na chwilę.- Ja skinąłem głową. Wróciłem się do pokoju chłopaków. Ale oni mnie zmuszają do wysiłku, tyle chodzić. Jimin wysłał Jungkooka do grania w gry z Jinem. Powiedział, że musi ze mną pogadać o problemach intymnych.. ohyda. No, ale cóż.
-Więc?- zapytałem się go
-Więc.. Chodzi o to, że chce wziąć Jungkooka do pewnej restauracji na kolację, a później na spacer i do hotelu na noc. Myślisz, że się mu spodoba?
-Pewnie. On poszedł by z tobą wszędzie, nawet na cmentarz, a to jest świetne. A jaka to restauracja?
-The legend of Can
-Jezu, to jedna z najdroższych w Seulu.
-Wiem, ale chcę, by było idealnie i już wiem, jak go zaprosić, ale jak powiedzieć to reszcie? Bo chce iść jutro.
- Wspólny znajomy z Busan ma urodziny?
-O dziękuję hyung- powiedział i przytulił mnie. Po czym poszedł do Jungkooka.
Ja wyszedłem z domu i ruszyłem w stronę jeziora. Już byłem blisko i widziałem taflę wody. Zatrzymałem się, gdy zobaczyłem V i J-Hopa. Skakali i chyba się bili ze sobą. Koło mnie stała Minzy, którą dopiero po chwili zauważyłem. Lecz nagle coś innego przykuło moją uwagę. Ta suka J-Hope miała swoje usta na ustach mojego Tae. A V stał tam i nic. A obiecał, że nigdy mnie już nie zdradzi. Minzy chyba też to poruszyło, bo już stała z łzami w oczach, ale nie obchodziło mnie to teraz. Ruszyłem jak najszybciej do domu. Wparowałem przez drzwi i ruszyłem po schodach. Na nich stał uśmiechnięty Jungkook.
-Hej hyung. Wiesz, ze J-Hope chodzi z Minzy?- to wiele wyjaśnia, ale teraz nie miałem na to siły.
-Już nie- mruknąłem
-Hyung, coś się stało?-zapytał zaniepokojony.
-Nic.- stwierdziłem i ruszyłem do swojego pokoju. Rzuciłem się na łóżko. Chciałem płakać, ale nie ze smutku, ze wściekłości. Jak on śmiał. Ufałem mu, a on co? Już się klei do innego. A może to ja jestem zbyt kiepski? W końcu najpierw chciał zamiany, a teraz to? Czy on się mną znudził czy nie umiem go pieprzyć? Zacząłem uderzać w poduszkę.
-Hej hyung!- wpadł wesoły głos, ale po chwili ucichł i stał się poważniejszy.- Coś się stało?
-Na serio V? Tak. Stało się. Ty się stałeś! Ufałem Ci, a ty kurwa co!? Liżesz się z J-Hopem, po czym wpadasz do mnie cały happy, jak gdyby nigdy nic! Co!? Znudziłem Ci się czy może jestem aż tak kiepski w łóżku, ze mnie zdradzasz?!?! Nienawidzę Cię!!!- Nie wytrzymałem i wyrzuciłem z siebie wszystko, nie chciałem go zranić, ja go wciąż kocham, ale w tamtej chwili nie mogłem się powstrzymać i powiedziałem mu to. V tam stał w szoku. Nie miałem do niego sił, więc wyszedłem, trzaskając drzwiami. A jak zobaczę Hoseoka, to chyba rzucę się na niego, a raczej już nie muszę. W salonie już go prał lider. Jin z Jiminem go musieli odciągnąć. Wrzeszczał, żeby zostawił Minzy w spokoju, że ona go kochała, o on nie i że to nie zabawka itd. Pierwszy raz widziałem takiego lidera, ale byłem tak wkurzony, że nie chciałem o tym myśleć.
Nie wiedziałem co ze sobą zrobić.
-Idę na spacer!- krzyknąłem, wychodząc. Już mnie nikt nie obchodzi. Chciałem pobyć sam. Dalej nie rozumiałem, dlaczego V mi to zrobił, w końcu nie pozwoliłem mu się wytłumaczyć, ale co mnie to obchodzi. Zrobił to i nie ważny jest powód. Znów zniszczył moje zaufanie, a nie dam radę kolejny raz mu odpuścić. Biegłem przed siebie, nie ważne gdzie. Po jakimś czasie zatrzymałem się i usiadłem na ściętym pniu. Zacząłem szukać po kieszeniach spodni. dalej go mam, mały scyzoryk. Gdy V mnie zdradzał, zawsze dodawałem sobie jedną kreskę, następną, gdy mu przebaczałem, pogłębiałem wciąż ranę. Były one na udzie, by nikt nie zauważył. Tylko V je widział i znał ich powód. Płakał często po nocy w te dni. Ściągnąłem spodnie, pozostając w samych bokserkach. Teraz były tylko blizny, lecz ja chciałem więcej, by nie dać już mu szansy. To była kara za ślepą miłość. Z trzęsącymi rękami przejechałem 10 razy otwierając stare blizny. Może to nie było najlepsze wyjście, ale chciałem siebie ukarać. Powinienem w ogóle sobie na to nie pozwolić. Byłem głupi. Patrzyłem jak krew cieknie po mojej nodze. Nie chciałem nigdzie iść, ani nikogo widzieć, chciałem tu na razie zostać i cierpieć.
Nie stawiaj kropki przed myślnikiem w wypowiedzi bo robisz błąd ale opowiadanie świetne, uśmiałam się czasami :-*
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńO i znowu J-Hope namieszał! Mój biedaczek!Na miejscu Sugi uciekłabym.
OdpowiedzUsuń