Przepraszam, ale ten rozdział też jest krótki, ale obiecuję, że następny będzie bardzo długi ;)
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Punkt widzenia V
Cała noc siedziałem przy łóżku Sugi. Odstąpiłem go tylko dwa razy, gdy musiałem iść do toalety. Nie chciałem spać, nie miałem na to ochoty. Na nic nie miałem ochoty. Po prostu tam siedziałem i oglądałem jego spokojny sen. Jak on mógł sobie coć takiego zrobić, przecież to był tylko niewinny pocałunek, nic więcej. Za moje zdrady karał się dwoma cięciami. A teraz aż tyle, na pewno nie chciał aż tak się ranić, więc czemu? To pytanie nużyło mnie przez całą noc.
Gdy słońce wstawało około 4 rano, obudził się.
-V? Co ty tu robisz?
-Musiał cie ktoś pilnować przez całą noc, w razie, gdyby Ci się coś działo.
-Byłeś tu przez całą noc i nie spałeś?
-Tak
-Po co?
-Bo chciałem.- Zastała cisza. On podniósł się delikatnie, ale widocznie zakręciło mu się w głowie, bo gdybym go nie złapał, przewróciłby się.
-Dzięki.- Mruknął cicho i usiadł na łóżku. Widziałem, że z każdym ruchem, jego noga boli, ale on to próbował ukryć.
-Chcesz wody?- Zapytałem cicho. on tylko skinął głową. Wstałem i ruszyłem do kuchni, po chwili wróciłem ze szklanką wody. On nadal siedział, ale był bardzo blady i słaby. Podałem mu szklankę, a on powoli pił. Gdy wypił już całość oddał mi szklankę. Odłożyłem ją, a on znów próbował wstać. Chwyciłem go delikatnie, asekurując.
-Muszę iść do łazienki.
-Nie dasz rady. Mogę cię zanieść.
-Nie jestem dzieckiem.
-Ale jesteś ranny. I ledwo trzymasz się na nogach. Do tego widzę, że Cię to udo boli. Tego nie ukryjesz.- Powiedziałem i nie czekając na kolejne jego narzekania. Podniosłem go w stylu ślubnym. On z dąsami na twarzy objął moją szyję. Zaniosłem go do toalety.
-I co? Będziesz się tak stał i gapił na mojego chuja?
-Nie. Będę Cię trzymał, byś się nie przewrócił. Jak chcesz, to się odwrócę.
-To się obróć.- Niechętnie wykonałem to polecenie. Po skończeniu, znów wziąłem Sugę na ręce i zaniosłem do pokoju i posadziłem na łóżku.
-Czy coś jeszcze chcesz?- zapytałem.
-Spokoju.-Odpowiedział i się położył. Ja wstałem i otworzyłem okno. Było tu bardzo duszno i chciałem przewietrzyć. Świerzy powiew wiatru musnął moją skórę. Stałem tam przez chwilę wpatrując się w widok z okna. Przede mną rozpościerał się widok lasu i łąk. Była tam taka cisza i spokój. Było tylko słychać ptaki. Az chciałoby się tam pójść, położyć się na łące i wsłuchiwać się w te piękne śpiewy. Stałem tam tak kilka minut, wpatrując się w przestrzeń. Gdy wróciłem do łóżka Suga już spał. Spojrzałem na jego spokojną twarz i odgarnąłem jego grzywkę z czoła. Był tak spokojny i uroczy. Siadłem na krześle, przy jego łóżku, oglądając ten piękny widok. Po jakiejś godzinie. Weszła pani gospodarz.
-I jak?- spytała cicho, gdy zauważyła, że Yoongi śpi.
-Dobrze, obudził się. Dałem mu wody, poszedł do toalety i wrócił do snu.- Odpowiedziałem. Ona uśmiechnęła się i zapytała z troską.
-Może chcesz się zmienić. Całą noc nie spałeś, na pewno jesteś zmęczony.
-Nie, dziękuję. Dobrze się czuję.- Ona kiwnęła głową i pociągła drugie krzesło do mnie. Siadła obok.
-To dotrzymam Ci towarzystwa. A to twój chłopak, prawda?- Zarumieniłem się, ale po chwili skinąłem głową, po czym dodałem
-A raczej był, to przeze mnie to sobie zrobił.
-Oj. Nie przejmuj się, na pewno nie przez Ciebie. Wszystko się ułoży.- Powiedziała i pogłaskała mnie po głowie. Uśmiechnąłem się na ten gest. Zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Pani Gong była bardzo miła i dawała dobre rady. Po jakiejś godzinie Suga się obudził.
-Dzień dobry- powiedział, gdy zauważył gospodynię, a ona mu odpowiedziała z uśmiechem:
-Dzień dobry.- Odpowiedziała z uśmiechem. Po czym kontynuowała- Jak się czujesz? I jak noga?
-Dobrze, ale boli.
-Najlepiej byłoby, gdybyś się umył, więc na chwilę założymy Ci wodoodporny opatrunek. Później zmienimy na normalny, a po śniadaniu pojedziesz do szpitala. Jednak widzę, że jesteś jeszcze osłabiony, więc twój chłopak cię umyję
-Ale...- Chciał się sprzeciwić, ale pani Gong mu przerwała
-Żadnych ale, chyba, że chcesz, by to ja Cię umyła?
-Wolę V.- Mruknął. Pomogłem mu się przenieść do stół, gdzie pani Gong najpierw zdezynfekowała rany. Suga wcale nie krzyczał z bólu, ale widziałem w jego oczach cierpienie. Następnie założyła mu opatrunek. Gdy było już po wszystkim, chwyciłem ciuchy na przebranie i wziąłem go do łazienki.
-Jak chcesz to włożę Cię do wanny i się nie będę patrzył, a Ty się umyjesz.
-Wiesz, że nie dam rady. Miejmy to już za sobą.- Jak powiedział, tak zrobiłem. Rozebrałem go delikatnie. Po czym podniosłem go i delikatnie włożyłem do wanny z ciepłą wodą. Miał opatrunek, ale i tak to szczypało. Wziąłem gąbkę i zacząłem go myć startując od pleców, później przeniosłem się na klatkę piersiową i brzuch. Jechałem coraz niżej, jednak po chwili zawahania ominąłem jego kroczę i od razu zacząłem czyścić jego nogi. Szczególnie miejsca, w których były zaschnięte ślady krwi.
-Tam też możesz.- Powiedział i wskazał na swoje przyrodzenie. Delikatnie wymyłem jego miejsca intymne, na co mój członek drgnął. Jego penis, również stał się twardszy. Szybko skończyłem. Później jeszcze umyłem jego twarz. Na końcu chwyciłem szampon i umyłem jego włosy. Po spłukaniu go wyciągnąłem go z wanny i zacząłem wycierać. Gdy był już suchy (nie licząc włosów), ubrałem go w nową bluzkę, bokserki i luźne szorty i z powrotem ruszyliśmy do pokoju. W nim czekała już pani gospodyni. Posadziłem Yoongi na stół. Pani Gong zmieniła opatrunek.
-Dziękuję- powiedział cicho Suga. Pomogłem mu przedostać się do łóżka.
Pani Gong powiedziała, że zostanie na razie przy Sudze i kazała mi iść odpocząć. Wszedłem do pokoju. "Przynajmniej oni są szczęśliwi." Pomyślałem, gdy zobaczyłem tą urocza, śpiąca parkę. Jednak musiałem im przerwać ten cudny relaks. Podszedłem do ich łóżka i zacząłem potrząsać przytulonym do Jungkooka Jiminem.
-Jimin, musisz zmienić miejsce, za 15 minut jest pobudka, a raczej nie chcesz, by was tak zastali.
-V? Co? Jak?- Powiedział w półśnie delikatnie otwierając oczy.
-Wstawaj!- Rzekłem. On ziewnął i zaczął się podnosić, ale został szybko pociągnięty z powrotem w dół.
-Nie. Zostajesz ze mną.- powiedział Jungkook, który objął Jimina ręką i nogą i przyciągnął go bliżej siebie.
-No dobra, jeszcze 10 min mogę poleżeć.- stwierdził straszy i odwrócił się twarzą do maknae. Uśmiech pojawił się na twarzy najmłodszego, który wbił się w starszego jeszcze mocniej. Urocze. Kookie był jak małe dziecko, które nie chciało oddać zabawki. Położyłem się na swoje łóżko i zacząłem grać na telefonie. Nie byłem śpiący o dziwo. Po kilku minutach Jimin wstał, co wywołało jęk niezadowolenia u Jungkooka. Starszy uśmiechnął się tylko i pocałował go delikatnie. Następnie ruszył do toalety. Gdy wrócił, równo z nim usłyszeliśmy dzwonek. Gospodarz wszedł i ogłosił, że śniadanie za 15 minut. Jimin usiadł na wciąż śpiącym Jungkooku i zaczął skakać. Młodszy szybko usiadł i pociągnął Jimina na łóżko. Zaczęli się bić, Ale po chwili wojna zamieniła się w całowanie. Gdy się już ogarnęli po chwili, Jungkook siadł i zapytał się mnie.
-I jak Suga?
-Dobrze, trochę go noga boli.- odpowiedziałem.
-A między wami?- zapytał Jimin
-Źle.- powiedziałem. Oni ruszyli i mnie przytulili.
-Będzie dobrze- szepnął mi do ucha Kookie. Ja tylko dałem smutny uśmiech. Chłopaki poklepali mnie i ruszyliśmy na śniadanie. Tam menager ogłaszał:
-Dzisiaj także macie wolne, Suga jest ranny i pojedzie do szpitala. Jimin i Jungkok również z nami pojadą, bo idą na urodziny. Resztę proszę o nie zabicie się nawzajem.- Wszyscy przytaknęli, chociaż Rap Monster nadal kipiał wściekłością i nadal nie wiedziałem dlaczego. Po śniadaniu postanowiłem się zapytać. W drodze do pokoju zatrzymałem Jungkooka i wziąłem go na stronę.
-Kookie, dlaczego lider się tak wkurzył?
-Bo J-Hope był z Minzy i później ona widziała no wiesz. A Rap Monster hyung jest strasznie w niej zakochany, więc rozumiesz.- Wytłumaczył maknae, gdy nagle zza pleców usłyszałem czyiś głos.
-No pięknie, już polujesz następną ofiarę?- Odwróciłem się i na moje szczęście, to był Suga.
-Nie, to nie tak, skarbie ja..
-Odpuść sobie i nie mów do mnie skarbie!- Warknął Yoongi, po czym ruszył o kuli do łazienki. Kilka łez spłynęło po mojej twarzy. Jungkook mnie przytulił. Słyszałem jeszcze jedno zdanie
-Uważaj, bo Ci tez chłopaka dorwie.- Po chwili przyszedł do nas Jimin, nie rozumiejąc o co chodzi.
-V hyung chciał się po prostu dowiedzieć o Rap Mon hyungu.- Wyjaśnił Kookie. Starszy wydał się nagle wkurzony. Poklepał mnie po ramieniu i ruszył bez słowa w stronę łazienki.
-Nie przejmuj się, zaraz wróci. Pewnie chce sam wszystko wyjaśnić.- Stwierdził maknae i ruszyliśmy do pokoju.
Tam najmłodszy zaczął wyciągać koszule z szafy i pytał się mnie, co ma włożyć. Był strasznie zestresowany. Wreszcie wybrał czarne skinny jeans i białą białą koszulę z krótkim rękawem. Zamknąłem drzwi. Jungkook zaczął stylizować włosy, by wyglądały jak najlepiej. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi.
-Hej, chłopaki otwórzcie.- To był Jimin. Podbiegłem do drzwi i rzekłem:
-Przykro mi, ale Cię nie wpuszczę, Kookie się szykuje.
-Przecież to nie ślub, proszę.
-Nie, za 15 minut.
-Dobra- Rzeknął i odszedł. Poprawiłem koszulę maknae. Po perfumował się jeszcze i zapytał ze 100 razy czy dobrze wygląda po czym wyszedł i poszedł do toalety, by Jimin go nie widział. Ja zawołałem starszego, który zaczął się szykować. On ubrał czarną koszulę i białe rurki. Dobrał się idealnie z Jungkookiem.
-Na pewno się nie widzieliście?- Zapytałem się, leżąc na łóżku, gdy Jimin się czesał
-Nie, a co? Ubrał się tak samo?
-Nie, ale zobaczysz.- Powiedziałem z uśmiechem. Gdy był już gotowy. Zeszliśmy na dół. Mina jego Jungkooka, bezcenna, ale nic nie mogli teraz zrobić, bo wszyscy tam byli.
-Ej, wy tak specjalnie?- Zapytał rozbawiony J-Hope.
-Nie.- Powiedzieli równocześnie zawstydzeni, na co wszyscy wybuchli śmiechem. Po chwili zjawił się też Suga i wszyscy ruszyli do wyjścia. Zanim wsiedli do samochodu, Suga rzucił mi dziwne spojrzenie. Nie rozumiałem o co chodzi.
Pomachaliśmy im na pożegnanie. Gdy wracaliśmy do budynku chwyciłem Rap Mona i pociagnąłem do lasu.
-Idziemy się przejść!- Krzyknąłem do pozostałej dwójki. Ciągnąłem lidera za rękę, a on jakoś nie specjalnie sprawiał opór. Po kilku minutach się zatrzymałem.
-Czy to prawda, że zakochałeś się w Minzy?- Zapytałem prosto z mostu. On się zawstydził i po chwili mruknął:
-Tak.- Uśmiechnąłem się i zadałem kolejne pytanie:
-A jesteś na mnie zły?
-Trochę.
-Słuchaj. Dobrze widzę, że Minzy się tez podobasz, ale J-Hope Cię wyprzedził. Ale on jest świnią, a ty masz szanse, zagadaj do niej, ale nie naciskaj.
-A co ty się tak nagle o mnie troszczysz?- Przerwał mi, a ja odpowiedziałem.
-Bo każda miłość jest piękna i trzeba o nią walczyć, bo później się ją traci, tak jak ja straciłem.- Wyraz twarzy RapMona nagle się zmienił, był wpół żalu, a wpół nadziei. On podszedł do mnie i mnie przytulił.
-Dzięki V, jesteś super przyjacielem.- Poklepał mnie. Ja się trochę odsunąłem i zapytałem.
-No i na co czekasz? Idź do niej.- On skinął głową i pobiegł w stronę domu. Ja poczłapałem powoli za nim. Wróciłem i położyłem się na łóżku. Zmrużył mnie sen.
Po obudzeniu spojrzałem na zegarek, była 17. Obiad mnie minął, a mój głód mi doskwierał. Wyszedłem z pokoju i ruszyłem na dół. Otworzyłem lodówkę. Była tam miseczka z jakimś jedzeniem i karteczka z napisem: "V, tu masz obiad, my poszliśmy nad jezioro, jak chcesz, to dołącz." Uśmiechnąłem się sam do siebie. Po zjedzeniu spóźnionego obiadu, przebrałem się i ruszyłem nad wodę. Gdy wszedłem na plażę, osłupiałem. Lider i Minzy lizali się na kocu. J-Hope obok kipiał z zazdrości, a Jin śmiał się z tego wszystkiego. Gdy mnie zauważyli, Rap Monster przeprosił dziewczynę i podbiegł do mnie. Przytulił mnie i dziękował. Po chwili czułości, przyszedłem do reszty. Zauważyłem, ze Sugi z nimi nie było, w domu tez go nie widziałem.
-Ej, menager i Suga jeszcze nie wrócili?-Zapytałem.
-Nie, dzwonili, że jest kolejka i że oni idą coś zjeść i mają tam być o 17 i o 18 wrócą.- Wytłumaczył Jin. Ja skinąłem głową i siadłem koło niego. Graliśmy w siatkówkę plażową i troszkę pływaliśmy. Nie odzywałem się do J-Hopa, ale on i tak na mnie nie zwracał uwagi. Bardziej był zajęty tym, jak upokorzyć lidera, który się popisywał przed Minzy.
Po godzinie zabawy, wróciliśmy do domu. Samochód już był, wiec pewnie przyjechali. W salonie spotkaliśmy menagera.
-I co z Sugą?- Zapytał od progu Jin.
-Ma 35 ran. Zostały one znów zdezynfekowany, no i cóż. Dostał opatrunki i trzeba po prostu czekać, aż te rany się wyleczą. nie ze wszystkich, ale niestety zostaną blizny.- Powiedział menager. Chłopaki zostali w salonie, a ja poszedłem się na górę przebrać, w drodze do pokoju, postanowiłem odwiedzić Yoongi. Zapukałem i wszedłem do pokoju. Suga leżał na łóżku w samych bokserkach. Udo miał w opatrunku.
-Hej, jak się czujesz?- Zapytałem, gdy spojrzał na mnie
-Jesteś głupi- Zamiast odpowiedzi, usłyszałem wyzwisko, musiałem się odgryźć.
-Jak Ty. Kto normalny tnie się 35 razy za jednym razem?
-Miało być 10, ale chciałem się ukarać za każdy nasz wspólny seks.
-To byś się już wykrwawił.
-I dobrze, po co mam żyć, jak jedyna osoba, którą na prawdę kochałem mnie wykorzystała.
-Nie wykorzystałem!- Podniosłem lekko głos, a on zaczął krzyczeć.
- Ta jasne, najpierw się ze mną pierzysz, a jak Ci się znudzi albo jak uważasz, że mi źle idzie, to już lecisz dupczyć innego!- Podniósł się i stanął na przeciwko mnie.
-Nigdy tak nie powiedziałem, dla mnie jesteś najlepszy i nigdy mi się nie znudzisz. Nigdy.
-Ale to zrobiłeś. Jak już myślałem, że już nie będziesz, to co? Już się liżesz z innym.
-To on mnie pocałował, do tego to tylko pocałunek.
-Tylko pocałunek?! Dla mnie to coś znaczy, jakbyś nie wiedział! Dla mnie to prawie tak intymne jak seks, a ty mi mówisz, że to nic nie znaczy!? Czyli te wszystkie nasze pocałunki nic nie znaczyły!? Pewnie te wyznania miłości, to też tylko puste słowa!?
-Nie, to wszystko nie tak, daj mi dokończyć i mi nie przerywaj. Ja Cie kocham i tylko Ciebie. Nasze pocałunki dla mnie znaczą wszystko, ale ten z Hobi hyungiem nic nie znaczył.
-To dlaczego go nie odepchnąłeś?
-Odepchnąłem, ale zanim się skapnąłem, co się w ogóle dzieje, to trochę trwało, wiesz.
-I co mnie to? Nie wiem czy mam Ci wierzyć.
-To co mam Ci J-Hope przyprowadzić, by to potwierdził?
-Nie trzeba idioto.- Zbliżył się do mnie i pocałował mnie. Ja chwyciłem tył jego głowy i pogłębiłem pocałunek. Ale coś mi nie grało.
-Ale dlaczego?- Zapytałem, przerywając pocałunek.
-Ciesz się, że jest ktoś taki jak Jimin, on mnie przekonał i powiedział o jego przygodzie z HoSeokiem.- Uśmiechnąłem się i połączyłem nasze usta. On przygryzł moją wargę prosząc o wejście. Od razu otworzyłem usta i poczułem jego język. Zacząłem poruszać moim. Plątały się i badały usta drugiego. Moje ręce zaczęły wplątywać się w jego włosy. Jego dłonie chwyciły moje plecy, a później tyłek. Nagle usłyszałem krzyk:
-Suga! Jak się czu.uu.. oo Jezus Maria!!!- To byli chłopaki, którzy akurat otwarli drzwi,a myśmy się nie zdążyli rozłączyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz