poniedziałek, 22 września 2014

Randka - Rozdział 14

Cześć Kochani! Przepraszam, ze tak dawno nie pisałam, ale szkoła i byłam trochę chora :( Ale już wracam ;) Planowałam zakończyć ta historię, ale osądziłam, ze pojawi się jeszcze kilka rozdziałów. Ten akurat jest bardzo przesłodzony, ale mam nadzieję, ze się spodoba :D
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Punkt widzenia Jungkooka

Gdy jechaliśmy autem, gospodarz siedział przy kierowcy. Następne miejsca zajmowali Suga i menager. Ja i Jimin siedzieliśmy w samym tyle. Bylem strasznie zdenerwowany. Bałem się, że ośmieszę się przy Jiminie. Chłopak obok mnie gładził moje udo. Byłem całkowicie spięty. On pochylił się i szepnął mi do ucha.
-Spokojnie Kookie. Rozluźnij się.- Ja uśmiechnąłem się nieznacznie i próbowałem opanować emocje. Oparłem głowę o jego ramie i objąłem go w tali. On chwycił mnie i przyciągnął bliżej. Ciężko mi było tak siedzieć. Więc odpiąłem pas i wgramoliłem się mu na kolana. Połączyliśmy nasze usta. Całował mnie bardzo delikatnie.
-Jeśli się odwrócę i będziecie przyklejeni do siebie i nie na swoich miejscach, to zabije.- Zagroził menager. Szybko wróciłem na swoje miejsce.

Gdy dojechaliśmy do Seulu, wysadzili nas w parku w centrum miasta i ruszyli do szpitala. Jimin chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy wzdłuż alejki. Było tu ślicznie, lekko kamienista dróżka. Przy jej krawędziach piękne kwiaty, dalej rozciągające się drzewa i krzewy, a między nimi mały, płynący strumyk. Co jakiś czas ławka, gdzie można odpocząć. Było słychać szum liści i śpiew ptaków. Przyuważyłem też 2 wiewiórki. Cudowne miejsce. Cisza i spokój. Objąłem pas Jimina, by być bliżej niego. On owinął rękę w okół moich ramion. Szliśmy tak powolnym tempem. Nigdzie się nam nie spieszyło. Gdy dotarliśmy do małego stawiku z fontanna na środku, usiedliśmy na jednej z ławek i w objęciach spoglądaliśmy na tafle, na której rosły przeróżne lilie i inne rośliny, a także pływały kaczki, łabędzie. Czułem się jak w bajce. Zbliżał się zachód słońca.
-Przepięknie tu- szepnąłem Jiminowi do ucha.
-Wiem.- Odpowiedział cicho i dał mi buziaka w policzek. Zarumieniłem się nieznacznie. Nie przejmowaliśmy się ludźmi dookoła. Niech sobie myślą, co chcą. Byłem szczęśliwy i nie obchodziło mnie, co jutro o mnie napiszą w gazetach. Siedzieliśmy tam gdzieś z półgodziny wpatrując się w wodę i po prostu ciesząc się bliskością drugiej osoby. W końcu podjąłem rozmowę.
-Jimin hyung, dziękuję, że mnie tu przyprowadziłeś.- On zamiast powiedzieć cokolwiek musnął moje usta. Po czym pochylił się i szepnął mi do ucha.
- Nie musisz mi dziękować. Ciesze się, że ci się podoba.- powiedział, a ja znów połączyłem nasze usta. Tym razem pocałunek był dłuższy i bardziej namiętny. Jimin świetnie całuje. Po tych cudownych chwilach. Podszedł do nas pewien starszy mężczyzna.
-Przepraszam, ale jesteście strasznie uroczy. Może zrobić wam zdjęcie, byście zapamiętali tą chwilę?- My z uśmiechem się zgodziliśmy. Podałem mężczyźnie telefon i ustawiliśmy się przed stawem. Pierwsze zdjęcie było, jak się obejmowaliśmy, drugie jak się całowaliśmy. Po tym podziękowaliśmy panu. Spojrzałem na zdjęcia. Były śliczne. Zauważyłem, ze w tle były dwa łabędzie, które ułożyły ich szyję w serce. To było jak w filmie. Pokazałem to Jiminowi, a on mnie mocno przytulił.
-Wywołam to i powieszę nad łóżkiem.- stwierdziłem, a on dał mi małego buziaka.
-Chodźmy, to jeszcze nie wszystko.- Powiedział i pociągnął mnie za rękę. Ruszyliśmy w stronę miasta. Po 15 minutach drogi zatrzymaliśmy przed jedną z najbardziej luksusowych restauracji w Seulu. Gdy weszliśmy do środka, kelner uśmiechnął się do nas serdecznie i wyprowadził na zewnątrz, do ogrodu restauracji, gdzie również były stoliki. Jednak nie usiedliśmy tam. Szliśmy kamienistą ścieżką, aż moim oczom ukazała się śliczna altanka, oświetlona małymi, choinkowymi lampkami. W środku był elegancko ustrojony stolik i dwa krzesła.
-Państwa miejsca.- zwrócił się kelner. Gdy usiedliśmy na wskazanych siedzeniach, kelner podał nam menu i odszedł.
-Zamów co chcesz, ja stawiam.- powiedział hyung. Czułem się głupio.
-Ale to jest drogie. Ja zapłacę za siebie
-Oj nie, ja zaprosiłem i ja place.- niechętnie przytaknąłem.

Po zjedzonej kolacji Jimin poproś mnie bym wstał. Stanął przede mną i chwycił moją dłoń w swoje. Spojrzał w moje oczy i rzekł.
-Jungkook-ah, zaprosiłem cię dziś tutaj, by uczci naszą miesięcznice. Z tej okazji, chce ci wręczyć to.- powiedział i wyciągnął z kieszeni bransoletkę na białym pasku. Wsunął mi ją delikatnie na dłoń. Po czyn to ja chwyciłem jego dłoń w moje. Chciałem się odwdzięczyć za tą randkę i także mu coś kupiłem. A dokładnie tą samą bransoletkę tylko z czarnym paskiem.
-Proszę, to w ramach podziękowań za wszystko. Nie wiem, czy Ci się spodoba.- powiedziałem, wyciągając ją z kieszeni i wkładając ją na jego nadgarstek. On z uśmiechem spojrzał na bransoletkę, a następnie na mnie.
-Jak może mi się nie podobać coś tak wspaniałego?- Zapytał i nie czekając na odpowiedź, pocałował mnie delikatnie. Ja chciałem więcej, więc chwyciłem jego głowę i nie pozwoliłem się mu odłączyć. On uśmiechnął się na moich ustach i zaczął namiętnie całować. Ja pierwszy włożyłem język do jego ust i zdominowałem pocałunek albo Jimin mi na to pozwolił. Nie obchodziło mnie to. Cieszyłem się z każdej chwili, gdy moje usta dotykały jego, gdy mój język dotykał jego. Gdy czułem jego oddech, jego ciepło, jego bliskość. Odłączyliśmy się dopiero po kilku minutach.

Jimin zagwizdał, obejmując mnie. Po chwili przyszedł kelner z ciastem i szampanem. Na cieście były dwie świeczki, które łączyły się w serce, a także napis. "Z okazji miesięcznicy". Zdmuchnęliśmy na raz świeczki. Po czym otworzyliśmy szampana i wypiliśmy go przeplatając ręce. Następnie pokroiliśmy ciasto i wzięliśmy po kawałku.
-Zabrałeś mnie do altany dzisiaj, tak jak miesiąc temu?- domyśliłem się. On skinął nieśmiało, rumieniąc się. Złożyłem mu na ustach pocałunek.
-Kocham Cię- powiedziałam po odłączeniu ust.
-Ja Ciebie też kocham.- rzekł, po czym przycisnął ponownie swoje usta do moich. Po zjedzeniu usiedliśmy na małe schodki do altanki.
-Dziękuje Ci za wszystko.- powiedziałem i wtuliłem się w mojego chłopaka, przykładając głowę do jego piersi.
-Nie ma za co.- powiedział i pocałował moje włosy. Jeszcze przez jakieś pół godziny siedzieliśmy tam, rozmawiając i inne takie. Potem osadziliśmy, że trzeba się zbierać.
-Zapanuje ciasto, niech się chłopaki cieszą.- Stwierdził Jimin. Podał je kelnerowi. Gdy już było spakowane. Starszy poszedł się rozliczyć. Gdy wrócił podziękowaliśmy i wyszliśmy.
-Proszę, proszę, proszę, proszę, pokaż, pokaż, proszę.- Błagałem Jimina, by pokazał mi rachunek.
-Nie
-Ale hyuuuung, proszęęęę.
-Nie Jungkook, nie teraz, może kiedyś.- Po 10 minut proszenia i błagania odpuściłem sobie. Jimin z uśmiechem zatryumfował. Szliśmy ze splatanymi palcami centrum miasta. Nagle zatrzymaliśmy się przy jednym z najlepszych i najdroższych hoteli.
-Ale hyung, to jest drogie?
-Nie przejmuj się Jungkook, mam pieniądze.- powiedział i pogłaskał moje włosy. Weszliśmy do środka.
-Dzień dobry. Rezerwacja Park Jimin.
-Dzień dobry. Proszę kluczyk. Miłego pobytu.- powiedziała recepcjonistka i uśmiechnęła się serdecznie. Weszliśmy do windy.
-Nie patrz na na przyciski ani na drzwi.- Zarządził Jimin. Posłusznie spojrzałem na przeciwległą ścianę. Gdy winda się zatrzymała, Jimin zasłonił mi oczy dłońmi i wyprowadził z windy. Zaczęliśmy gdzieś iść. Po chwili się zatrzymaliśmy.
-Nie otwieraj oczu. Chociaż i tak zobaczysz ścianę.- po czym zdjął ręce ze mnie. Nie otworzyłem oczu. Usłyszałem przekręcanie kluczyka i otwieranie drzwi. Po czym Jimin znów zakrył mi oczy dłońmi.

Przeszedłem kilka kroków. Po czym rzekł:
-Możesz otworzyć oczy.- Ściągnął ręce, a przede mną ukazał się wielki pokój, nowocześnie przyrządzony. Był on biały, jak również meble, dwa wiszące fotele i trzy ogromne kanapy. Na ścianie wisiał wielki telewizor. Był też barek i stół do bilarda. Na środku zaś było jacuzzi. Prawie cały pokój miał wielkie okna od samej ziemi do sufitu, więc mogliśmy zobaczyć cały Seul. Dałem małego buziaka Jiminowi i ruszyłem zwiedzać penthouse. Najpierw poszedłem do kuchni, która była bardzo nowocześnie i ładnie wyposażona. Była tam wielką lodówka, której Jimin nie pozwolił mi otworzyć. Następnie wróciłem do salonu. Po czym wyszedłem na balkon. Były tam dwa leżaki i mały basen. Przed moimi oczami rozciągał się przepiękny widok na miasto nocą.  Po chwili zachwytu ruszyłem w dalszą wycieczkę. Wszedłem do bardzo dużej i eleganckiej łazienki z wielką wanna i prysznicem. Następnie wszedłem do sypialni. miała mały stoliczek z krzesłem i szafę. Na środku stało gigantyczne łóżko. Rzuciłem się na miękki materac. Jimin dołączył do mnie.
-I co? Mojemu małemu Jungkookiemu się podoba?- zapytał się mnie starszy
-Czy mi się podoba? Jest idealnie, ale...- nie zdążyłem dokończyć zdania, bo chłopak zaczął mnie gilgotać.
-Co? Jakie ale? Nie ma żadnych ale. Idealnie jest, to bez ale.- mówił, poddając mnie torturą.
-Ahahahha.. H-hyu..hyung, prosze prze.. hahahahha... Przestan... Hahahah..
-Nie, jeśli mnie nie przeprosisz- gilgotał coraz mocniej i mocniej.
-Prze.. hahahaha.. praaaaa..szam
-Co? Nie słyszałem.- drażnił mnie
-Aaa... pliss..  hahhahahhah....Nie dra..nie draa...aaa..aażnij mnieee.. Hahahhaha.. Przepraszam.... Hahahahaha- udało mi się wreszcie powiedzieć jedno słowo w całości.
-No niech ci będzie.- powiedział i przestał, zajęło mi chwilę, aby odzyskać oddech i wrócić do normalnego stanu. Usiadłem obok niego.
-Przez Ciebie boli mnie brzuch.- powiedziałem i uderzyłem go poduszką.
-Oj przepraszam, już nie będę.- stwierdził, udając współczucie. Chciał mnie przytulić, a ja wykorzystałem jego nieuwagę i zacząłem go gilgotać. On przewrócił się na plecy, a ja zaatakowałem jego brzuch. Postanowiłem coś wypróbować. Jedną ręką dalej gilgotałem go po brzuchu, drugą przeniosłem na jego krocze i zacząłem uciskać. Jego śmiechy i jęki się mieszały. Było to dość... zabawne.
-Aaa....   Jung... Hahaha.. Kook.. Przestań, pro..proszę.. Nie.. Nie dręcz mnie.. Bła... Aaa... Gam..

Gdy czułem, ze jego kutas jest już całkiem twardy przestałem. On dalej leżał i ciężko oddychał.
-Ty... Mały..- powiedział ciężko. Ja uśmiechnął się chytrze. Już wiedział, że to nie koniec. Chwyciłem pasek jego spodni i odpiąłem. Następnie zacząłem ściągać jego spodnie jak najwolniej. Uwielbiałem drażnić Jimina.
-Kookie, proszę.- ja byłem jeszcze wolniejszy. W końcu pozbawiłem go jeansów. I tak samo wolno, a nawet wolniej pozbawiłem go bokserek. Gdy to zrobiłem, odetchnął z ulga. Ja zacząłem jeździć językiem naokoło jego przyrodzenia.
-Jungkook. Nie drażnij, bo ja ci zrobię gorzej.- zagroził. Ja wreszcie bardzo wolno przejechałem wzdłuż jego pulsującej długości.
-Ssij to wreszcie.- warknął i usiadł z trudem. Chwycił moje włosy i nakierował głowę na czubek jego męskości. Ja przygryzłem zębami jego żołądź, na co dosyć głośno jęknął. Następnie pochłonąłem na raz całość. Zacząłem ssać, jeżdżąc głową w górę w dół.
-Szybciej.- rozkazał. Szarpnął moimi włosami. Prawie się udławiłem, gdy podkręcił tempo, jednak już po chwili złapałem rytm i coraz bardziej przyspieszałem. Jimin jęczał coraz głośniej. Po kilku minutach doszedł. Połknąłem całe nasienie. On opadł na łóżko, a ja wczołgałem się na niego.
-I jak?- zapytałem bawiąc się jego włosami.
-Idealnie.- szepnął i musnął moje usta, po czym zapytał.- Chcesz iść do jacuzzi?
-Pewnie.- powiedziałem i wstałem radośnie, ale po chwili mnie olśniło -Nie mam stroju.- Wyrzekłem smutno.
-A kto powiedział, że jest ci potrzebny?- stwierdził i podszedł do mnie. Zaczął rozpinać mi koszule, a po chwili już się jej pozbył. Potem zaśmiał się, gdy ściągnął mi bokserski, a mój kutas uderzył o brzuch, on także pozbył się koszuli. Wziął mnie na ręce w stylu ślubnym i zaniósł do jacuzzi. Coś się zmieniło. W okół były rozsypane płatki róż. Na brzegu leżał też szampan i dwa kieliszki, także bita śmietana i truskawki w czekoladzie na złotej tacy.
-Kiedy to?- zapytałem zdziwiony
-Kiedy byliśmy w pokoju. - poczułem ciepłą, pieniącą się wodę. Jimin włożył mnie delikatnie i siadł obok. Przytuliłem się do niego. On wziął jedną truskawke i nałożył na nią bita śmietanę po czym trzymał ją w zębach. Ja zbliżyłem się i ugryzłem połowę. Były wyśmienite.

Siedzieliśmy tam w wodzie, jedząc truskawki i pijąc szampana. W tle leciała romantyczna muzyka. Usiadłem okrakiem na jego kolanach.
-Kocham cię- powiedziałem patrząc się prosto w jego oczy.
-Ja ciebie też.- powiedział. Przytuliłem się do niego mocniej. Poczułem jego koguta na moim tyłku. On chyba wiedział, o czym myślę, bo po chwili poczułem trzy pace we mnie. On pogładził mojego kutasa, by trochę mnie rozproszyć. Gdy już byłem w miarę rozciągnięty, wyciągnął palce. Podniosłem się delikatnie. On nakierował swoją długość na mnie, a ja się opuściłem. Poczułem rozrywający mnie ból. Łzy zaczęły lecieć mi z oczu. Niemiłosiernie zaciskałem się na penisie Jimina. Chłopak jęknął:
-Aaa.. Jungkookie, zbyt mocno.. rozluźnij się.
-Po...postaram się.- powiedziałem, jąkając się. Zamknąłem oczy i starałem się zrelaksować. Gdy już się w miarę przyzwyczaiłem do jego wielkości zacząłem nieznacznie podnosić się i opadać. Jimin zrozumiał moje intencje. Chwycił moje uda i zaczął mi pomagać. Podnosiłem się coraz wyżej i coraz szybciej opadałem. Powoli przestawałam czuć ból, na miejscu którego pojawiała się przyjemność. Jiminowi też się to podobało, bo sam wydał kilka jęków. Chciałem zająć się swoją zaniedbaną długością, ale gdy kierowałem swoją rękę, Jimin wziął ją i sam zajął się moim pulsującym kutasem, głaszcząc go. Chwycił jedną ręką moje plecy, drugą dalej pozostawiając na moim kroczu. Lekko pochylił mnie, zmieniając kat.
-Aaa.. tak.. wlaaaaaaśnie... T-tam...- jęknąłem, gdy Jimin trafił w moją prostatę... No tak, ja nie znajdę tego punktu, Jimin tak. Zacząłem się poruszać szybciej. Po kilku minutach doszedłem krzycząc imię Jimina. On doszedł po chwili. Jeszcze chwilę siedziałem z jego kutasem we mnie. Dopiero po kilku chwilach podniosłem się.
-Dobra, może wyjedziemy? Trochę tu się biało zrobiło.- Zapytał Jimin, a ja z uśmiechem skinąłem głową.

Wyszedłem i ruszyłem w stronę pokoju. Jimin, który wyszedł po mnie, dogonił mnie i objął ramieniem.
-To co? Kolejna rundka? Muszę się odegrać za to co mi zrobiłeś.- Stwierdził i zanim zdążyłem jakkolwiek zareagować, wziął mnie na ręce. Rzucił mnie na łóżko i wszedł na mnie. Zaczął bezlitośnie ściskać moje przyrodzenie. Jęknąłem głośno. Wiedziałem, że dźwięki, które wydaje, sprawiały mu wielką przyjemność. Nie chciałem mu sprawiać tej satysfakcji i zacząłem ssać jego wargę. On jednak odłączył się.
-Co? Moja mała dziwka nie chce jęczeć?- Ja mu dam dziwkę.
-Nie jestem dziwka.- warknąłem i uderzyłem jego ramię. On na to bez skrupułów włożył aż cztery palce rozszerzył maksymalnie palce. Jakim cudem włożył aż cztery. Krzyczałem z bólu. Na jego twarzy pojawił się uśmiech.
-Może i nie jesteś dziwią, ale jęczysz jak ona.- szepnął mi do ucha. Wyciągnął palce i bez ostrzeżenia wszedł cała długością we mnie.
-Aaaaa.. Jimin.....- Wrzasnąłem. On jak szybko wszedł, tak szybko wyszedł.
-O nie, nie, a gdzie szacunek.- zacmokał i wszedł jeszcze raz. Jeszcze szybciej i mocniej
-Jiimiiin hyuuung...- tym razem wrzasnąłem poprawnie
-Teraz lepiej. A teraz powiedz mi Kookie, czego tak na prawdę chcesz?- Dobrze wiedział, czego chce, jak już zaczął to niech skończy, ale wiedziałem, ze nic nie zrobi, aż się sam do tego nie przyznam.
-Żebyś mnie pieprzył jak najmocniej. Chce jęczeć twoje imię, chce czuć cię w sobie jak nigdy wcześniej. Chcę jutro nie mieć siły chodzić.
-Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.

Jak powiedział, tak zrobił. Zaczął walić z całej siły. Z bólu chwyciłem prześcieradło i zacząłem wbijać w nie paznokcie. Cały czas wymawiałem jego imię. Po chwili Jimin trafił i już nie czułem bólu.
-Aaach, Jimin mocniej, aaaach... Plis.- on nagle przestał.
-A szacunek.- przekreciłem oczami. Zatrzymuje się w takim momencie.
-No dobra, proszę Jimin hyung.- On zaczął bezlitośnie uderzać w moją prostatę. Jęczałem głośniej i głośniej. Wiedziałem, że go to podnieca. Gdy byłem już na skraju on chwycił mojego penisa i zaczął go z całych sił uciskać. Po kilku minutach on doszedł pierwszy, ja po chwili też, ale Jimin nie przestał uderzać w moją prostatę. Mój penis ponownie zaczął pulsować.
-Ji-Jimin.. co t-ty ro..robisz?
-Chce więcej.- powiedział, po czym wyciągnął swojego członka. Obrócił mnie tak,że byłem na czworakach. Znów włożył i zaczął. Od razu trafił w mój punkt G. Aż tak dobrze znał moje ciało? Chłopak pochylił się i zaczął ssać skórę na mojej szyi.
-I co? Chcesz mocniej?- Szepnął mi do ucha, a ja prawie od razu odpowiedziałem:
-Tak.- On podniósł się i chwycił mocno moją talie. Jego pchnięcia były szybszy i mocniejsze. Ja również zacząłem się poruszać, by dochodził jeszcze głębiej. Jego jęki mieszały się z moimi.
-Ji.. Jimin.. Ja jestem blisko..
-Ja też, Kookie.- Przyspieszył maksymalnie. Wypuściliśmy nasienie niemal równocześnie. Jimin wyszedł ze mnie. Oboje opadliśmy na łóżko, zdyszani.
-Najlepszy seks w moim życiu.- Powiedziałem z uśmiechem.
-Jak na razie.- Stwierdził starszy, po czym przysunął mnie do siebie.
-Dobranoc Jimin hyung
-Dobranoc Jungkookie.- Powiedział mój chłopak, po czym odpłynąłem w krainę snów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz