Cześć Kochani! Przepraszam, ze tak dawno nie pisałam, ale szkoła i byłam trochę chora :( Ale już wracam ;) Planowałam zakończyć ta historię, ale osądziłam, ze pojawi się jeszcze kilka rozdziałów. Ten akurat jest bardzo przesłodzony, ale mam nadzieję, ze się spodoba :D
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Punkt widzenia Jungkooka
Gdy jechaliśmy autem, gospodarz siedział przy kierowcy. Następne miejsca zajmowali Suga i menager. Ja i Jimin siedzieliśmy w samym tyle. Bylem strasznie zdenerwowany. Bałem się, że ośmieszę się przy Jiminie. Chłopak obok mnie gładził moje udo. Byłem całkowicie spięty. On pochylił się i szepnął mi do ucha.
-Spokojnie Kookie. Rozluźnij się.- Ja uśmiechnąłem się nieznacznie i próbowałem opanować emocje. Oparłem głowę o jego ramie i objąłem go w tali. On chwycił mnie i przyciągnął bliżej. Ciężko mi było tak siedzieć. Więc odpiąłem pas i wgramoliłem się mu na kolana. Połączyliśmy nasze usta. Całował mnie bardzo delikatnie.
-Jeśli się odwrócę i będziecie przyklejeni do siebie i nie na swoich miejscach, to zabije.- Zagroził menager. Szybko wróciłem na swoje miejsce.
Gdy dojechaliśmy do Seulu, wysadzili nas w parku w centrum miasta i ruszyli do szpitala. Jimin chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy wzdłuż alejki. Było tu ślicznie, lekko kamienista dróżka. Przy jej krawędziach piękne kwiaty, dalej rozciągające się drzewa i krzewy, a między nimi mały, płynący strumyk. Co jakiś czas ławka, gdzie można odpocząć. Było słychać szum liści i śpiew ptaków. Przyuważyłem też 2 wiewiórki. Cudowne miejsce. Cisza i spokój. Objąłem pas Jimina, by być bliżej niego. On owinął rękę w okół moich ramion. Szliśmy tak powolnym tempem. Nigdzie się nam nie spieszyło. Gdy dotarliśmy do małego stawiku z fontanna na środku, usiedliśmy na jednej z ławek i w objęciach spoglądaliśmy na tafle, na której rosły przeróżne lilie i inne rośliny, a także pływały kaczki, łabędzie. Czułem się jak w bajce. Zbliżał się zachód słońca.
-Przepięknie tu- szepnąłem Jiminowi do ucha.
-Wiem.- Odpowiedział cicho i dał mi buziaka w policzek. Zarumieniłem się nieznacznie. Nie przejmowaliśmy się ludźmi dookoła. Niech sobie myślą, co chcą. Byłem szczęśliwy i nie obchodziło mnie, co jutro o mnie napiszą w gazetach. Siedzieliśmy tam gdzieś z półgodziny wpatrując się w wodę i po prostu ciesząc się bliskością drugiej osoby. W końcu podjąłem rozmowę.
-Jimin hyung, dziękuję, że mnie tu przyprowadziłeś.- On zamiast powiedzieć cokolwiek musnął moje usta. Po czym pochylił się i szepnął mi do ucha.
- Nie musisz mi dziękować. Ciesze się, że ci się podoba.- powiedział, a ja znów połączyłem nasze usta. Tym razem pocałunek był dłuższy i bardziej namiętny. Jimin świetnie całuje. Po tych cudownych chwilach. Podszedł do nas pewien starszy mężczyzna.
-Przepraszam, ale jesteście strasznie uroczy. Może zrobić wam zdjęcie, byście zapamiętali tą chwilę?- My z uśmiechem się zgodziliśmy. Podałem mężczyźnie telefon i ustawiliśmy się przed stawem. Pierwsze zdjęcie było, jak się obejmowaliśmy, drugie jak się całowaliśmy. Po tym podziękowaliśmy panu. Spojrzałem na zdjęcia. Były śliczne. Zauważyłem, ze w tle były dwa łabędzie, które ułożyły ich szyję w serce. To było jak w filmie. Pokazałem to Jiminowi, a on mnie mocno przytulił.
-Wywołam to i powieszę nad łóżkiem.- stwierdziłem, a on dał mi małego buziaka.
-Chodźmy, to jeszcze nie wszystko.- Powiedział i pociągnął mnie za rękę. Ruszyliśmy w stronę miasta. Po 15 minutach drogi zatrzymaliśmy przed jedną z najbardziej luksusowych restauracji w Seulu. Gdy weszliśmy do środka, kelner uśmiechnął się do nas serdecznie i wyprowadził na zewnątrz, do ogrodu restauracji, gdzie również były stoliki. Jednak nie usiedliśmy tam. Szliśmy kamienistą ścieżką, aż moim oczom ukazała się śliczna altanka, oświetlona małymi, choinkowymi lampkami. W środku był elegancko ustrojony stolik i dwa krzesła.
-Państwa miejsca.- zwrócił się kelner. Gdy usiedliśmy na wskazanych siedzeniach, kelner podał nam menu i odszedł.
-Zamów co chcesz, ja stawiam.- powiedział hyung. Czułem się głupio.
-Ale to jest drogie. Ja zapłacę za siebie
-Oj nie, ja zaprosiłem i ja place.- niechętnie przytaknąłem.
Po zjedzonej kolacji Jimin poproś mnie bym wstał. Stanął przede mną i chwycił moją dłoń w swoje. Spojrzał w moje oczy i rzekł.
-Jungkook-ah, zaprosiłem cię dziś tutaj, by uczci naszą miesięcznice. Z tej okazji, chce ci wręczyć to.- powiedział i wyciągnął z kieszeni bransoletkę na białym pasku. Wsunął mi ją delikatnie na dłoń. Po czyn to ja chwyciłem jego dłoń w moje. Chciałem się odwdzięczyć za tą randkę i także mu coś kupiłem. A dokładnie tą samą bransoletkę tylko z czarnym paskiem.
-Proszę, to w ramach podziękowań za wszystko. Nie wiem, czy Ci się spodoba.- powiedziałem, wyciągając ją z kieszeni i wkładając ją na jego nadgarstek. On z uśmiechem spojrzał na bransoletkę, a następnie na mnie.
-Jak może mi się nie podobać coś tak wspaniałego?- Zapytał i nie czekając na odpowiedź, pocałował mnie delikatnie. Ja chciałem więcej, więc chwyciłem jego głowę i nie pozwoliłem się mu odłączyć. On uśmiechnął się na moich ustach i zaczął namiętnie całować. Ja pierwszy włożyłem język do jego ust i zdominowałem pocałunek albo Jimin mi na to pozwolił. Nie obchodziło mnie to. Cieszyłem się z każdej chwili, gdy moje usta dotykały jego, gdy mój język dotykał jego. Gdy czułem jego oddech, jego ciepło, jego bliskość. Odłączyliśmy się dopiero po kilku minutach.
Jimin zagwizdał, obejmując mnie. Po chwili przyszedł kelner z ciastem i szampanem. Na cieście były dwie świeczki, które łączyły się w serce, a także napis. "Z okazji miesięcznicy". Zdmuchnęliśmy na raz świeczki. Po czym otworzyliśmy szampana i wypiliśmy go przeplatając ręce. Następnie pokroiliśmy ciasto i wzięliśmy po kawałku.
-Zabrałeś mnie do altany dzisiaj, tak jak miesiąc temu?- domyśliłem się. On skinął nieśmiało, rumieniąc się. Złożyłem mu na ustach pocałunek.
-Kocham Cię- powiedziałam po odłączeniu ust.
-Ja Ciebie też kocham.- rzekł, po czym przycisnął ponownie swoje usta do moich. Po zjedzeniu usiedliśmy na małe schodki do altanki.
-Dziękuje Ci za wszystko.- powiedziałem i wtuliłem się w mojego chłopaka, przykładając głowę do jego piersi.
-Nie ma za co.- powiedział i pocałował moje włosy. Jeszcze przez jakieś pół godziny siedzieliśmy tam, rozmawiając i inne takie. Potem osadziliśmy, że trzeba się zbierać.
-Zapanuje ciasto, niech się chłopaki cieszą.- Stwierdził Jimin. Podał je kelnerowi. Gdy już było spakowane. Starszy poszedł się rozliczyć. Gdy wrócił podziękowaliśmy i wyszliśmy.
-Proszę, proszę, proszę, proszę, pokaż, pokaż, proszę.- Błagałem Jimina, by pokazał mi rachunek.
-Nie
-Ale hyuuuung, proszęęęę.
-Nie Jungkook, nie teraz, może kiedyś.- Po 10 minut proszenia i błagania odpuściłem sobie. Jimin z uśmiechem zatryumfował. Szliśmy ze splatanymi palcami centrum miasta. Nagle zatrzymaliśmy się przy jednym z najlepszych i najdroższych hoteli.
-Ale hyung, to jest drogie?
-Nie przejmuj się Jungkook, mam pieniądze.- powiedział i pogłaskał moje włosy. Weszliśmy do środka.
-Dzień dobry. Rezerwacja Park Jimin.
-Dzień dobry. Proszę kluczyk. Miłego pobytu.- powiedziała recepcjonistka i uśmiechnęła się serdecznie. Weszliśmy do windy.
-Nie patrz na na przyciski ani na drzwi.- Zarządził Jimin. Posłusznie spojrzałem na przeciwległą ścianę. Gdy winda się zatrzymała, Jimin zasłonił mi oczy dłońmi i wyprowadził z windy. Zaczęliśmy gdzieś iść. Po chwili się zatrzymaliśmy.
-Nie otwieraj oczu. Chociaż i tak zobaczysz ścianę.- po czym zdjął ręce ze mnie. Nie otworzyłem oczu. Usłyszałem przekręcanie kluczyka i otwieranie drzwi. Po czym Jimin znów zakrył mi oczy dłońmi.
Przeszedłem kilka kroków. Po czym rzekł:
-Możesz otworzyć oczy.- Ściągnął ręce, a przede mną ukazał się wielki pokój, nowocześnie przyrządzony. Był on biały, jak również meble, dwa wiszące fotele i trzy ogromne kanapy. Na ścianie wisiał wielki telewizor. Był też barek i stół do bilarda. Na środku zaś było jacuzzi. Prawie cały pokój miał wielkie okna od samej ziemi do sufitu, więc mogliśmy zobaczyć cały Seul. Dałem małego buziaka Jiminowi i ruszyłem zwiedzać penthouse. Najpierw poszedłem do kuchni, która była bardzo nowocześnie i ładnie wyposażona. Była tam wielką lodówka, której Jimin nie pozwolił mi otworzyć. Następnie wróciłem do salonu. Po czym wyszedłem na balkon. Były tam dwa leżaki i mały basen. Przed moimi oczami rozciągał się przepiękny widok na miasto nocą. Po chwili zachwytu ruszyłem w dalszą wycieczkę. Wszedłem do bardzo dużej i eleganckiej łazienki z wielką wanna i prysznicem. Następnie wszedłem do sypialni. miała mały stoliczek z krzesłem i szafę. Na środku stało gigantyczne łóżko. Rzuciłem się na miękki materac. Jimin dołączył do mnie.
-I co? Mojemu małemu Jungkookiemu się podoba?- zapytał się mnie starszy
-Czy mi się podoba? Jest idealnie, ale...- nie zdążyłem dokończyć zdania, bo chłopak zaczął mnie gilgotać.
-Co? Jakie ale? Nie ma żadnych ale. Idealnie jest, to bez ale.- mówił, poddając mnie torturą.
-Ahahahha.. H-hyu..hyung, prosze prze.. hahahahha... Przestan... Hahahah..
-Nie, jeśli mnie nie przeprosisz- gilgotał coraz mocniej i mocniej.
-Prze.. hahahaha.. praaaaa..szam
-Co? Nie słyszałem.- drażnił mnie
-Aaa... pliss.. hahhahahhah....Nie dra..nie draa...aaa..aażnij mnieee.. Hahahhaha.. Przepraszam.... Hahahahaha- udało mi się wreszcie powiedzieć jedno słowo w całości.
-No niech ci będzie.- powiedział i przestał, zajęło mi chwilę, aby odzyskać oddech i wrócić do normalnego stanu. Usiadłem obok niego.
-Przez Ciebie boli mnie brzuch.- powiedziałem i uderzyłem go poduszką.
-Oj przepraszam, już nie będę.- stwierdził, udając współczucie. Chciał mnie przytulić, a ja wykorzystałem jego nieuwagę i zacząłem go gilgotać. On przewrócił się na plecy, a ja zaatakowałem jego brzuch. Postanowiłem coś wypróbować. Jedną ręką dalej gilgotałem go po brzuchu, drugą przeniosłem na jego krocze i zacząłem uciskać. Jego śmiechy i jęki się mieszały. Było to dość... zabawne.
-Aaa.... Jung... Hahaha.. Kook.. Przestań, pro..proszę.. Nie.. Nie dręcz mnie.. Bła... Aaa... Gam..
Gdy czułem, ze jego kutas jest już całkiem twardy przestałem. On dalej leżał i ciężko oddychał.
-Ty... Mały..- powiedział ciężko. Ja uśmiechnął się chytrze. Już wiedział, że to nie koniec. Chwyciłem pasek jego spodni i odpiąłem. Następnie zacząłem ściągać jego spodnie jak najwolniej. Uwielbiałem drażnić Jimina.
-Kookie, proszę.- ja byłem jeszcze wolniejszy. W końcu pozbawiłem go jeansów. I tak samo wolno, a nawet wolniej pozbawiłem go bokserek. Gdy to zrobiłem, odetchnął z ulga. Ja zacząłem jeździć językiem naokoło jego przyrodzenia.
-Jungkook. Nie drażnij, bo ja ci zrobię gorzej.- zagroził. Ja wreszcie bardzo wolno przejechałem wzdłuż jego pulsującej długości.
-Ssij to wreszcie.- warknął i usiadł z trudem. Chwycił moje włosy i nakierował głowę na czubek jego męskości. Ja przygryzłem zębami jego żołądź, na co dosyć głośno jęknął. Następnie pochłonąłem na raz całość. Zacząłem ssać, jeżdżąc głową w górę w dół.
-Szybciej.- rozkazał. Szarpnął moimi włosami. Prawie się udławiłem, gdy podkręcił tempo, jednak już po chwili złapałem rytm i coraz bardziej przyspieszałem. Jimin jęczał coraz głośniej. Po kilku minutach doszedł. Połknąłem całe nasienie. On opadł na łóżko, a ja wczołgałem się na niego.
-I jak?- zapytałem bawiąc się jego włosami.
-Idealnie.- szepnął i musnął moje usta, po czym zapytał.- Chcesz iść do jacuzzi?
-Pewnie.- powiedziałem i wstałem radośnie, ale po chwili mnie olśniło -Nie mam stroju.- Wyrzekłem smutno.
-A kto powiedział, że jest ci potrzebny?- stwierdził i podszedł do mnie. Zaczął rozpinać mi koszule, a po chwili już się jej pozbył. Potem zaśmiał się, gdy ściągnął mi bokserski, a mój kutas uderzył o brzuch, on także pozbył się koszuli. Wziął mnie na ręce w stylu ślubnym i zaniósł do jacuzzi. Coś się zmieniło. W okół były rozsypane płatki róż. Na brzegu leżał też szampan i dwa kieliszki, także bita śmietana i truskawki w czekoladzie na złotej tacy.
-Kiedy to?- zapytałem zdziwiony
-Kiedy byliśmy w pokoju. - poczułem ciepłą, pieniącą się wodę. Jimin włożył mnie delikatnie i siadł obok. Przytuliłem się do niego. On wziął jedną truskawke i nałożył na nią bita śmietanę po czym trzymał ją w zębach. Ja zbliżyłem się i ugryzłem połowę. Były wyśmienite.
Siedzieliśmy tam w wodzie, jedząc truskawki i pijąc szampana. W tle leciała romantyczna muzyka. Usiadłem okrakiem na jego kolanach.
-Kocham cię- powiedziałem patrząc się prosto w jego oczy.
-Ja ciebie też.- powiedział. Przytuliłem się do niego mocniej. Poczułem jego koguta na moim tyłku. On chyba wiedział, o czym myślę, bo po chwili poczułem trzy pace we mnie. On pogładził mojego kutasa, by trochę mnie rozproszyć. Gdy już byłem w miarę rozciągnięty, wyciągnął palce. Podniosłem się delikatnie. On nakierował swoją długość na mnie, a ja się opuściłem. Poczułem rozrywający mnie ból. Łzy zaczęły lecieć mi z oczu. Niemiłosiernie zaciskałem się na penisie Jimina. Chłopak jęknął:
-Aaa.. Jungkookie, zbyt mocno.. rozluźnij się.
-Po...postaram się.- powiedziałem, jąkając się. Zamknąłem oczy i starałem się zrelaksować. Gdy już się w miarę przyzwyczaiłem do jego wielkości zacząłem nieznacznie podnosić się i opadać. Jimin zrozumiał moje intencje. Chwycił moje uda i zaczął mi pomagać. Podnosiłem się coraz wyżej i coraz szybciej opadałem. Powoli przestawałam czuć ból, na miejscu którego pojawiała się przyjemność. Jiminowi też się to podobało, bo sam wydał kilka jęków. Chciałem zająć się swoją zaniedbaną długością, ale gdy kierowałem swoją rękę, Jimin wziął ją i sam zajął się moim pulsującym kutasem, głaszcząc go. Chwycił jedną ręką moje plecy, drugą dalej pozostawiając na moim kroczu. Lekko pochylił mnie, zmieniając kat.
-Aaa.. tak.. wlaaaaaaśnie... T-tam...- jęknąłem, gdy Jimin trafił w moją prostatę... No tak, ja nie znajdę tego punktu, Jimin tak. Zacząłem się poruszać szybciej. Po kilku minutach doszedłem krzycząc imię Jimina. On doszedł po chwili. Jeszcze chwilę siedziałem z jego kutasem we mnie. Dopiero po kilku chwilach podniosłem się.
-Dobra, może wyjedziemy? Trochę tu się biało zrobiło.- Zapytał Jimin, a ja z uśmiechem skinąłem głową.
Wyszedłem i ruszyłem w stronę pokoju. Jimin, który wyszedł po mnie, dogonił mnie i objął ramieniem.
-To co? Kolejna rundka? Muszę się odegrać za to co mi zrobiłeś.- Stwierdził i zanim zdążyłem jakkolwiek zareagować, wziął mnie na ręce. Rzucił mnie na łóżko i wszedł na mnie. Zaczął bezlitośnie ściskać moje przyrodzenie. Jęknąłem głośno. Wiedziałem, że dźwięki, które wydaje, sprawiały mu wielką przyjemność. Nie chciałem mu sprawiać tej satysfakcji i zacząłem ssać jego wargę. On jednak odłączył się.
-Co? Moja mała dziwka nie chce jęczeć?- Ja mu dam dziwkę.
-Nie jestem dziwka.- warknąłem i uderzyłem jego ramię. On na to bez skrupułów włożył aż cztery palce rozszerzył maksymalnie palce. Jakim cudem włożył aż cztery. Krzyczałem z bólu. Na jego twarzy pojawił się uśmiech.
-Może i nie jesteś dziwią, ale jęczysz jak ona.- szepnął mi do ucha. Wyciągnął palce i bez ostrzeżenia wszedł cała długością we mnie.
-Aaaaa.. Jimin.....- Wrzasnąłem. On jak szybko wszedł, tak szybko wyszedł.
-O nie, nie, a gdzie szacunek.- zacmokał i wszedł jeszcze raz. Jeszcze szybciej i mocniej
-Jiimiiin hyuuung...- tym razem wrzasnąłem poprawnie
-Teraz lepiej. A teraz powiedz mi Kookie, czego tak na prawdę chcesz?- Dobrze wiedział, czego chce, jak już zaczął to niech skończy, ale wiedziałem, ze nic nie zrobi, aż się sam do tego nie przyznam.
-Żebyś mnie pieprzył jak najmocniej. Chce jęczeć twoje imię, chce czuć cię w sobie jak nigdy wcześniej. Chcę jutro nie mieć siły chodzić.
-Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.
Jak powiedział, tak zrobił. Zaczął walić z całej siły. Z bólu chwyciłem prześcieradło i zacząłem wbijać w nie paznokcie. Cały czas wymawiałem jego imię. Po chwili Jimin trafił i już nie czułem bólu.
-Aaach, Jimin mocniej, aaaach... Plis.- on nagle przestał.
-A szacunek.- przekreciłem oczami. Zatrzymuje się w takim momencie.
-No dobra, proszę Jimin hyung.- On zaczął bezlitośnie uderzać w moją prostatę. Jęczałem głośniej i głośniej. Wiedziałem, że go to podnieca. Gdy byłem już na skraju on chwycił mojego penisa i zaczął go z całych sił uciskać. Po kilku minutach on doszedł pierwszy, ja po chwili też, ale Jimin nie przestał uderzać w moją prostatę. Mój penis ponownie zaczął pulsować.
-Ji-Jimin.. co t-ty ro..robisz?
-Chce więcej.- powiedział, po czym wyciągnął swojego członka. Obrócił mnie tak,że byłem na czworakach. Znów włożył i zaczął. Od razu trafił w mój punkt G. Aż tak dobrze znał moje ciało? Chłopak pochylił się i zaczął ssać skórę na mojej szyi.
-I co? Chcesz mocniej?- Szepnął mi do ucha, a ja prawie od razu odpowiedziałem:
-Tak.- On podniósł się i chwycił mocno moją talie. Jego pchnięcia były szybszy i mocniejsze. Ja również zacząłem się poruszać, by dochodził jeszcze głębiej. Jego jęki mieszały się z moimi.
-Ji.. Jimin.. Ja jestem blisko..
-Ja też, Kookie.- Przyspieszył maksymalnie. Wypuściliśmy nasienie niemal równocześnie. Jimin wyszedł ze mnie. Oboje opadliśmy na łóżko, zdyszani.
-Najlepszy seks w moim życiu.- Powiedziałem z uśmiechem.
-Jak na razie.- Stwierdził starszy, po czym przysunął mnie do siebie.
-Dobranoc Jimin hyung
-Dobranoc Jungkookie.- Powiedział mój chłopak, po czym odpłynąłem w krainę snów.
poniedziałek, 22 września 2014
piątek, 5 września 2014
Pomoc - Rozdział 13
Przepraszam, ale ten rozdział też jest krótki, ale obiecuję, że następny będzie bardzo długi ;)
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Punkt widzenia V
Cała noc siedziałem przy łóżku Sugi. Odstąpiłem go tylko dwa razy, gdy musiałem iść do toalety. Nie chciałem spać, nie miałem na to ochoty. Na nic nie miałem ochoty. Po prostu tam siedziałem i oglądałem jego spokojny sen. Jak on mógł sobie coć takiego zrobić, przecież to był tylko niewinny pocałunek, nic więcej. Za moje zdrady karał się dwoma cięciami. A teraz aż tyle, na pewno nie chciał aż tak się ranić, więc czemu? To pytanie nużyło mnie przez całą noc.
Gdy słońce wstawało około 4 rano, obudził się.
-V? Co ty tu robisz?
-Musiał cie ktoś pilnować przez całą noc, w razie, gdyby Ci się coś działo.
-Byłeś tu przez całą noc i nie spałeś?
-Tak
-Po co?
-Bo chciałem.- Zastała cisza. On podniósł się delikatnie, ale widocznie zakręciło mu się w głowie, bo gdybym go nie złapał, przewróciłby się.
-Dzięki.- Mruknął cicho i usiadł na łóżku. Widziałem, że z każdym ruchem, jego noga boli, ale on to próbował ukryć.
-Chcesz wody?- Zapytałem cicho. on tylko skinął głową. Wstałem i ruszyłem do kuchni, po chwili wróciłem ze szklanką wody. On nadal siedział, ale był bardzo blady i słaby. Podałem mu szklankę, a on powoli pił. Gdy wypił już całość oddał mi szklankę. Odłożyłem ją, a on znów próbował wstać. Chwyciłem go delikatnie, asekurując.
-Muszę iść do łazienki.
-Nie dasz rady. Mogę cię zanieść.
-Nie jestem dzieckiem.
-Ale jesteś ranny. I ledwo trzymasz się na nogach. Do tego widzę, że Cię to udo boli. Tego nie ukryjesz.- Powiedziałem i nie czekając na kolejne jego narzekania. Podniosłem go w stylu ślubnym. On z dąsami na twarzy objął moją szyję. Zaniosłem go do toalety.
-I co? Będziesz się tak stał i gapił na mojego chuja?
-Nie. Będę Cię trzymał, byś się nie przewrócił. Jak chcesz, to się odwrócę.
-To się obróć.- Niechętnie wykonałem to polecenie. Po skończeniu, znów wziąłem Sugę na ręce i zaniosłem do pokoju i posadziłem na łóżku.
-Czy coś jeszcze chcesz?- zapytałem.
-Spokoju.-Odpowiedział i się położył. Ja wstałem i otworzyłem okno. Było tu bardzo duszno i chciałem przewietrzyć. Świerzy powiew wiatru musnął moją skórę. Stałem tam przez chwilę wpatrując się w widok z okna. Przede mną rozpościerał się widok lasu i łąk. Była tam taka cisza i spokój. Było tylko słychać ptaki. Az chciałoby się tam pójść, położyć się na łące i wsłuchiwać się w te piękne śpiewy. Stałem tam tak kilka minut, wpatrując się w przestrzeń. Gdy wróciłem do łóżka Suga już spał. Spojrzałem na jego spokojną twarz i odgarnąłem jego grzywkę z czoła. Był tak spokojny i uroczy. Siadłem na krześle, przy jego łóżku, oglądając ten piękny widok. Po jakiejś godzinie. Weszła pani gospodarz.
-I jak?- spytała cicho, gdy zauważyła, że Yoongi śpi.
-Dobrze, obudził się. Dałem mu wody, poszedł do toalety i wrócił do snu.- Odpowiedziałem. Ona uśmiechnęła się i zapytała z troską.
-Może chcesz się zmienić. Całą noc nie spałeś, na pewno jesteś zmęczony.
-Nie, dziękuję. Dobrze się czuję.- Ona kiwnęła głową i pociągła drugie krzesło do mnie. Siadła obok.
-To dotrzymam Ci towarzystwa. A to twój chłopak, prawda?- Zarumieniłem się, ale po chwili skinąłem głową, po czym dodałem
-A raczej był, to przeze mnie to sobie zrobił.
-Oj. Nie przejmuj się, na pewno nie przez Ciebie. Wszystko się ułoży.- Powiedziała i pogłaskała mnie po głowie. Uśmiechnąłem się na ten gest. Zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Pani Gong była bardzo miła i dawała dobre rady. Po jakiejś godzinie Suga się obudził.
-Dzień dobry- powiedział, gdy zauważył gospodynię, a ona mu odpowiedziała z uśmiechem:
-Dzień dobry.- Odpowiedziała z uśmiechem. Po czym kontynuowała- Jak się czujesz? I jak noga?
-Dobrze, ale boli.
-Najlepiej byłoby, gdybyś się umył, więc na chwilę założymy Ci wodoodporny opatrunek. Później zmienimy na normalny, a po śniadaniu pojedziesz do szpitala. Jednak widzę, że jesteś jeszcze osłabiony, więc twój chłopak cię umyję
-Ale...- Chciał się sprzeciwić, ale pani Gong mu przerwała
-Żadnych ale, chyba, że chcesz, by to ja Cię umyła?
-Wolę V.- Mruknął. Pomogłem mu się przenieść do stół, gdzie pani Gong najpierw zdezynfekowała rany. Suga wcale nie krzyczał z bólu, ale widziałem w jego oczach cierpienie. Następnie założyła mu opatrunek. Gdy było już po wszystkim, chwyciłem ciuchy na przebranie i wziąłem go do łazienki.
-Jak chcesz to włożę Cię do wanny i się nie będę patrzył, a Ty się umyjesz.
-Wiesz, że nie dam rady. Miejmy to już za sobą.- Jak powiedział, tak zrobiłem. Rozebrałem go delikatnie. Po czym podniosłem go i delikatnie włożyłem do wanny z ciepłą wodą. Miał opatrunek, ale i tak to szczypało. Wziąłem gąbkę i zacząłem go myć startując od pleców, później przeniosłem się na klatkę piersiową i brzuch. Jechałem coraz niżej, jednak po chwili zawahania ominąłem jego kroczę i od razu zacząłem czyścić jego nogi. Szczególnie miejsca, w których były zaschnięte ślady krwi.
-Tam też możesz.- Powiedział i wskazał na swoje przyrodzenie. Delikatnie wymyłem jego miejsca intymne, na co mój członek drgnął. Jego penis, również stał się twardszy. Szybko skończyłem. Później jeszcze umyłem jego twarz. Na końcu chwyciłem szampon i umyłem jego włosy. Po spłukaniu go wyciągnąłem go z wanny i zacząłem wycierać. Gdy był już suchy (nie licząc włosów), ubrałem go w nową bluzkę, bokserki i luźne szorty i z powrotem ruszyliśmy do pokoju. W nim czekała już pani gospodyni. Posadziłem Yoongi na stół. Pani Gong zmieniła opatrunek.
-Dziękuję- powiedział cicho Suga. Pomogłem mu przedostać się do łóżka.
Pani Gong powiedziała, że zostanie na razie przy Sudze i kazała mi iść odpocząć. Wszedłem do pokoju. "Przynajmniej oni są szczęśliwi." Pomyślałem, gdy zobaczyłem tą urocza, śpiąca parkę. Jednak musiałem im przerwać ten cudny relaks. Podszedłem do ich łóżka i zacząłem potrząsać przytulonym do Jungkooka Jiminem.
-Jimin, musisz zmienić miejsce, za 15 minut jest pobudka, a raczej nie chcesz, by was tak zastali.
-V? Co? Jak?- Powiedział w półśnie delikatnie otwierając oczy.
-Wstawaj!- Rzekłem. On ziewnął i zaczął się podnosić, ale został szybko pociągnięty z powrotem w dół.
-Nie. Zostajesz ze mną.- powiedział Jungkook, który objął Jimina ręką i nogą i przyciągnął go bliżej siebie.
-No dobra, jeszcze 10 min mogę poleżeć.- stwierdził straszy i odwrócił się twarzą do maknae. Uśmiech pojawił się na twarzy najmłodszego, który wbił się w starszego jeszcze mocniej. Urocze. Kookie był jak małe dziecko, które nie chciało oddać zabawki. Położyłem się na swoje łóżko i zacząłem grać na telefonie. Nie byłem śpiący o dziwo. Po kilku minutach Jimin wstał, co wywołało jęk niezadowolenia u Jungkooka. Starszy uśmiechnął się tylko i pocałował go delikatnie. Następnie ruszył do toalety. Gdy wrócił, równo z nim usłyszeliśmy dzwonek. Gospodarz wszedł i ogłosił, że śniadanie za 15 minut. Jimin usiadł na wciąż śpiącym Jungkooku i zaczął skakać. Młodszy szybko usiadł i pociągnął Jimina na łóżko. Zaczęli się bić, Ale po chwili wojna zamieniła się w całowanie. Gdy się już ogarnęli po chwili, Jungkook siadł i zapytał się mnie.
-I jak Suga?
-Dobrze, trochę go noga boli.- odpowiedziałem.
-A między wami?- zapytał Jimin
-Źle.- powiedziałem. Oni ruszyli i mnie przytulili.
-Będzie dobrze- szepnął mi do ucha Kookie. Ja tylko dałem smutny uśmiech. Chłopaki poklepali mnie i ruszyliśmy na śniadanie. Tam menager ogłaszał:
-Dzisiaj także macie wolne, Suga jest ranny i pojedzie do szpitala. Jimin i Jungkok również z nami pojadą, bo idą na urodziny. Resztę proszę o nie zabicie się nawzajem.- Wszyscy przytaknęli, chociaż Rap Monster nadal kipiał wściekłością i nadal nie wiedziałem dlaczego. Po śniadaniu postanowiłem się zapytać. W drodze do pokoju zatrzymałem Jungkooka i wziąłem go na stronę.
-Kookie, dlaczego lider się tak wkurzył?
-Bo J-Hope był z Minzy i później ona widziała no wiesz. A Rap Monster hyung jest strasznie w niej zakochany, więc rozumiesz.- Wytłumaczył maknae, gdy nagle zza pleców usłyszałem czyiś głos.
-No pięknie, już polujesz następną ofiarę?- Odwróciłem się i na moje szczęście, to był Suga.
-Nie, to nie tak, skarbie ja..
-Odpuść sobie i nie mów do mnie skarbie!- Warknął Yoongi, po czym ruszył o kuli do łazienki. Kilka łez spłynęło po mojej twarzy. Jungkook mnie przytulił. Słyszałem jeszcze jedno zdanie
-Uważaj, bo Ci tez chłopaka dorwie.- Po chwili przyszedł do nas Jimin, nie rozumiejąc o co chodzi.
-V hyung chciał się po prostu dowiedzieć o Rap Mon hyungu.- Wyjaśnił Kookie. Starszy wydał się nagle wkurzony. Poklepał mnie po ramieniu i ruszył bez słowa w stronę łazienki.
-Nie przejmuj się, zaraz wróci. Pewnie chce sam wszystko wyjaśnić.- Stwierdził maknae i ruszyliśmy do pokoju.
Tam najmłodszy zaczął wyciągać koszule z szafy i pytał się mnie, co ma włożyć. Był strasznie zestresowany. Wreszcie wybrał czarne skinny jeans i białą białą koszulę z krótkim rękawem. Zamknąłem drzwi. Jungkook zaczął stylizować włosy, by wyglądały jak najlepiej. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi.
-Hej, chłopaki otwórzcie.- To był Jimin. Podbiegłem do drzwi i rzekłem:
-Przykro mi, ale Cię nie wpuszczę, Kookie się szykuje.
-Przecież to nie ślub, proszę.
-Nie, za 15 minut.
-Dobra- Rzeknął i odszedł. Poprawiłem koszulę maknae. Po perfumował się jeszcze i zapytał ze 100 razy czy dobrze wygląda po czym wyszedł i poszedł do toalety, by Jimin go nie widział. Ja zawołałem starszego, który zaczął się szykować. On ubrał czarną koszulę i białe rurki. Dobrał się idealnie z Jungkookiem.
-Na pewno się nie widzieliście?- Zapytałem się, leżąc na łóżku, gdy Jimin się czesał
-Nie, a co? Ubrał się tak samo?
-Nie, ale zobaczysz.- Powiedziałem z uśmiechem. Gdy był już gotowy. Zeszliśmy na dół. Mina jego Jungkooka, bezcenna, ale nic nie mogli teraz zrobić, bo wszyscy tam byli.
-Ej, wy tak specjalnie?- Zapytał rozbawiony J-Hope.
-Nie.- Powiedzieli równocześnie zawstydzeni, na co wszyscy wybuchli śmiechem. Po chwili zjawił się też Suga i wszyscy ruszyli do wyjścia. Zanim wsiedli do samochodu, Suga rzucił mi dziwne spojrzenie. Nie rozumiałem o co chodzi.
Pomachaliśmy im na pożegnanie. Gdy wracaliśmy do budynku chwyciłem Rap Mona i pociagnąłem do lasu.
-Idziemy się przejść!- Krzyknąłem do pozostałej dwójki. Ciągnąłem lidera za rękę, a on jakoś nie specjalnie sprawiał opór. Po kilku minutach się zatrzymałem.
-Czy to prawda, że zakochałeś się w Minzy?- Zapytałem prosto z mostu. On się zawstydził i po chwili mruknął:
-Tak.- Uśmiechnąłem się i zadałem kolejne pytanie:
-A jesteś na mnie zły?
-Trochę.
-Słuchaj. Dobrze widzę, że Minzy się tez podobasz, ale J-Hope Cię wyprzedził. Ale on jest świnią, a ty masz szanse, zagadaj do niej, ale nie naciskaj.
-A co ty się tak nagle o mnie troszczysz?- Przerwał mi, a ja odpowiedziałem.
-Bo każda miłość jest piękna i trzeba o nią walczyć, bo później się ją traci, tak jak ja straciłem.- Wyraz twarzy RapMona nagle się zmienił, był wpół żalu, a wpół nadziei. On podszedł do mnie i mnie przytulił.
-Dzięki V, jesteś super przyjacielem.- Poklepał mnie. Ja się trochę odsunąłem i zapytałem.
-No i na co czekasz? Idź do niej.- On skinął głową i pobiegł w stronę domu. Ja poczłapałem powoli za nim. Wróciłem i położyłem się na łóżku. Zmrużył mnie sen.
Po obudzeniu spojrzałem na zegarek, była 17. Obiad mnie minął, a mój głód mi doskwierał. Wyszedłem z pokoju i ruszyłem na dół. Otworzyłem lodówkę. Była tam miseczka z jakimś jedzeniem i karteczka z napisem: "V, tu masz obiad, my poszliśmy nad jezioro, jak chcesz, to dołącz." Uśmiechnąłem się sam do siebie. Po zjedzeniu spóźnionego obiadu, przebrałem się i ruszyłem nad wodę. Gdy wszedłem na plażę, osłupiałem. Lider i Minzy lizali się na kocu. J-Hope obok kipiał z zazdrości, a Jin śmiał się z tego wszystkiego. Gdy mnie zauważyli, Rap Monster przeprosił dziewczynę i podbiegł do mnie. Przytulił mnie i dziękował. Po chwili czułości, przyszedłem do reszty. Zauważyłem, ze Sugi z nimi nie było, w domu tez go nie widziałem.
-Ej, menager i Suga jeszcze nie wrócili?-Zapytałem.
-Nie, dzwonili, że jest kolejka i że oni idą coś zjeść i mają tam być o 17 i o 18 wrócą.- Wytłumaczył Jin. Ja skinąłem głową i siadłem koło niego. Graliśmy w siatkówkę plażową i troszkę pływaliśmy. Nie odzywałem się do J-Hopa, ale on i tak na mnie nie zwracał uwagi. Bardziej był zajęty tym, jak upokorzyć lidera, który się popisywał przed Minzy.
Po godzinie zabawy, wróciliśmy do domu. Samochód już był, wiec pewnie przyjechali. W salonie spotkaliśmy menagera.
-I co z Sugą?- Zapytał od progu Jin.
-Ma 35 ran. Zostały one znów zdezynfekowany, no i cóż. Dostał opatrunki i trzeba po prostu czekać, aż te rany się wyleczą. nie ze wszystkich, ale niestety zostaną blizny.- Powiedział menager. Chłopaki zostali w salonie, a ja poszedłem się na górę przebrać, w drodze do pokoju, postanowiłem odwiedzić Yoongi. Zapukałem i wszedłem do pokoju. Suga leżał na łóżku w samych bokserkach. Udo miał w opatrunku.
-Hej, jak się czujesz?- Zapytałem, gdy spojrzał na mnie
-Jesteś głupi- Zamiast odpowiedzi, usłyszałem wyzwisko, musiałem się odgryźć.
-Jak Ty. Kto normalny tnie się 35 razy za jednym razem?
-Miało być 10, ale chciałem się ukarać za każdy nasz wspólny seks.
-To byś się już wykrwawił.
-I dobrze, po co mam żyć, jak jedyna osoba, którą na prawdę kochałem mnie wykorzystała.
-Nie wykorzystałem!- Podniosłem lekko głos, a on zaczął krzyczeć.
- Ta jasne, najpierw się ze mną pierzysz, a jak Ci się znudzi albo jak uważasz, że mi źle idzie, to już lecisz dupczyć innego!- Podniósł się i stanął na przeciwko mnie.
-Nigdy tak nie powiedziałem, dla mnie jesteś najlepszy i nigdy mi się nie znudzisz. Nigdy.
-Ale to zrobiłeś. Jak już myślałem, że już nie będziesz, to co? Już się liżesz z innym.
-To on mnie pocałował, do tego to tylko pocałunek.
-Tylko pocałunek?! Dla mnie to coś znaczy, jakbyś nie wiedział! Dla mnie to prawie tak intymne jak seks, a ty mi mówisz, że to nic nie znaczy!? Czyli te wszystkie nasze pocałunki nic nie znaczyły!? Pewnie te wyznania miłości, to też tylko puste słowa!?
-Nie, to wszystko nie tak, daj mi dokończyć i mi nie przerywaj. Ja Cie kocham i tylko Ciebie. Nasze pocałunki dla mnie znaczą wszystko, ale ten z Hobi hyungiem nic nie znaczył.
-To dlaczego go nie odepchnąłeś?
-Odepchnąłem, ale zanim się skapnąłem, co się w ogóle dzieje, to trochę trwało, wiesz.
-I co mnie to? Nie wiem czy mam Ci wierzyć.
-To co mam Ci J-Hope przyprowadzić, by to potwierdził?
-Nie trzeba idioto.- Zbliżył się do mnie i pocałował mnie. Ja chwyciłem tył jego głowy i pogłębiłem pocałunek. Ale coś mi nie grało.
-Ale dlaczego?- Zapytałem, przerywając pocałunek.
-Ciesz się, że jest ktoś taki jak Jimin, on mnie przekonał i powiedział o jego przygodzie z HoSeokiem.- Uśmiechnąłem się i połączyłem nasze usta. On przygryzł moją wargę prosząc o wejście. Od razu otworzyłem usta i poczułem jego język. Zacząłem poruszać moim. Plątały się i badały usta drugiego. Moje ręce zaczęły wplątywać się w jego włosy. Jego dłonie chwyciły moje plecy, a później tyłek. Nagle usłyszałem krzyk:
-Suga! Jak się czu.uu.. oo Jezus Maria!!!- To byli chłopaki, którzy akurat otwarli drzwi,a myśmy się nie zdążyli rozłączyć.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Punkt widzenia V
Cała noc siedziałem przy łóżku Sugi. Odstąpiłem go tylko dwa razy, gdy musiałem iść do toalety. Nie chciałem spać, nie miałem na to ochoty. Na nic nie miałem ochoty. Po prostu tam siedziałem i oglądałem jego spokojny sen. Jak on mógł sobie coć takiego zrobić, przecież to był tylko niewinny pocałunek, nic więcej. Za moje zdrady karał się dwoma cięciami. A teraz aż tyle, na pewno nie chciał aż tak się ranić, więc czemu? To pytanie nużyło mnie przez całą noc.
Gdy słońce wstawało około 4 rano, obudził się.
-V? Co ty tu robisz?
-Musiał cie ktoś pilnować przez całą noc, w razie, gdyby Ci się coś działo.
-Byłeś tu przez całą noc i nie spałeś?
-Tak
-Po co?
-Bo chciałem.- Zastała cisza. On podniósł się delikatnie, ale widocznie zakręciło mu się w głowie, bo gdybym go nie złapał, przewróciłby się.
-Dzięki.- Mruknął cicho i usiadł na łóżku. Widziałem, że z każdym ruchem, jego noga boli, ale on to próbował ukryć.
-Chcesz wody?- Zapytałem cicho. on tylko skinął głową. Wstałem i ruszyłem do kuchni, po chwili wróciłem ze szklanką wody. On nadal siedział, ale był bardzo blady i słaby. Podałem mu szklankę, a on powoli pił. Gdy wypił już całość oddał mi szklankę. Odłożyłem ją, a on znów próbował wstać. Chwyciłem go delikatnie, asekurując.
-Muszę iść do łazienki.
-Nie dasz rady. Mogę cię zanieść.
-Nie jestem dzieckiem.
-Ale jesteś ranny. I ledwo trzymasz się na nogach. Do tego widzę, że Cię to udo boli. Tego nie ukryjesz.- Powiedziałem i nie czekając na kolejne jego narzekania. Podniosłem go w stylu ślubnym. On z dąsami na twarzy objął moją szyję. Zaniosłem go do toalety.
-I co? Będziesz się tak stał i gapił na mojego chuja?
-Nie. Będę Cię trzymał, byś się nie przewrócił. Jak chcesz, to się odwrócę.
-To się obróć.- Niechętnie wykonałem to polecenie. Po skończeniu, znów wziąłem Sugę na ręce i zaniosłem do pokoju i posadziłem na łóżku.
-Czy coś jeszcze chcesz?- zapytałem.
-Spokoju.-Odpowiedział i się położył. Ja wstałem i otworzyłem okno. Było tu bardzo duszno i chciałem przewietrzyć. Świerzy powiew wiatru musnął moją skórę. Stałem tam przez chwilę wpatrując się w widok z okna. Przede mną rozpościerał się widok lasu i łąk. Była tam taka cisza i spokój. Było tylko słychać ptaki. Az chciałoby się tam pójść, położyć się na łące i wsłuchiwać się w te piękne śpiewy. Stałem tam tak kilka minut, wpatrując się w przestrzeń. Gdy wróciłem do łóżka Suga już spał. Spojrzałem na jego spokojną twarz i odgarnąłem jego grzywkę z czoła. Był tak spokojny i uroczy. Siadłem na krześle, przy jego łóżku, oglądając ten piękny widok. Po jakiejś godzinie. Weszła pani gospodarz.
-I jak?- spytała cicho, gdy zauważyła, że Yoongi śpi.
-Dobrze, obudził się. Dałem mu wody, poszedł do toalety i wrócił do snu.- Odpowiedziałem. Ona uśmiechnęła się i zapytała z troską.
-Może chcesz się zmienić. Całą noc nie spałeś, na pewno jesteś zmęczony.
-Nie, dziękuję. Dobrze się czuję.- Ona kiwnęła głową i pociągła drugie krzesło do mnie. Siadła obok.
-To dotrzymam Ci towarzystwa. A to twój chłopak, prawda?- Zarumieniłem się, ale po chwili skinąłem głową, po czym dodałem
-A raczej był, to przeze mnie to sobie zrobił.
-Oj. Nie przejmuj się, na pewno nie przez Ciebie. Wszystko się ułoży.- Powiedziała i pogłaskała mnie po głowie. Uśmiechnąłem się na ten gest. Zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Pani Gong była bardzo miła i dawała dobre rady. Po jakiejś godzinie Suga się obudził.
-Dzień dobry- powiedział, gdy zauważył gospodynię, a ona mu odpowiedziała z uśmiechem:
-Dzień dobry.- Odpowiedziała z uśmiechem. Po czym kontynuowała- Jak się czujesz? I jak noga?
-Dobrze, ale boli.
-Najlepiej byłoby, gdybyś się umył, więc na chwilę założymy Ci wodoodporny opatrunek. Później zmienimy na normalny, a po śniadaniu pojedziesz do szpitala. Jednak widzę, że jesteś jeszcze osłabiony, więc twój chłopak cię umyję
-Ale...- Chciał się sprzeciwić, ale pani Gong mu przerwała
-Żadnych ale, chyba, że chcesz, by to ja Cię umyła?
-Wolę V.- Mruknął. Pomogłem mu się przenieść do stół, gdzie pani Gong najpierw zdezynfekowała rany. Suga wcale nie krzyczał z bólu, ale widziałem w jego oczach cierpienie. Następnie założyła mu opatrunek. Gdy było już po wszystkim, chwyciłem ciuchy na przebranie i wziąłem go do łazienki.
-Jak chcesz to włożę Cię do wanny i się nie będę patrzył, a Ty się umyjesz.
-Wiesz, że nie dam rady. Miejmy to już za sobą.- Jak powiedział, tak zrobiłem. Rozebrałem go delikatnie. Po czym podniosłem go i delikatnie włożyłem do wanny z ciepłą wodą. Miał opatrunek, ale i tak to szczypało. Wziąłem gąbkę i zacząłem go myć startując od pleców, później przeniosłem się na klatkę piersiową i brzuch. Jechałem coraz niżej, jednak po chwili zawahania ominąłem jego kroczę i od razu zacząłem czyścić jego nogi. Szczególnie miejsca, w których były zaschnięte ślady krwi.
-Tam też możesz.- Powiedział i wskazał na swoje przyrodzenie. Delikatnie wymyłem jego miejsca intymne, na co mój członek drgnął. Jego penis, również stał się twardszy. Szybko skończyłem. Później jeszcze umyłem jego twarz. Na końcu chwyciłem szampon i umyłem jego włosy. Po spłukaniu go wyciągnąłem go z wanny i zacząłem wycierać. Gdy był już suchy (nie licząc włosów), ubrałem go w nową bluzkę, bokserki i luźne szorty i z powrotem ruszyliśmy do pokoju. W nim czekała już pani gospodyni. Posadziłem Yoongi na stół. Pani Gong zmieniła opatrunek.
-Dziękuję- powiedział cicho Suga. Pomogłem mu przedostać się do łóżka.
Pani Gong powiedziała, że zostanie na razie przy Sudze i kazała mi iść odpocząć. Wszedłem do pokoju. "Przynajmniej oni są szczęśliwi." Pomyślałem, gdy zobaczyłem tą urocza, śpiąca parkę. Jednak musiałem im przerwać ten cudny relaks. Podszedłem do ich łóżka i zacząłem potrząsać przytulonym do Jungkooka Jiminem.
-Jimin, musisz zmienić miejsce, za 15 minut jest pobudka, a raczej nie chcesz, by was tak zastali.
-V? Co? Jak?- Powiedział w półśnie delikatnie otwierając oczy.
-Wstawaj!- Rzekłem. On ziewnął i zaczął się podnosić, ale został szybko pociągnięty z powrotem w dół.
-Nie. Zostajesz ze mną.- powiedział Jungkook, który objął Jimina ręką i nogą i przyciągnął go bliżej siebie.
-No dobra, jeszcze 10 min mogę poleżeć.- stwierdził straszy i odwrócił się twarzą do maknae. Uśmiech pojawił się na twarzy najmłodszego, który wbił się w starszego jeszcze mocniej. Urocze. Kookie był jak małe dziecko, które nie chciało oddać zabawki. Położyłem się na swoje łóżko i zacząłem grać na telefonie. Nie byłem śpiący o dziwo. Po kilku minutach Jimin wstał, co wywołało jęk niezadowolenia u Jungkooka. Starszy uśmiechnął się tylko i pocałował go delikatnie. Następnie ruszył do toalety. Gdy wrócił, równo z nim usłyszeliśmy dzwonek. Gospodarz wszedł i ogłosił, że śniadanie za 15 minut. Jimin usiadł na wciąż śpiącym Jungkooku i zaczął skakać. Młodszy szybko usiadł i pociągnął Jimina na łóżko. Zaczęli się bić, Ale po chwili wojna zamieniła się w całowanie. Gdy się już ogarnęli po chwili, Jungkook siadł i zapytał się mnie.
-I jak Suga?
-Dobrze, trochę go noga boli.- odpowiedziałem.
-A między wami?- zapytał Jimin
-Źle.- powiedziałem. Oni ruszyli i mnie przytulili.
-Będzie dobrze- szepnął mi do ucha Kookie. Ja tylko dałem smutny uśmiech. Chłopaki poklepali mnie i ruszyliśmy na śniadanie. Tam menager ogłaszał:
-Dzisiaj także macie wolne, Suga jest ranny i pojedzie do szpitala. Jimin i Jungkok również z nami pojadą, bo idą na urodziny. Resztę proszę o nie zabicie się nawzajem.- Wszyscy przytaknęli, chociaż Rap Monster nadal kipiał wściekłością i nadal nie wiedziałem dlaczego. Po śniadaniu postanowiłem się zapytać. W drodze do pokoju zatrzymałem Jungkooka i wziąłem go na stronę.
-Kookie, dlaczego lider się tak wkurzył?
-Bo J-Hope był z Minzy i później ona widziała no wiesz. A Rap Monster hyung jest strasznie w niej zakochany, więc rozumiesz.- Wytłumaczył maknae, gdy nagle zza pleców usłyszałem czyiś głos.
-No pięknie, już polujesz następną ofiarę?- Odwróciłem się i na moje szczęście, to był Suga.
-Nie, to nie tak, skarbie ja..
-Odpuść sobie i nie mów do mnie skarbie!- Warknął Yoongi, po czym ruszył o kuli do łazienki. Kilka łez spłynęło po mojej twarzy. Jungkook mnie przytulił. Słyszałem jeszcze jedno zdanie
-Uważaj, bo Ci tez chłopaka dorwie.- Po chwili przyszedł do nas Jimin, nie rozumiejąc o co chodzi.
-V hyung chciał się po prostu dowiedzieć o Rap Mon hyungu.- Wyjaśnił Kookie. Starszy wydał się nagle wkurzony. Poklepał mnie po ramieniu i ruszył bez słowa w stronę łazienki.
-Nie przejmuj się, zaraz wróci. Pewnie chce sam wszystko wyjaśnić.- Stwierdził maknae i ruszyliśmy do pokoju.
Tam najmłodszy zaczął wyciągać koszule z szafy i pytał się mnie, co ma włożyć. Był strasznie zestresowany. Wreszcie wybrał czarne skinny jeans i białą białą koszulę z krótkim rękawem. Zamknąłem drzwi. Jungkook zaczął stylizować włosy, by wyglądały jak najlepiej. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi.
-Hej, chłopaki otwórzcie.- To był Jimin. Podbiegłem do drzwi i rzekłem:
-Przykro mi, ale Cię nie wpuszczę, Kookie się szykuje.
-Przecież to nie ślub, proszę.
-Nie, za 15 minut.
-Dobra- Rzeknął i odszedł. Poprawiłem koszulę maknae. Po perfumował się jeszcze i zapytał ze 100 razy czy dobrze wygląda po czym wyszedł i poszedł do toalety, by Jimin go nie widział. Ja zawołałem starszego, który zaczął się szykować. On ubrał czarną koszulę i białe rurki. Dobrał się idealnie z Jungkookiem.
-Na pewno się nie widzieliście?- Zapytałem się, leżąc na łóżku, gdy Jimin się czesał
-Nie, a co? Ubrał się tak samo?
-Nie, ale zobaczysz.- Powiedziałem z uśmiechem. Gdy był już gotowy. Zeszliśmy na dół. Mina jego Jungkooka, bezcenna, ale nic nie mogli teraz zrobić, bo wszyscy tam byli.
-Ej, wy tak specjalnie?- Zapytał rozbawiony J-Hope.
-Nie.- Powiedzieli równocześnie zawstydzeni, na co wszyscy wybuchli śmiechem. Po chwili zjawił się też Suga i wszyscy ruszyli do wyjścia. Zanim wsiedli do samochodu, Suga rzucił mi dziwne spojrzenie. Nie rozumiałem o co chodzi.
Pomachaliśmy im na pożegnanie. Gdy wracaliśmy do budynku chwyciłem Rap Mona i pociagnąłem do lasu.
-Idziemy się przejść!- Krzyknąłem do pozostałej dwójki. Ciągnąłem lidera za rękę, a on jakoś nie specjalnie sprawiał opór. Po kilku minutach się zatrzymałem.
-Czy to prawda, że zakochałeś się w Minzy?- Zapytałem prosto z mostu. On się zawstydził i po chwili mruknął:
-Tak.- Uśmiechnąłem się i zadałem kolejne pytanie:
-A jesteś na mnie zły?
-Trochę.
-Słuchaj. Dobrze widzę, że Minzy się tez podobasz, ale J-Hope Cię wyprzedził. Ale on jest świnią, a ty masz szanse, zagadaj do niej, ale nie naciskaj.
-A co ty się tak nagle o mnie troszczysz?- Przerwał mi, a ja odpowiedziałem.
-Bo każda miłość jest piękna i trzeba o nią walczyć, bo później się ją traci, tak jak ja straciłem.- Wyraz twarzy RapMona nagle się zmienił, był wpół żalu, a wpół nadziei. On podszedł do mnie i mnie przytulił.
-Dzięki V, jesteś super przyjacielem.- Poklepał mnie. Ja się trochę odsunąłem i zapytałem.
-No i na co czekasz? Idź do niej.- On skinął głową i pobiegł w stronę domu. Ja poczłapałem powoli za nim. Wróciłem i położyłem się na łóżku. Zmrużył mnie sen.
Po obudzeniu spojrzałem na zegarek, była 17. Obiad mnie minął, a mój głód mi doskwierał. Wyszedłem z pokoju i ruszyłem na dół. Otworzyłem lodówkę. Była tam miseczka z jakimś jedzeniem i karteczka z napisem: "V, tu masz obiad, my poszliśmy nad jezioro, jak chcesz, to dołącz." Uśmiechnąłem się sam do siebie. Po zjedzeniu spóźnionego obiadu, przebrałem się i ruszyłem nad wodę. Gdy wszedłem na plażę, osłupiałem. Lider i Minzy lizali się na kocu. J-Hope obok kipiał z zazdrości, a Jin śmiał się z tego wszystkiego. Gdy mnie zauważyli, Rap Monster przeprosił dziewczynę i podbiegł do mnie. Przytulił mnie i dziękował. Po chwili czułości, przyszedłem do reszty. Zauważyłem, ze Sugi z nimi nie było, w domu tez go nie widziałem.
-Ej, menager i Suga jeszcze nie wrócili?-Zapytałem.
-Nie, dzwonili, że jest kolejka i że oni idą coś zjeść i mają tam być o 17 i o 18 wrócą.- Wytłumaczył Jin. Ja skinąłem głową i siadłem koło niego. Graliśmy w siatkówkę plażową i troszkę pływaliśmy. Nie odzywałem się do J-Hopa, ale on i tak na mnie nie zwracał uwagi. Bardziej był zajęty tym, jak upokorzyć lidera, który się popisywał przed Minzy.
Po godzinie zabawy, wróciliśmy do domu. Samochód już był, wiec pewnie przyjechali. W salonie spotkaliśmy menagera.
-I co z Sugą?- Zapytał od progu Jin.
-Ma 35 ran. Zostały one znów zdezynfekowany, no i cóż. Dostał opatrunki i trzeba po prostu czekać, aż te rany się wyleczą. nie ze wszystkich, ale niestety zostaną blizny.- Powiedział menager. Chłopaki zostali w salonie, a ja poszedłem się na górę przebrać, w drodze do pokoju, postanowiłem odwiedzić Yoongi. Zapukałem i wszedłem do pokoju. Suga leżał na łóżku w samych bokserkach. Udo miał w opatrunku.
-Hej, jak się czujesz?- Zapytałem, gdy spojrzał na mnie
-Jesteś głupi- Zamiast odpowiedzi, usłyszałem wyzwisko, musiałem się odgryźć.
-Jak Ty. Kto normalny tnie się 35 razy za jednym razem?
-Miało być 10, ale chciałem się ukarać za każdy nasz wspólny seks.
-To byś się już wykrwawił.
-I dobrze, po co mam żyć, jak jedyna osoba, którą na prawdę kochałem mnie wykorzystała.
-Nie wykorzystałem!- Podniosłem lekko głos, a on zaczął krzyczeć.
- Ta jasne, najpierw się ze mną pierzysz, a jak Ci się znudzi albo jak uważasz, że mi źle idzie, to już lecisz dupczyć innego!- Podniósł się i stanął na przeciwko mnie.
-Nigdy tak nie powiedziałem, dla mnie jesteś najlepszy i nigdy mi się nie znudzisz. Nigdy.
-Ale to zrobiłeś. Jak już myślałem, że już nie będziesz, to co? Już się liżesz z innym.
-To on mnie pocałował, do tego to tylko pocałunek.
-Tylko pocałunek?! Dla mnie to coś znaczy, jakbyś nie wiedział! Dla mnie to prawie tak intymne jak seks, a ty mi mówisz, że to nic nie znaczy!? Czyli te wszystkie nasze pocałunki nic nie znaczyły!? Pewnie te wyznania miłości, to też tylko puste słowa!?
-Nie, to wszystko nie tak, daj mi dokończyć i mi nie przerywaj. Ja Cie kocham i tylko Ciebie. Nasze pocałunki dla mnie znaczą wszystko, ale ten z Hobi hyungiem nic nie znaczył.
-To dlaczego go nie odepchnąłeś?
-Odepchnąłem, ale zanim się skapnąłem, co się w ogóle dzieje, to trochę trwało, wiesz.
-I co mnie to? Nie wiem czy mam Ci wierzyć.
-To co mam Ci J-Hope przyprowadzić, by to potwierdził?
-Nie trzeba idioto.- Zbliżył się do mnie i pocałował mnie. Ja chwyciłem tył jego głowy i pogłębiłem pocałunek. Ale coś mi nie grało.
-Ale dlaczego?- Zapytałem, przerywając pocałunek.
-Ciesz się, że jest ktoś taki jak Jimin, on mnie przekonał i powiedział o jego przygodzie z HoSeokiem.- Uśmiechnąłem się i połączyłem nasze usta. On przygryzł moją wargę prosząc o wejście. Od razu otworzyłem usta i poczułem jego język. Zacząłem poruszać moim. Plątały się i badały usta drugiego. Moje ręce zaczęły wplątywać się w jego włosy. Jego dłonie chwyciły moje plecy, a później tyłek. Nagle usłyszałem krzyk:
-Suga! Jak się czu.uu.. oo Jezus Maria!!!- To byli chłopaki, którzy akurat otwarli drzwi,a myśmy się nie zdążyli rozłączyć.
Subskrybuj:
Posty (Atom)