środa, 27 maja 2015

Podróż JiKook, cześć 2. - Rozdział 24

Hej ludziki moje kochane!! To znów ja!! <3 I wracam z super długim rozdziałem, pierwotnie miał być podzielony na dwa, ale jednak zrobiłam z niego jeden ;) Mam nadzieję, że się spodoba ^_^ UWAGA: Występuję w nim troszkę przekleństw i jedna "typowa scena" :) Miłego czytania :D
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Punkt widzenia Jimina

Nawet nie zauważyłem, kiedy zasnąłem. Ale gdy usłyszałem głos matki, usiadłem szybko na łóżku. Jungkook siedział na przy moim biurku i grał w coś na telefonie. Był już przebrany, a jego włosy były jeszcze lekko wilgotne
-Ej, czemu mnie nie obudziłeś?- Spytałem się
-Tak słodko spałeś, nie chciałem Cie budzić- powiedział obojętnie.
-Dzięki- mruknąłem i rzuciłem w niego miśka. On odrzucił go z powrotem we mnie, odłożył telefon na biurko i podszedł do mnie. Wystawiłem ręce w obronie, bo myślałem, ze chce mnie uderzyć, lecz on zaczął mnie łaskotać. Przewróciłem się z powrotem na łóżku, a on usiadł na mnie okrakiem i gilgotał mocniej.
-Hahahaha.. Proszę Kookie, stop.. Hahahaha.. Błagam..- On jednak nie przestawał, ale udało mi się jakoś wyciągnąć rękę i pociągnąć jego głowę do mnie. Pocałowałem go, a on przestał tortury. Szybko jednak przestałem, bo nie mogłem złapać oddechu.
-Głupek- powiedział. Ja sprawnie obróciłem nas i przypiąłem go do łóżka.
-I kto jest teraz głupkiem?- Zapytałem. Patrząc na niego z góry i lekko się śmiejąc.
-Ty..- Warknął i znów nas obrócił. Zaczęliśmy się turlać po łóżku i siłować. Zatrzymaliśmy się, gdy nasze twarze były tylko o kilka centymetrów od siebie. Już miałem go pocałować, gdy do pokoju weszła moja zszokowana mama. Szybko odsunęliśmy się od siebie.
-Ja.. My tylko.. walczyliśmy - powiedziałem drapiąc się po głowie. Ona dopiero po chwili się ocknęła:
-Uuumm.. Dobrze.. Obiad już jest- powiedziała i wyszła. Kookie spojrzał na mnie z troską:
-W porządku?- Zapytał
-Tak.. Tylko ja po prostu, się boję- powiedziałem. On podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.
-Będzie dobrze, chodź jeść, śmierdzielu- cmoknął mnie w policzek i uciekł zanim mogłem w ogóle przetworzyć, to co powiedział. Wtedy mnie olśniło:
-Ja Ci dam śmierdziela!!! Pożałujesz jeszcze tego.- Krzyknąłem, ale on już był na korytarzu. Dołączyłem do niego i razem zeszliśmy na dół. 

Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Sytuacja była dość niewygodna. Mój ojciec ciągle piorunował mnie i Jungkooka wzrokiem. Pewnie moja matka powiedziała mu, co widziała. Mój brat postanowił przełamać ta ciszę:
-Więc jak wam idzie w zespole?
-W porządku. Ciężko, ale fajnie.- powiedziałem. Znów zapanowała cisza. No świetnie, nawet rozmowy nie umiemy utrzymać. Nagle w telewizji usłyszałem informację o Korean Queer Festival (Festiwal o tematyce dotycząc praw LGBT).
-Ohh... Jak ludzie mogą w tym uczestniczyć, to ohydne- Mój tata się odezwał
-Dokładnie, przecież to jest niewyobrażalne, jak ludzie mogą brać w tym udział, a co dopiero tym być- mama dodała
-Dokładnie nienawidzę tych ludzi, a jeszcze bardziej tych wszystkich pedałów, lesbijek i innych stworów.- Dyskusja się rozkręcała, gdy Jungkook im przerwał:
-Przepraszam państwa bardzo, ale wychodzi na to, że mnie państwo też nienawidzą, bo no cóż.. Jestem tym, jak to państwo zwom, pedałem.- Łał.. To teraz mnie Kookie zadziwił, ten mój mały, niewinny chłopczyk tak śmiało i szczerze mówił. Moi rodzice nic już nie powiedzieli, ja również. 

Ale ze mnie tchórz. Po kolacji miałem iść na górę, gdy moi rodzice mnie zatrzymali i poprosili na słówko. Powiedziałem Jungkookowi, by poszedł już, a ja go dogonię, po czym podszedłem do stołu, gdzie oni nadal byli.
-Jimini, mój synu, bardzo Cię proszę uważaj na niego. Jest zarażony tą straszną chorobą i pewnie ciebie też będzie chciał w to wciągnąć. Szczególnie po tym, co twoja matka widziała. W każdym razie nie śpicie razem w pokoju. Jungkook pójdzie do pokoju gościnnego. Ma się on trzymać od ciebie z daleka, a także od twojego brata. Też jest zagrożony.Zrozumiano??- Powiedział ostro ojciec
-Ale to tylko kolega- Kłamałem
-Zrozumiano??- Powtórzył głośniej
-Tak, zrozumiano- Powiedziałem i poszedłem na górę, gdy wchodziłem po schodach, usłyszałem strzelanie drzwiami. Może poszedł do łazienki? Wzruszyłem ramionami i poszedłem do pokoju. Miałem racje. Nie było go. Położyłem się na łóżku i zastanawiałem się, jak to wszystko mam wytłumaczyć rodzicom. Nawet nie będę dzisiaj mógł z nim spać. Jestem beznadziejny. Westchnąłem ciężko. Jungkooka dalej nie było. Postanowiłem sprawdzić co z nim. 

Poszedłem do łazienki i zapukałem
-Kookie?- dopiero po chwili się odezwał:
-Odejdź
-Słonko, wszystko w porządku
-Ooo.. To teraz słonko??- Mruknął i usłyszałem ciche pociągnięcie nosem.
-Kookie, Ty płaczesz??
-Nie, odejdź
-Skarbie..- Już miałem mówić dalej, gdy drzwi się otworzyły gwałtownie, a przede mną stanął zapłakany Jungkook
-Teraz skarbie, a wcześniej kolega. Gdzie masz jaja?? Ja się przyznałem i co?? Zrobiłem tylko z siebie debila, bo Ty wolałeś grać idealnego syna przed rodzicami? Kurwa daruj sobie i mnie zostaw w spokoju.- Krzyczał, po czym wyminął mnie, zanim cokolwiek powiedziałem. Szybko ruszyłem za nim.
-Kookie to nie tak!- Krzyknąłem, on tylko pokazał mi środkowy palec i wszedł do pokoju. Ruszyłem za nim. Gdy wszedłem on pakował walizkę.
-Co.. co robisz??- Zapytałem w szoku
-Jak to co?? Pakuję się. Przecież nie będę hańbił twojej rodziny. Jadę do rodziców!
-Ale jak to?? Proszę, zostań, nie zostawiaj mnie!
-Za późno- mruknął, zapiął torbę i zaczął wychodzić.
-Czekaj!- krzyknąłem i pobiegłem za nim. Dogoniłem go na dole schodów i chwyciłem za rękę. On odwrócił się do mnie i warknął:
-Czego?- Ja szybko zbliżyłem się i go pocałowałem. Objąłem jego talie, a on chwycił moją szyję, przez co, jego walizka upadła z hukiem. Po chwili moi rodzice przyszli:
-Co się tu dzie.. O MÓJ BOŻE!!!- Moja matka krzyknęła na całe gardło.
-CO TO KURWA MA BYĆ!!!- Ojciec także się darł.
-Ja.. to tylko..- Chciałem się tłumaczyć, ale usłyszałem ciche prychnięcie, po czym Kookie wziął torbę i zaczął iść. Złapałem go za rękę
-Czekaj.. Proszę- Powiedziałem. On stanął i patrzył na mnie z kpiącym wyrazem twarzy. Ja westchnąłem i zacząłem:
-Ja.. Ja jestem gejem i po prostu całowałem swojego chłopaka, a raczej mojego narzeczonego. Jesteśmy razem już od dłuższego czasu i planujemy kiedyś w przyszłości pobrać się i zamieszkać razem- powiedziałem na jednym wdechu, ale wiedziałem, że mnie zrozumieli. Moja matka była na skraju łez, a ojciec, kipiał wściekłością. Jego twarz była cała czerwona i żyłka pulsowała mu na czole. Zacisnął pięści i wiedziałem, ze chce mnie uderzyć. Nigdy tego nie robił, ale wiedziałem, że teraz przekroczyłem granice. Zamknąłem oczy, czekając na cios, ale on nigdy nie nadszedł. 

Otworzyłem oczy na huk i zauważyłem, że trafienie odebrał Kookie, nie ja. Ten stary debil po prostu uderzył mojego chłopaka?
-Jesteś chujem!- Krzyknąłem i uderzyłem go z pięści w szczękę. W jego chwilowym zamroczeniu, chwyciłem w jedną dłoń torbę, w drugą mojego poszkodowanego Ciastka i szybko ruszyłem po schodach.
-Jeszcze nie skończyłem! Zobaczysz!!! - słyszałem krzyki z dołu, ale nie przejmowałem się. Wpadłem do pokoju i zamknąłem za sobą drzwi. Delikatnie posadziłem Kooka na łóżku i spojrzałem na jego twarz. Nie wyglądało to dobrze. Jego policzek i oko były całe spuchnięte. Zacząłem chodzić po pokoju i szukać czegoś chłodnego. Łaziłem tam i z powrotem rozglądając się za czymś zimnym.

Punkt widzenia Jungkooka


Patrzyłem jak Jimin kręci się po pokoju, szukając czegoś. Uderzenie jego ojca było bardzo mocne. Nie czułem połowy twarzy. Minęło jakieś 10 minut, a ten nadal chodził w kółko, mamrocząc coś.

-Jimin- próbowałem go zawołać
-Jiiminn- Znowu, nie słyszał
-JIMIN!!- Krzyknąłem z całych sił, a on od razu do mnie podbiegł.
-Tak skarbie? Coś Cię boli? Mdlejesz? Coś potrzeba?- kucnął przede mną, i oparł ręce na moich kolanach
-Nic, po prostu możesz się uspokoić.
-Dobrze, dobrze, ja szukałem po prostu czegoś zimnego, byś mógł przyłożyć do opuchlizny- Powiedział. Rozejrzał się po pokoju i nagle podskoczył:
-Aha! -podszedł do biurka i wziął swoje zdjęcie z rodzina. -Weź to. Metalowa ramka Cię ochłodzi- ja niezbyt chętnie to przyjąłem, a on poczochrał mi włosy z uśmiechem. Syknąłem lekko, gdy zimny metal dotknął mojej skóry, a uśmiech Jimina od razu zgasł.
-Ja przepraszam, za wszystko, nie chciałem by się tak stało, ale wiedziałem, że to nie skończy się dobrze.. Przepraszam- Powiedział i spuścił głowę. Ja wstałem i objąłem go jedna ręką, bo druga dalej trzymała to ustrojstwo. On też mnie przytulił, szepcząc ciągle mi do ucha przeprosiny i jak bardzo mnie kocha. Po chwili odsunął się.
-Muszę się umyć. Ty tu zostań i zamknij za sobą drzwi. Możesz się już przebrać do snu, jeśli chcesz, chyba, że chcesz się znowu umyć?
-Nie trzeba, myłem się jakąś godzinę temu. Może tylko zęby?
-Dobrze, to chodź. Wziąłem swoją szczoteczkę i pastę. Pozwolił mi wreszcie odłożyć ta ramkę i razem wyszliśmy szybko do łazienki. Gdy się tam znaleźliśmy, spojrzałem w lustro:
-O mój Boże!- pisnąłem prawie męsko, gdy się zobaczyłem. Wyglądałem strasznie. Jimin objął mnie zaś od tyłu i powiedział:
-Dla mnie i tak jesteś najpiękniejszy- dzięki czemu lekko się zarumieniłem. On cmoknął moje spuchnięte oko i zaczęliśmy myć zęby. Jimin zrobił to szybciej i już zaczął się rozbierać. Widziałem jego odbicie w lustrze i nie mogłem przestać się patrzeć. Wyglądał tak gorąco.
-Kookie.. Skończ- Powiedział, gdy był już w samych bokserkach.- Ja wreszcie zakończyłem mycie zębów i odwróciłem się do niego, ale nie mogłem patrzeć na jego twarz. Byłem zbyt skupiony na jego brzuchu.Nagle zauważyłem rękę przed moją twarzą i to, że Jimin coś mówił
-Przepraszam, a więc co się stało?- zapytałem
-Pytałem czy dasz radę sam wrócić, czy mam cie odprowadzić do pokoju?
-Dam radę- powiedziałem i dałem mu buziaka. 

Następnie otworzyłem drzwi i rozglądnąłem się czy ktoś jest. Gdy było czysto, szybko pobiegłem do pokoju Jimina i zamknąłem za sobą drzwi. Ruszyłem do torby i wyciągnąłem luźne spodenki oraz podkoszulek. Już miałem się zacząć przebierać, gdy usłyszałem mocne walenie do drzwi:
-Wiem, że tam jesteś pedale!! Co się chowasz?? Wyjdź i walcz jak mężczyzna, a nie kurwa kryj się jak jakaś panienka!!- Ojciec Jimina krzyczał po drugiej stronie drzwi i zaczął szarpać za klamkę. Postanowiłem nic nie robić, a nawet się nie odzywać. Po jakiś 5 minutach wyzwisk, uderzania i kopania drzwi, odszedł. Zacząłem się przebierać, po czym położyłem się na łóżko. Zauważyłem, że od kąpieli mój tyłek już tak nie boli. Te maści od V pomagają. Lepsze niż zastrzyki. Może Jimin zaproponuje mi jakieś przeprosinowe ruchanko? Boże ostatnio jestem zbyt napalony. Muszę stać się bardziej niedostępny, szczególnie, po tym dzisiaj. Z moich myśli wyrwało mnie trzy ciche puknięcia. To był Jimin. Taki znak ustaliliśmy. Szybko wstałem i otworzyłem drzwi. On wszedł i zamknął drzwi. Miał na sobie luźne, czarne dresy i bluzkę z wyciętymi bokami.
-Wszystko w porządku? Słyszałem krzyki?
-Tak, twój ojciec próbował tu wejść, ale nie udało się mu- powiedziałem i objąłem jego szyję, a miałem być bardziej niedostępny. On chętnie chwycił moją talie.
-Jiimiiinnn!! Chcę Cię- powiedziałem i pocałowałem go. Zaczęliśmy się przemieszczać do łóżka. Nie przerywając pocałunku położyliśmy się na nim. Chwyciłem włosy Jimina i zacząłem w nie plątać palce. On gładził moje boki, a już po chwili jego ręce były pod moją koszulką. Miałem zrobić to samo, gdy usłyszeliśmy pukanie. 

Przerwaliśmy, a Jimin podszedł do drzwi.
-Kto tam?- zapytał
-Synu otwórz, zrobiłam wam kolację i chcę tylko porozmawiać- Powiedziała jego matka. Chłopak spojrzał na mnie, a ja skinąłem głową na potwierdzenie.Usiadłem po turecku opierając się o ramę łóżka, a Jimin otworzył drzwi. Jego mama weszła z tacką pełną jedzenia, a ChimChim zamknął za nią drzwi. Chłopak dosiadł się do mnie na łóżku. Pani Park podała nam tackę, a sama usiadła na krześle przodem do nas. My podziękowaliśmy  i zaczęliśmy jeść.
-A więc, może to nie jest spełnienie moich marzeń, dotyczące rodziny, jednak widzę, ze mój syn jest szczęśliwy więc akceptuje ten związek..- zaczęła
-Serio mamo??- Jimin jej przerwał, a ona skinęłam głową. On zaś odłożył jedzenie rzucił się na nią, by ją przytulić, po czym znów wrócił na swoje miejsce.
-Wracając.. Bardzo mi przykro Jungkook za mojego męża i dobrze, że go unikacie, on jest nieobliczalny, ale w każdym razie przyniosłam Ci maść. Powinna pomóc i jeszcze raz przepraszam.- uśmiechnąłem się do niej i powiedziałem:
-Nic nie szkodzi. Dziękuję pani bardzo za maść i za pani akceptację, pani Park.
-Jesteś tak uroczy, nie dziwię się Jiminowi- powiedziała naglę, co mnie i chłopaka obok lekko zawstydziło, ale nadal rozmawialiśmy. Pani Park okazała się bardzo miłą kobietą. Po około półgodziny rozmów, powiedziała:
-Jest już późno, ja was zostawiam, rano wam dam śniadanie i proszę nie róbcie tego teraz, bo chce spać i twój brat też. Jutro możecie to zrobić. Ojciec ma wolne- powiedziała i mrugnęła do nas. Oboje zabarwiliśmy się na ciemny czerwony
-Maaaaaammmooo-- Krzyknął Jimin. Ona tylko zaśmiała się i życzyła nam dobrej nocy. Już miała wyjść, gdy powiedziała:
-Synu, w twojej szafie jest stary laptop ojca, możecie coś sobie pooglądać, dobranoc
-Dobranoc- odpowiedzieliśmy chórem, a Jimin zamknął za nią drzwi. 

Ruszył do szafy i znalazł laptopa. Położyliśmy się razem na łóżku i odpaliliśmy laptopa
-To co? Na jakiego pornolka masz ochotę? - zapytał z wielkim uśmiecham mój chłopak, ja tylko zdzieliłem go w łeb i przewróciłem oczami
-Ałł.. Za co to??
-Za głupotę.
-Dobra, dobra, przepraszam. Co chcesz oglądać?
-Może jakiś film akcji?- Zaproponowałem. On zgodził się i puściliśmy jakiś przypadkowy film, jednak po półgodziny oglądania, znudziliśmy się. Jimin odłożył laptopa i przystąpiliśmy do ciekawszej czynności, a mianowicie do pożerania sobie ust i obmacywaniu się. Na prawdę miałem dzisiaj ochotę na małe co nieco, ale już obiecaliśmy jego matce, ze nie będziemy. Po jakimś czasie poczułem się zmęczony i zaprzestałem ruchów. Z jednej strony temu, że już chciałem spać, a z drugiej strony temu, że chciałem to skończyć, zanim stracę kontrole albo bardziej, gdy ten napaleniec straci kontrole.
-Jestem zmęczony, chodźmy spać. -Powiedziałem
-Dobrze. Dobranoc księżniczko- szepnął i dał mi buziaka
-Nie jestem księżniczką i dobranoc- powiedziałem obracając się do niego tyłem, udając obrażonego. On przytulił mnie i zaczął całować moją szyję. Jakby to nie wystarczało, poczułem coś, wbijającego się w mój tyłek. Ja położyłem ręce na jego dłoniach, które były zaplątane w okół mojej tali, by dać mu znak, by przestał, a także odsunąłem się kawałek, by nie czuć "tego".
-Pomyśl o czymś obrzydliwym i idź spać- Mruknąłem, a po chwili sam zasnąłem.


Rano

Nagle na cały głośnik wybuchł dzwonek telefonu Jimina. Tak się przestraszyłem, że aż spadłem z łóżka. Jimin powoli się podniósł i po omacku chwycił komórkę.
-Halo?- Powiedział. Druga linia coś odpowiedziała, po czym on przytaknął i się wyłączył. Otworzył oczy i wtedy mnie zobaczył, starającego się jakoś wygrzebać z podłogi.
-O hej Kookie, co tu robisz?- Zapytał. Wysłałem mu spojrzenie śmierci i mruknąłem:
-Lepiej spytaj swojego telefonu.- On już miał coś powiedzie, gdy ktoś zapukał do drzwi. Jimin poszedł je otworzyć, a ja wreszcie wdrapałem się na łóżko. Do pokoju weszła pani Park:
-Cześć chłopcy. Przepraszam za pobudkę, ale zrobiłam naleśniki na śniadanie i nie chciałam, by wystygły.- Powiedziała i podała Jiminowi tackę. Przysiadł się do mnie na łóżko i zaczęliśmy jeść.
-Mamo, na którą masz do pracy?- Zapytał chłopak obok mnie.
-Na 9, a co się stało?
-To która jest godzina
-8.30- Ahh... tak wcześnie. To dlatego jestem niewyspany. Oparłem głowę na ramieniu Jimina i powoli przeżuwałem naleśniki.
-Są pyszne, dziękuje- powiedziałem, gdy zjadłem pierwszego i zacząłem już pochłaniać drugiego.
-Cieszę się, że smakują. To ja już zmykam, miłego dnia- Powiedziała i skierowała się do drzwi, gdy zauważyłem jakiś ślad, który ujawniał się spod jej rękawa.
-Pani Park, co się stało pani w rękę?
-Uhh.. To nic- Powiedziała niezręcznie i pociągnęła mocniej rękaw
-Mamo- Jimin szybko do niej podbiegł i po chwili mocowania się z nią, odkrył jej dość mocnego siniaka.
-Ojciec Ci to zrobił?- Chłopak zapytał przez zaciśnięte zęby. Był bardzo zdenerwowany. Na szczęście jego matka szybko go zaczęła uspokajać:
-Skarbie, spokojnie, to kara za to, że się wam sprzymierzam, ale nie martw się, nic mi nie będzie. Teraz jadę, spokojnie.- powiedziała i ucałowała jego czoło. Pożegnała się ze mną i wyszła. Jimin padł na łóżko i wypuścił głośny oddech. Pogłaskałem go po brzuchu i pocieszyłem. Namówiłem go nawet, by jeszcze troszkę zjadł. 

Gdy byliśmy pełni, odłożyłem tackę na biurko i położyłem się na łóżko. Jimin szybko wtulił się we mnie, opierając głowę na moim ramieniu. Ja chwyciłem mój telefon i chciałem zobaczyć, czy mam jakieś wiadomości. Nic nie dostałem, pewnie wszyscy się świetnie bawią.
-Co robisz?- Zapytał nagle chłopak.
-Patrzę- odpowiedziałem prosto
-Ehhh.. Zróbmy coś ciekawszego- Odłożyłem telefon i spojrzałem na niego.
-Co sugerujesz??
-Nie wiem. cokolwiek
-Może to?- zapytałem, szybko chwytając jego przyrodzenie i ściskając mocno. On wydał zaskoczony jęk, ale zanim się obejrzałem już leżałem pod nim. Jego ciało mocno przyciśnięte do mojego, a jego usta były przyssane do mojej szyi. Zacząłem ocierać swoje kroczę o jego. Pociągnąłem jego włosy i przyciągnąłem go do pocałunku. Już po kilku chwilach byliśmy nadzy, a jeden jego palec we mnie. Po chwili dodał drugi i trzeci. Zaczął nimi poruszać. Gdy trafił w odpowiedni punkt, oczywiście musiał mnie drażnić i uderzać jakiś milimetr od niego. Warknąłem:
-Przestań w końcu i pieprz mnie już!!
-Jak sobie życzysz, księżniczko
-Nie nazywaj mnie tak, bo pożałujesz.
-Już się boję. - powiedział z ironią. Chciałem już coś odrzec, ale wszedł we mnie z całej siły na co głośno krzyknąłem. On czekał chwilę, aż się przystosuje. Nagle taki miły? Chyba już za późno
-Coś Ci się odwidziało po wczoraj? Że taki chętny dzisiaj?- Zapytałem
-Wziąłem sobie twoje słowa do serca- Powiedział z uśmiechem
-Ah.. Dobra, ruszaj- rzekłem z westchnieniem. On zaczął od razu szybko. Po jakimś czasie przystosowałem się do jego tępa i zacząłem odpowiadać na jego ruchy, ale gdy tylko trafił w prostatę, poddałem się i po prostu leżałem i jęczałem tam. 

Nagle usłyszeliśmy walenie do drzwi i głośne krzyki:
-Kurwa zamknijcie się!!! Posrane pedały!!! Jak śmiecie się kurwa ruchać w moim domu!!!- Zignorowaliśmy to i dalej robiliśmy swoje. Jimin pchał jeszcze mocniej, a ja jęczałem jeszcze głośniej
-Takk.. Takk. Jimin da.. dalej!!!!!! Aaahh.. Dobrze!!!
-Kurwa, zamknij się kutasie jeden!!- Jego ojciec dalej się darł, ale ja już go nie słuchałem. Zatraciłem się w ruchach Jimin. Po kilku minutach doszedłem z jednym z najgłośniejszych jęków kiedykolwiek. Chłopak zaraz po mnie, krzycząc moje imię.
-Mam dość tej gejozy. Jadę do ciotki na tydzień. - jego ojciec krzyknął i odszedł. My się tylko śmialiśmy. ChimChim wyszedł ze mnie i położył się obok:
-Byłeś genialny. Jak zawsze- mruknął i pocałował mnie w policzek
-Ty również- powiedziałem lekko spasany. Leżeliśmy tak płasko na plecach aż wreszcie postanowiliśmy się pójść umyć. Gdy byliśmy na korytarzu, jego ojciec mocno trzasnął drzwiami wejściowymi, krzycząc na nas jakaś przekleństwa. Nareszcie możemy po prostu chodzić sobie po całym domu. Wcześniej czułem się jak w klatce, chociaż bardzo miłej klatce.

Wzięliśmy szybki prysznic i ubraliśmy się w luźne ciuchy, Jimin w szorty i bluzę, ja w dresowe spodnie i bluzę. Poszliśmy do salonu. Osiedliliśmy się na kanapie i zaczęliśmy oglądać jaką komedie romantyczną, zajadając popcorn. Byłem trochę śpiący. Zarzuciłem kaptur i oparłem głowę, a ramie Jimina, obejmując go luźno w pasie. On objął mnie ramieniem i pociągnął bliżej siebie. Po kilku chwilach oczy mi się już same zamykały.

Usłyszałem, jak ktoś rozmawia. Obudziłem się i podniosłem głowę. Za dużo śpię ostatnio, ale to chyba odsypiam zaległości. Spojrzałem przed siebie. Przed nami siedziała pani Park, a ja i Jimin dalej byliśmy w tej samej pozycji.
-Dzień dobry- powiedziałem lekko sennie
-Dzień dobry Jungkook. Widzę, że skutecznie wypędziliście mojego męża- powiedziała lekko się śmiejąc. Zarumieniłem się dosyć mocno i spojrzałem w dół
-Mamo, przestań!- Krzyknął Jimin również zawstydzony.
-No co? Ja tylko stwierdzam fakty, a szyja twojego chłopaka to potwierdza. Byłem już całkiem jak burak. Wtuliłem się w Jimina, chowając twarz.
-Spokojnie już, przecież to oczywiste i myślałam, że to normalne
-Ale nie jest normalne rozmawiać o tym z matką.- Mój chłopak pisnął i przytulił się do mnie, też kryjąc twarz.
-Dobrze, dobrze, skończcie.- po chwili się od siebie oddzieliliśmy. Wtedy na myśl przyszło mi jedno pytanie:
-Pani nienawidziła gejów, lesbijek i tak dalej. Jak się pani udało tak zmienić nastawienie?
-Nie nienawidziłam ich. Byli mi obojętnie, ale przy mężu grałam, bo się bałam konsekwencji, ale gdy was zobaczyłam, zrozumiałam, ze to też jest miłość i też Jimin jest moim synem, więc muszę to akceptować, a lubię Cię, Jungkookie, więc jeszcze lepiej.
-Dziękuję pani Park- powiedziałem i uśmiechnąłem się. Po kilku minutach rozmów mama Jimina ogłosiła, że idzie robić obiad, a my zdecydowaliśmy się na spacer.

Gdy wyszliśmy poczułem chłodny powiew wiatru, ale było całkiem przyjemnie. ChimChim chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy w drogę . Spacerowaliśmy wśród uliczek spokojnie, rozmawiając o przypadkowych rzeczach. Nagle zauważyłem małą kawiarenkę i pociągnąłem Jimina za mną. Usiedliśmy w rogu i zamówiliśmy dwie gorące czekolady.
-Więc... Jak myślisz co będzie teraz?- zacząłem
-Ale, że w jakim sensie?- Odpowiedział. Oczywiście ten tłumok mnie nie rozumie.
-Chodzi mi, że z nami, z BTS, ze mną i z tobą?
-Myślę, ze wrócimy do starego układu. No może troszkę inaczej, ale będzie w miarę tak jak było. A my? My będziemy razem oczywiście. Powiedział i pochylił się nad stołem. Dał mi lekkiego buziaka i znów usiadł na swoje miejsce. Po chwili kelnerka przyszła i podała nam nasze zamówienie. Siedzieliśmy w spokoju, rozmawiając, gdy nagle nie weszła jakaś grupka wymalowanych lafirynd. Jedna nas zauważyła i podeszła. Usiadła na kolanach chłopaka przede mną i objęła jego szyję:
-Hej Jiminie, pamiętasz mnie? Chodziliśmy razem do klasy?? To ja Shin Yoonsun? A to co to za chłopaczek?- Powiedziała wskazując na mnie. Jimin odepchnął ją trochę i zaczął
-Tak, pamiętam. Wtedy mnie nie lubiłaś..
-Ale to było dawno i nieprawda- przerwała, ale Jimin to zignorował i kontynuował
-Mniejsza o to, a ten chłopaczek, jak to nazwałaś, to mój chłopak, więc odczep się ode mnie.- Ona wstała oburzona po czym krzyknęła:
-To nie prawda!!
-Tak?? To patrz- powiedziałem i pocałowałem lekko Jimina. Wyraz jej twarzy był bezcenny. Gdy wyrwała się z szoku, prychnęła i sobie poszła. Ja z ChimChimem dokończyliśmy nasze napoję, po czym ruszyliśmy z powrotem do jego domu.

Gdy weszliśmy, zapach jedzenia roznosił się po całym mieszkaniu. Od razu ruszyliśmy do jadalni. Po chwili obiad został podany i był przepyszny. Gdy zjedliśmy, poszedłem z Jiminem do jego pokoju. Ledwo zamknąłem drzwi, a on już się na mnie rzucił. Padliśmy na łóżko i całowaliśmy się namiętnie, gdy usłyszeliśmy pukanie.
-Proszę!- Krzyknął Jimin, a za drzwi ukazał się jego młodszy brat. Wyglądał na zdenerwowanego. Ja i ChimChim ogarnęliśmy się i usiedliśmy na jednej stronie łóżka po turecku. On zaś na drugiej, twarzą do nas.
-A więc co się stało?- Zapytał pogodnie mój chłopak
-Ja.. Mam pytanie, a właściwie pytania.
-Słuchamy
-Aa.. A więc, jak to jest być gejem? - Spojrzałem ze zdziwieniem na Jimina, on zrobił to samo, po czym odwrócił się do brata i zaczął
-A więc to jest trochę jak w normalnym związku, ale po prostu jesteś z drugim chłopakiem i przy se..-wiedziałem, co chciał powiedzieć, więc zakryłem mu usta. Jego brat się zarumienił, ale po chwili zadał kolejne pytanie:
-A lepiej być tym na górze czy na dole?
-A co Cię to tak interesuje? - zapytałem z ciekawości
-Bo chcę wiedzieć czy ja.. jestem gejem i czy to źle być tym na dole?
-Drugie pytanie to do Kooka, a to pierwsze, to proste, nie lubisz cycków i lasek, za to podoba Ci się jakiś chłopak?
-Tttak... I my się tak jakby całowaliśmy ii to on był ten dominujący, a ja to.. llubiałem
-Oooo... Jak słodko- powiedziałem, po czym kontynuowałem- Po pierwsze jesteś gejem, po drugie nie jest źle być tym uległym. Są tego plusy- powiedziałem i się uśmiechnąłem.
-Boziu mama oszaleje- powiedział ze śmiechem ChimChim. Zaczęliśmy rozmawiać o sympatii jego brata. Wydaje się w porządku. Obiecał nam pisać wszystkiego jego postępy, ale Jimin zakazał im robić ten nieprzyzwoite rzeczy. Taaa.. Bo on jest święty. 

Gdy chłopak skończył z nami rozmawiać poszedł na dół powiedzieć pani Park. Już po chwili usłyszeliśmy jej krzyki zdziwienia, ale myślę, że będzie dobrze. Ja i ChimChim do nocy gadaliśmy, wygłupialiśmy się i graliśmy w planszówki. Bardzo miło spędziłem ten dzień, jak dwa następne, ale musieliśmy wyjechać i odwiedzić też moich rodziców. Podziękowaliśmy mamie Jimina i jego bratu za gościnność, a także prosiliśmy, żeby dawali nam znać, gdyby cokolwiek się działo. Są cudowni. Ciesze się, że będę mieć taką teściową i szwagra. Jeszcze raz im podziękowaliśmy i ruszaliśmy do mojej rodziny.

wtorek, 19 maja 2015

Podróż JiKook, cześć 1. - Rozdział 23

Hej kochani!! Dziękuję Wam za te jakże miłe komentarze, kocham Was wszystkich!! <3 Postanowiłam jeszcze nie kończyć tego opowiadania, bo nagle dostałam weny i mnóstwo inspiracji, więc będzie jeszcze kilka rozdziałów. Pragnęłam również ograniczyć te sceny, ale tak jakoś nie wyszło, ale może w następnym rozdziale się uda, mam nadzieję, ze ten Wam się spodoba ;) Przepraszam za wszelkie błędy gramatyczne, ortograficzne i powtórzenia, chętnie przeczytam wasze opnie, nawet te negatywne :D A więc miłego czytania ^_^
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Punkt widzenia Jimina

Dwa miesiące później

Tae i Suga również się zaręczyli, J-Hope przestał siebie obwiniać i powoli wrócił do dawnego, pogodnego i lekko wkurzającego J-Hopa, Namjoon dalej jest z Minzy i nawet im się udaje, chociaż czasem się kłócą, a Jin.. No cóż jest po prostu Jinem. Ogłosiliśmy fankom, że znów jesteśmy wszyscy razem i że już za niedługo będziemy mieć comeback. Przygotowania idą pełną parą. Wszyscy ciężko trenujemy, a szczególnie Suga, któremu coraz lepiej idzie taniec z sztuczną nogą, ale teraz zbliżały się święta, więc dostaliśmy od wytwórni kilka dni urlopu, by odwiedzić nasze rodziny. To był też czas, by powiedzieć im o naszych związkach. Bałem się tego, bo wiedziałem, że moi rodzice są homofobami i wiedziałem też, że nie przyjmą tej wiadomości dobrze.

To był czas wyjazdu i byłem przerażony. Siedzieliśmy w salonie i czekaliśmy na samochód, który zawiezie nas na dworzec. Moje ręce drżały. Poczułem dłoń na moim ramieniu:
-Wszystko będzie dobrze skarbie.- powiedział Kookie, który stał za mną i pocałował moją szyję. Rozluźniłem się, chociaż dalej bylem pełen obaw. Wkrótce przyjechał samochód. Podczas drogi wszyscy byli bardzo ożywieni rozmową o tym, co planują robić. Ja nie chciałem się przyłączać. Rozmyślałem, a w mojej głowie pojawiały się same najczarniejsze scenariusze. Co jeśli mnie wyprą i nie będę ich synem, wyrzucą mnie z domu albo co jeśli rzucą się na Kooka z pięściami? Gdy dojechaliśmy, pożegnaliśmy się z chłopakami i każdy ruszył na swój peron. Po kilku minutach nasz pociąg przyjechał. Cieszyłem się, że Jungkook i ja jesteśmy z jednego miasta, bo tylko jednym pociągiem jedziemy. Weszliśmy do środka. Mieliśmy sami przedział z 6 rozkładanymi siedzeniami. odłożyliśmy bagaże do schowka, a ja od razu ułożyłem się na fotelach do snu, bo byłem zmęczony i nie chciałem już myśleć o tym wszystkim.

Już prawie zasnąłem, gdy poczułem ciężar na sobie. No tak, nie mógł dać mi spokoju.
-Kooooookie, złaź, chce spać..
-Nie hyung, nudzi mu się. Proszę pobaw się ze mną. Proszę, pośpisz w domu.
-Nie- mruknąłem. On usiadł i zaczął podskakiwać po mnie wołając:
-Hyung, hyung, hyung!- po paru chwilach udało mi się jakoś obrócić i zrzuciłem go ze mnie. Spadł na podłogę. Siedział tam po turecku ze skrzyżowanymi rękami i naburmuszona twarzą.
-Nie pajacuj i spij. - powiedziałem i odwróciłem się twarzą w stronę siedzeń . Maknae nie poddawał się. Zaczął dźgać moje plecy i dalej przeszkadzać.
-Hyung.. a co? A co jeśli zatańczę dla ciebie?
-Co sugerujesz? -zapytałem odwracając się do niego.
-Usiądź, a zobaczysz.- powiedział zagryzając wargę wyzywająco. Zrobiłem co kazał. Przypiął mnie pasami tak, ze miałem zablokowane ręce, a następnie wyciągnął telefon i puścił "4L - Move". Ale sobie wybrał kawałek. Gdy pierwsza dziewczyna zaczęła śpiewać zaczął powoli poruszać się, ściągając bluzę. Po kolejnych kocich ruchach zaczął pozbywać się bluzki, którą rzucił na moją głowę, ale udało mi się ją z siebie strzepać. Jungkook seksownie zakręcił biodrami i przejechał ręką po swoim torsie. Potem dotarł do paska i go ściągnął. Gdy zaczął się refren, usiadł na mnie i zmysłowo poruszał biodrami. W mocniejszych biciach po prostu wbijał swoje krocze we mnie. Gdy refren się skończył, zsunął się ze mnie na ziemię. Poszedł powoli na czworakach na druga stronę. Pomachał tyłkiem i wstał. Ściągnął spodnie i skarpetki. Widziałem jego długość prześwituje przez jego białe opinające bokserski. Wyglądał tan seksownie, że już byłem prawie całkiem twardy.. nagle Kookie obrócił się i pięknie wypiął, pokazując jego tylna część. Mięśnie na jego plecach wygięły się niesamowicie. Potem podniósł się z butelka wody i zrobił coś, na co nie byłem przygotowany.

Odkręcił ją i wylał na siebie. Krople wody na jego ciele były po prostu wspaniałe. Delikatnie błyszczały na jego mlecznobiałej skórze. Walczyłem z całych sił, by nie spojrzeć w dól, ale niestety nie udało się. Kookie był tyłem, wyginając się. Jego mięśnie napinały się, a jego mokre bokserski pokazywały wszystko. Był to jeden z najpiękniejszych i najgorętszych widoków w moim życiu, ale nie byłem w stanie wytrzymać więcej. Modliłem się  w głowie "nie obracaj się, nie obracaj się, nie obra.." obrócił się. A niech Cię. Maknae przejechał jedna dłonią po włosach, druga zaś skierował w stronę własnego krocza. Zaczął się bezwstydnie przede mną zadowalać. Szarpałem się w fotelu. On podszedł do mnie i zaczął całować namiętnie. Ściągnął moja koszulkę oraz swoją bieliznę, po czym znów na mnie usiadł. Jego kutas ocierał się o mój abs, a jego tyłek mocno naciskał na mojego członka.
-Jungkook- warknąłem. On tylko uśmiechnął się. Jednym ruchem pociągnął moje dresy i bokserski, a moja erekcja wyskoczyła na zewnątrz. Chłopak padł na kolana i zaczął lizać moja długość. Jęknąłem. On ssał powoli końcówkę, stopniowo pogłębiając. Pchnąłem moje biodra do przodu powodując, że mój członek uderzył tył jego gardła. Wydał zaskoczony jęk, ale nie zaprzestał ruchów i dalej poruszał głową coraz głębiej pochłaniając mojego penisa. Byłem już blisko.
-Jungkook.. ja za...zaraz do..dojdę- starałem się wydukać. On tylko mruknął, a wibracje wytworzone na mojej skórze doprowadziłem mnie do końca. On sprawnie połknął wszystko i podniósł się.

Jeszcze mała stróżka mojego nasienia spływała mu po brodzie. Dał mi palce do ust i kazał ssać. Zrobiłem to co mówił, a następnie stanął przede mną w rozkroku i pchnął dwa palce w siebie. Zaczął się rozciągać przede mną i dodał trzeci palec. Po kilku chwilach na szczęście skończył. Usiadł na mnie i zaczął szlifować razem nasze krocza. Moja erekcja odrastała. On podniósł się i ustawił mojego członka przy jego wejściu. Zaczął powoli się opuszczać. Był bardzo napięty i ciasny.
-Kookie, nie musisz tego robić. Potem nie dasz rady chodzić. Dawno tego nie robiliśmy.
-Ochh... Zamknij się w końcu. - powiedział i już całkiem się opuścił. Chwilę był w bezruchu. Po czym trochę się podniósł i znów opadł. Zaczął przyspieszać tempo, a ja poruszałem biodrami, spotykając się z nim w połowie drogi. Jungkook zmienił kont po czym podniósł się tak, że tylko główka mojego członka była w nim i jak najszybciej i jak najmocniej opadł w dół. Wszedłem tak głęboko, że moje jądra prawie były w nim. On jęczał z przyjemności j trochę bólu. Zaczął powtarzać ten ruch, czułem się niesamowicie.
-Ji.. Jimin... Jestem nnaaaaaaprawdee b..bliskooaaa..- powiedział i doszedł na naszych brzuchach. Jego głos doprowadził mnie do szczytu i doszedłem w nim. Dałem mu delikatnego buziaka i oparłem czoło o niego.
-Zmęczony?- zapytałem
-Trochę- powiedział z uśmiechem i odpiął pasy. Automatycznie objąłem go w pasie.
-Nie chce wyjść- mruknął. Uśmiechnąłem się. Zacząłem poruszać trochę biodrami, drażniąc go
-Hyuuuung
-Dobrze, dobrze- powiedziałem i wstałem, trzymając go na rękach. Mój znowu twardy członek wszedł jeszcze głębiej, chwyciłem jego uda i trochę go podniosłem, po czy opuściłem i zrobiłem tak kilka razy, z jego członka zaczął wyciekać precum. Opadłem na kolana, a go delikatnie położyłem. Jego biodra były w powietrzu. On zaplótł nogi w okół moich pleców. A ja trzymałem jego boki. Zacząłem wchodzić i wychodzić, szybciej i szybciej.
-Ooo...Jimin ta.. tam!!!!- zacząłem wybijać się z całej siły. Byłem na skraju, ale nie chciałem dojść pierwszy. Chwyciłem jedna ręką jego członka i zacząłem go mocno pocierać i uciskać. Po chwili krzyknął w jego orgazmie, zaciskając ścianki w okół mojego penisa i ponownie wylałem całe obciążenie w niego. Opadłem na niego i pocałowałem niechlujnie. Chciałem się wysunąć, ale Kookie mnie zatrzymał.
-Nie, nie chcę. - zaśmiałem się.
-Oj Kookie, Kookie. Może po prostu rozłożę siedzenia i znów będę w tobie?
-Zgoda, ale to chyba mnie będziesz wtedy musiał wyruchać ponownie.- powiedział zalotnym uśmiechem. Zaśmiałem się kręcąc głową. Poczułem zimno. Wolę być blisko Kooka. Szybko rozłożyłem siedzenia i położyłem poduszki.
-A Ty dalej na ziemi?- zapytałem patrząc na maknae, który nadal leżał
-Lubię patrzeć na twój tyłek.- Zarumieniłem się. -Nie wstydź się. Przód tez masz fajny.- Byłem jeszcze bardziej czerwony. Szybko dokończyłem ścielenie i podniosłem Jungkooka.
-Chcesz od tyłu czy od przodu?
-Przodu.
-Dobrze - powiedziałem i położyłem go na plecach, ustawiłem się między jego nogami i zacząłem powoli wsuwać mojego członka do niego. Gdy bylem cały powiedziałem:
-Okay to możemy iść spać.
-Hej, hej hej, tyś się czasem nie pomylił?
-A co ja niby będę miał z tego?
-Yyymm no nie wiem, przyjemność? Do tego to chyba każdy, kto jest na górze nie odmawia seksu, a raczej go chce. A jak ja chce, to na prawdę lepiej korzystaj, puki możesz
-Jak chcesz- powiedziałem i bez ostrzeżenia zacząłem go bezlitośnie szybko i mocno pieprzyć.
-JiJiimin.. mocniej- wysłuchałem go. Byłem już na maksymalnej prędkości. Maknae jęczał w wniebogłosy, w sumie ja też. Gdy już doszliśmy i odzyskaliśmy normalny oddech zmieniłem nasze pozycji. Teraz Jungkook leżał na mnie. Jego głowa była w zagięciu mojej szyi, a moje nogi były między jego i oczywiście mój kutas nadal był w jego tyłku. Nie rozumiem jak mógł zasnąć w takim stanie. Mi się to nie udawało. Po jakiś 10 minutach rozległo się pukanie, a potem drzwi się otworzyły. Do środka weszła młoda kobieta.
-Oj przepraszam za obudzenie, ale doszły nas skargi, że ktoś w tym wagonie jest bardzo głośny i wykonuje akty seksualne, przez co przeszkadza innym osobą, a także są tutaj dzieci, które takich dźwięków raczej nie powinny słuchać.
-Uhh.. rozumiem, ale to nie my. Cały czas spaliśmy i nic nie słyszeliśmy.- skłamałem
-Dobrze, rozumiem.  Do widzenia
-Do widzenia.
Poszła. Uff.. jak dobrze, ze jesteśmy przykryci i ze nie przyszła wcześniej. Mało brakowało. Spojrzałem na chłopca w moich ramionach, wygląda tak spokojnie. Pocałowałem jego włosy i spróbowałem zasnąć. Gdy wreszcie się udało, obudził mnie megafon:
-UWAGA! UWAGA! ZA 15 MINUT DOJEDZIEMY DO BUSAN!

Chciałem się zerwać do góry, ale ciężar na mnie mi nie pozwalał.
-Kookie- Powiedziałem, delikatnie głaszcząc jego włosy, on coś mruknął niezrozumiale i nadal spał
-Kookie, wstawaj, zaraz dojedziemy- próbowałem jeszcze raz. Znów brak reakcji:
-Kooooooooooookieeee!!! Wstawaj!!!!!! - Krzyknąłem z całych sił do jego uszu i go dźgnąłem w bok. On wkurzony spojrzał na mnie z pół zamkniętymi oczami:
-Czego?- Mruknął
-Wstawaj, za chwilę będziemy- powiedziałem. On coś burknął i podniósł się, tym samym wysuwając się z mojego penisa. Po czym upadł na mnie:
-Po pierwsze, będzie ciężko, po drugie, gdzie buzi na dzień dobry.- zaśmiałem się i dałem mu buziaka, a następnie pomogłem mu wstać. Ledwo się trzymał na nogach. Jak ja go w takim stanie wezmę do rodziców? Potem o tym pomyślę, teraz trzeba się ogarnąć. Umyjemy się u mnie, więc teraz tylko z grubsza nas oczyszczę. Szybko wziąłem jakieś chusteczki i wyczyściłem reszty spermy, które były na nas bądź w nim. Ubraliśmy się i mniej więcej ogarnęliśmy przedział. Współczuje ekipie sprzątającej. Usiedliśmy na czystych siedzeniach po drugiej stronie, to znaczy ja usiadłem, Kookie leżał z głową na moich kolanach i czekaliśmy, aż dojedziemy, gadając o głupotach. Po kilku minutach dojechaliśmy.

Wyszliśmy na peron, ahh te wspomnienia. Oczywiście od razu zostaliśmy zaatakowani przez tutejsze fanki. Po podpisaniu kilku autografów i zrobieniu zdjęć dały nam spokój. Zamówiliśmy taksówkę i ruszyliśmy na zewnątrz dworca. Zauważyłem, że Jungkook chodzi dość pokracznie, ale nie było najgorzej. Oczywiście jakoż, że on był poszkodowany, ja zostałem tragarzem i nosiłem wszystkie nasze bagaże. Gdy byliśmy na zewnątrz położyłem wszystkie torby i oddychałem ciężko. W końcu pokonałem ze 30 schodów.
-A Ty co tak sapiesz? To ja jestem ten biedny- powiedział z dezaprobatą. Przekręciłem oczami i powiedziałem:
-Ty młody sobie nie podskakuj, do tego czemu Ci tak nagle się humor zepsuł? Sam tego chciałeś
-Obudziłeś mnie
-Oj przepraszam- powiedziałem i rozejrzałem się w około. Gdy nikogo zbytnio nie było dałem mu małego całusa w policzek.On tylko się lekko naburmuszył. Uroczo.

Po kilku chwilach przyjechała taksówka. Wsiedliśmy i podałem taksówkarzowi adres mojego domu i znów się zacząłem denerwować, jak oni przyjmą ta wiadomość? Jak przyjmą Jungkooka? Dzwoniłem do nich wcześniej i powiedziałem, że Kookie będzie u nas przez 2, 3 dni, a oni się zgodzili, ale nie powiedziałem im czemu. W mojej głowie zaczęły się tworzyć różne scenariusze, aż nie zauważyłem, ze jesteśmy na miejscu. Tym razem maknae wziął swoje torby i ruszyliśmy do mojego domu. Na wejściu już czekała moja rodzina. Przytuliłem się do rodziców i brata, a Jungkook skłonił się i oficjalnie przywitał. Po czym weszliśmy do domu. Od razu powiedziałem, że musimy się umyć i rozgościć, a przy kolacji porozmawiamy. Po czym ruszyliśmy do mojego pokoju, który był na piętrze. Kookie jak najlepiej starał się chodzić normalnie i udawać, że wszystko z nim w porządku. Mam nadzieje, ze rodzice nic nie zauważyli. 

Już mieliśmy wejść, gdy go zatrzymałem przed drzwiami.
-Czekaj! To.. Ymmm.. Mój pokój, ale dawno tam nic nie zmieniałem, wiec może się wydać dziecinny czy coś.. Nie śmiej się za dużo- powiedziałem i nacisnąłem klamkę, wszedłem a on za mną. Nie miałem tam zbyt dużo rzeczy. Było tylko biurko z komputerem, szafa, dwie półki ścienne i duże łóżko dwuosobowe z szafką nocną obok. Ściany były niebieskie i było na nich mnóstwo plakatów Big Bang i Taeyanga. Miałem płyty i książki na półkach oraz rodzinne zdjęcie na biurku. Wszystko byłoby super, gdyby nie tylko ten miś na moim łóżku. Dlaczego go nie schowałem? Psychicznie uderzyłem się w twarz. Oczywiście od razu Kookie ruszył do łóżka i położył się na nim, chwytając misia w dłonie:
-Całkiem duże i wygodne, ale.. On chyba nam nie będzie w tym towarzyszył prawda?- Zapytał z uśmiechem, wskazując na miśka.
-Oj zamknij się i idź się umyć, śmierdzisz- powiedziałem, gdy usiadłem obok niego.- Łazienka to pierwsze drzwi na lewo od mojego pokoju- dodałem.
-Sam śmierdzisz- powiedział i wstał. Wyciągnął jakieś ciuchy z torby i już miał wyjść, gdy zatrzymał się w drzwiach i zwrócił się do mnie:
- A dlaczego nie umyjemy się razem?
-Bo.. Moi rodzice nic nie wiedzą jeszcze i nie chcę, by dowiedzieli się o tym w ten sposób, a do tego, nie chce, byś już całkiem nie mógł chodzić- powiedziałem, podchodząc do niego.- Teraz idź, ręczniki są w szafce obok umywalki.- powiedziałem i dałem mu małego buziaka. On wyszedł, a ja rzuciłem się na łóżko i przytuliłem mojego misia. Nie jestem dziecinny, po prostu robię tak, gdy się martwię.

piątek, 8 maja 2015

Powrót

Hej kochani! Dziękuję za przeczytanie mojego fica i wszystko, ale nie sądzę, ze jest zbyt dobry, więc postanowiłam go zakończyć. Za niedługo będzie jeszcze jeden ostatni rozdział. Kocham Was wszystkich i dziękuję bardzo za czytanie mojego opowiadania, a także za kilka miłych słów w komentarzach <3 Pozdrawiam :)