niedziela, 22 listopada 2015

Podróż, podróż i po podróży - Rozdział 25

Hej, hej, hej!! <3 Witam was serdecznie po tej długiej przerwie. Przepraszam was bardzo, ale nie miałam kompletnie już weny na to opowiadanie, ale mam dla was rozdział :3 Jest niestety trochę krótki i jest to przedostatni rozdział tego opowiadania :( Postaram się dodać ostatni rozdział w najbliższym czasie ;) A także planuje zacząć nowe opowiadanie ^.^ Dziękuję wszystkim za odwiedzanie mojego bloga i cierpliwe czekanie, miłego czytania <3
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Punkt widzenia Sugi

Chłopaki odjechali, a my spokojnie czekaliśmy na nasz pociąg do Daegu. Jak się okazało, nie dość, że mieszkaliśmy w jednym mieście to jeszcze 10 minut drogi pieszo od siebie. Postanowiliśmy najpierw odwiedzić dom Tae. Wolałem najpierw poznać jego zakręconą, jak myślę, rodzinę, a potem uspokajać się u mnie. W końcu po kimś musiał odziedziczyć te geny.

Siedzieliśmy na peronie, czekając na pociąg. Spokojnie słuchałem muzyki przez słuchawki, gdy poczułem szarpanie na moim ramieniu. Wyciągnąłem jedną słuchawkę i spojrzałem na sprawcę molestowania mojej ręki. Ten jednak tylko się uśmiechnął. Ahh.. Ten mój alien.
-A więc o co chodzi?- Zapytałem
-A tak.. Nasz pociąg właśnie przyjechał- powiedział i pociągnął mnie do środka. Ułożyliśmy się wygodnie na siedzeniach i czekaliśmy na odjazd. Po chwili pociąg ruszył. Postanowił się przespać, bo byłem bardzo zmęczonym tym pakowaniem i wszystkim. Zamknąłem oczy, a po chwili już spałem.

Ze snu wyrwało mnie mocne szarpanie mojego ramienia
-Hyung, dojechaliśmy, wstawaj!
-Ahh.. Po co mnie budzisz?- Powiedziałem zirytowany, on tylko się uśmiechnął i chwycił swój bagaż. Ja zrobiłem to samo i wyszliśmy na dworzec.
-Dziwne. Wydaje się być tu.. inaczej- Powiedziałem, rozglądając się. To na pewno nie było Daegu. Wtedy zobaczyłem Tabliczkę Daejeon.
-Kim Taehyung!! Gdzie my jesteśmy?!?!?!- On się skulił na mój krzyk i zakrył twarz dłońmi, jakbym miał go uderzyć. Chociaż miałem na prawdę wielką ochotę to zrobić.
-Przepraszam Hyung, ale ja po prostu.. Chyba pomyliłem pociągi..
-Jak mogłeś pomylić pociągi?!?!
-No bo ostatnio też jechałem niebieskim i myślałem, że to ten sam..
-Jak mogłeś do cholery jasnej pomyśleć, że to ten sam! Tabliczki się czyta.. Aaaaaaaaaaaaa!!!!- Wydarłem się na cały głos, przez co zwróciłem uwagę chyba wszystkich ludzi na dworcu.
-Ej patrzcie to BTS! To V i Suga! Aaa.. Oppa poczekaj!!- Oczywiście fanki też się znalazły. Chwyciłem szybko Tae i walizki i pobiegłem do łazienki. Dzięki rehabilitacji, mogłem już biegać i tańczyć. Na szczęście zdążyliśmy przed tymi psycholkami. Oczywiście kocham nasze A.R.M.Y., ale czasami potrafią być naprawdę straszne, a nie chciałem być teraz rozszarpanym na strzępy. I jeszcze by dorwali mojego Tae i zniszczyli jego piękną twarz, byłem na niego zły, ale nie mogę się długo gniewać, jest zbyt słodki. Właśnie skoro mowa o nim..
-Hej, wszystko w porządku?- spytałem go, gdy zauważyłem, że po prostu stoi tam ze spuszczoną głową i wpatruje się w ziemię.
-Tak.- Mruknął
-To spójrz na mnie.
-Nie. -Zdziwiła mnie jego odpowiedź. Ująłem jego podbródek. Najpierw się opierał, ale po chwili udało mi się podnieść jego głowę. O nie. Płakał. A to coś, czego najbardziej nienawidzę.
-Hej, hej, hej, spokojnie maluszku, nie płacz, nic się nie stało, wszystko jest w porządku.
-Przepraszam- powiedział i się rzucił na mnie, tuląc mnie mocno. Czasami się zachowuje jak 3 letnie dziecko, ale i tak jest uroczy.
-Spokojnie, każdy się myli, nie chciałem krzyczeć, wybacz- Zacząłem go głaskać po włosach i uspokajać. Gdy już całkiem się opanował, dałem delikatnego buziaka w czoło, chociaż to na pewno musiało śmiesznie wyglądać, bo jestem niższy niż on i musiałem stawać na palcach, by to zrobić. Po kilku minutach wyszliśmy. Już się nie odpędzaliśmy aż tak od fanek. Rozdaliśmy kilka autografów i poszliśmy sprawdzić rozkład. Następny pociąg był za 3 godziny.
-O hyung, jedźmy autobusem- wyskoczył nagle chłopak- Będzie szybciej, a on jedzie za 5 minut, chodźmy.

Przekonał mnie i teraz jechaliśmy jakimś stęchłym, starym trupem. Myślałem, że się tam uduszę. Nie dość, że truł nas spalinami, to pani siedząca przede mną dodawała jeszcze więcej zapachów do tej jazdy. Jak V mógł to znosić? No tak, przecież on sobie smacznie śpi.Po tych durnych męczarniach nareszcie dojechaliśmy, ale oczywiście zostało nam jeszcze 20 minut drogi, bo jego rodzice osądzili, że nie będą na nas czekać.
-Ja jestem tutaj poszkodowany, wiec nic się nie stanie, jak mnie poniesiesz.- powiedziałem z uśmiechem. On coś mruknął, po czym wziął mnie na barana, a walizki ciągnął w obu rękach. Po tym jakże krótkim spacerku dotarliśmy.
-Co tak sapiesz? To ja jestem ten biedny.- Powiedziałem, ale widząc jego spojrzenie szybko przeprosiłem i dałem buziaka w policzek.

Staliśmy przed jego domem, był to dość duży, dwupiętrowy, biały dom, prowadził do niego mały kamienny chodniczek, po którego obu stronach rosły piękne kwiaty. Weszliśmy po dwóch schodkach i zapukaliśmy do drzwi. Po chwili otworzyły się, a ze środka wypadła, drobniutka, wyglądająca dość młodo kobieta. Miała krótkie, ciemne włosy, wielkie, czarne oczy, mały nos i usta jak V, cała była do niego podobna. Od razu rzuciła się na Tae i go mocno przytuliła, krzycząc jakieś niezrozumiałe słowa radości, po czym odwróciła się do mnie i o dziwo też mnie objęła. Odsunęła się, a w drzwiach pojawił się dosyć dobrze zbudowany mężczyzna w czarnych włosach i okularach. Wyglądał na bardzo poważną osobę, gdy nagle rozłożył ręce i krzyknął:
-Synu!- Chłopak od razu zareagował i rzucił się na ojca owijając się w okół niego jak koala i mocno przytulając.
-Tęskniłem- powiedział V i zszedł z niego
-Ja też- jego ojciec powiedział i wtedy spojrzał na mnie. Tae chwycił mnie za rękę
-Mamo, tato, to jest mój chłopak Yoongi albo Suga, Kochanie, to mama i tata
-Witam- Powiedziałem i ukłoniłem się. Stali oni przez chwilę, po czym nagle krzyknęli:
-Witamy w rodzinie!- Mocno mnie przytulili. Nie spodziewałem się tego, ale byłem bardzo mile zaskoczony ich entuzjazmem, Widziałem kontem oka, jak V również się uśmiecha. Po chwili wciągnęli nas do środka, tam stali dwaj mali chłopcy..
-Ummm.. Hej- Powiedziałem do nich i lekko machnąłem ręką
-Aaaaaaa!! Mamo!!! Tato!!-Krzyknęli i schowali się za rodziców
-Yoongi, skarbie, straszysz moich braci_Zwrócił się do mnie Tae
-Braci?-Patrzę z nieporozumieniem
-Tak braci, to.. i ..
-Umm... Przepraszam- powiedziałem zakłopotany, jednak oni nadal nie wyszli z ukrycia
-Ahh nie przejmuj się, oni są dziwni, chodźmy do mojego pokoju-Powiedział Tae, wziął mnie za rękę, a w drugą walizkę, ja zrobiłem to samo, jednak na schodach musieliśmy się puścić, by wtaszczyć bagaże
-Kolacja za pół godziny i zero seksu!-Krzyczał jego ojciec przez co i ja i V byliśmy cali czerwoni. Weszliśmy do jego pokoju. Wyglądał całkiem ładnie. Był Zielony, Miał Biurko Szafki I W sumie Tyle. I wielki zestaw płyt.
-Nie Wiedziałem, że takie coś lubisz kolekcjonować
-No troszkę tak - powiedział zawstydzony. Podszedłem do niego i pocałowałem go delikatnie. Względnie się rozpakowaliśmy i poszliśmy pod prysznic, bo wreszcie musiałem się pozbyć tego smrodu. Weszliśmy do dość dużej łazienki z prysznicem i wanną. Zaczęliśmy się rozbierać. Dalej jestem niepewny co do mojego ciała z tą nogą, ale Tae zawsze dodaje mi otuchy. Pomógł mi ściągnąć protezę i wejść do wanny. Tam razem leżeli my i się tuliliśmy. Staraliśmy się zbytnio nie podniecać, by nie mieć problemu potem. Po dość długiej relaksującej kąpieli ubraliśmy świeże ciuchy i wróciliśmy do pokoju. Jednak po kilku minutach wołali nas na kolacje. Potem poszedłem z Tae na długi spacer. Gdy wyszliśmy za domem skoczył na mnie biały pies, powalił mnie i lizał po twarzy. Ohyda.
-Oo hej Soonshimmie -Tae powiedział do psa i on od razu zszedł ze mnie.
Wytarłem się ze ślinę i powoli stałem. 
- Suga to Soonshimmie, Soonshimmie poznaj Suge - Tiaa Tae przedstawia mnie do psa, jak cudownie. 
-Hej psie - powiedziałem po prostu. 
- Ej! Szanuj ją to tez cześć rodziny - krzyknął od razu na mnie
-Dobrze, już dobrze. Witaj Soonshi..mmie 
- Tak lepiej - powiedziałem z uśmiechem.

Po kilku minutach zabawy z tym czymś, ruszyliśmy dalej. Gadaliśmy o różnych przypadkowych rzeczach, trzymając się za ręce i chichocząc czasami. Oboje mieliśmy kaptury i było już ciemno, wiec raczej nikt nas nie rozpozna. Szliśmy wzdłuż różnych uliczek, aż wreszcie zatrzymaliśmy się przy jednej z kawiarenek. Bywałem tu, gdy jeszcze mieszkałem tutaj. Tae powiedział, że też tu kilka razy zaglądał. Otworzyłem drzwi i dzwoneczek wydał dźwięk nowych klientów. Podeszliśmy do kasy i ściągnęliśmy kaptury. Za lada stała starsza uśmiechnięta właścicielka. Prowadziła rodzinny biznes wraz z dziećmi i wnukami. 
-A niech mnie licho weźmie. Dwaj z moich 7 ulubionych idoli! Yoongi jak się miewasz? - zapytała, ściskając mój policzek. Bylem tu stal u m bywalcem u już dobrze mnie p. Lee znała. 
- Dobrze proszę pani, a co u Pani? Jak dzieci i wnuki? 
-A jak ma być?  Jest bardzo dobrze. Ooo Taehyung, jesteś jeszcze przystojniejszy na żywo- mówiła ściskając jego twarz w dłoniach. Tae się lekko zawstydził i podziękował za komplement. Uśmiechnąłem się na jego słodkie działanie. 
- A więc co dla was kochaniutcy? - zapytała, gdy skończyła już molestować twarz mojego chłopaka
-Pani Lee proszę coś dla mnie i dla mojego chłopaka. Liczę na pani pomysł - Uśmiechnąłem się do niej ona ze skinieniem odeszła do kuchni. Tae patrzył na mnie z wielkimi oczami. 
- Spokojnie, znam ją od lat, nikomu nie powie - on tylko przytaknął i osiedliśmy do jednego ze stolików. O tej porze lokal był już pusty, wiec nie musieliśmy się ukrywać. Przysunąłem się do niego i delikatnie pocałowałem jego usta. Po kilku minutach przyszła p. Lee. Dała nam dwa gorące czekolady ze śmietaną i kawałek sernika na gorącą. 
- Dziękuję bardzo- Uśmiechnąłem się i podziękowałem. Ona tylko poczochrała nasze włosy i życzyła smacznego. Zaczęliśmy jeść karmiłem go i siebie. Śmialiśmy się i jedliśmy szczęśliwe. Gdy napiłem się czekolady, został mi pasek pod nosem. Tae zaśmiał się I zlizał go. Zarumieniłem się na jego działanie. 
-Głupi - mruknąłem.

Kilka dni później

Miło spędziłem resztę dni u niego, ale teraz nadszedł czas na moją rodzinę. Bardzo się bałem. Staliśmy teraz pod moim domem, zapukałem do drzwi i czekaliśmy, otworzyła mi moja matka z uśmiechem, ale gdy zobaczyła Tae, jej miła zrzedła. Ahh.. Tak moje rozpuszczona bogata rodzinka. Poprawiła sukienkę i wpuściła nas. Ściągnęliśmy buty i weszliśmy do salonu. Tam już stał mój ojciec. Moja matka podeszła do niego i razem powiedzieli powiedzieli:
-Witaj synu
-Dzień dobry - Odpowiedziałem po prostu, Tae stał cicho z opuszczoną głową.
-A Co to za młodzieniec obok? - Mój ojciec starał się brzmieć miło.
-To mój chłopak jak was to tak obchodzi - Widziałem to w ich oczach, nie byli smutni, byli źli, wręcz wściekli.
-Czy to przez niego straciłeś nogę -  V zacisnął pięści, był na skraju płaczu. Znów Tae będzie się obwiniał.
-Nie i odwalcie się od niego! - Krzyknałem.
-Jak Ty się wyrażasz młody człowieku - Z mojej matki kipiała złość, ale mój tata nie chciał wojny.
-Dobra, bo się spóźnimy na spotkanie, do widzenia - burknął i pociągnął matkę ze sobą. Gdy wyszli, pociągnąłem Tae do siebie.
-Hej, przepraszam, wszystko gra? - On nic nie powiedział, tylko przytulił się do mnie i pokiwał głową.

Następne kilka dni spędziliśmy unikając moich rodziców, ale na szczęście oni i tak dużo pracowaliśmy, więc ich zbytnio nie widywałem. Będąc we własnym domu czułem się jak gdzieś w zupełnie obcym miejscu. Snobistyczna willa moich rodziców do mnie nie pasowała, mimo, że jestem sławny i mam pieniądze, ale nie jestem jakiś sztywniakiem i moim głównym priorytetem nie jest kasa. Na szczęście taką ucieczką przez pobyt tutaj był Tae i mój pokój, gdzie nikt inny nie miał wstępu.

Dzień powrotu

Punkt widzenia Jina

Gdy wróciłem z powrotem do dormu, nikogo jeszcze nie było. Usiadłem na kanapie i po prostu patrzyłem się w zgaszony ekran telewizora. Ciekawe co u nich, pewnie JiKook i TaeGi się ze sobą jeszcze pieprzą, Rap Monster miał zahaczyć o dom Minzy, więc pewnie też. Byleby nie zrobił jej dziecka. I Hobi, ciekawe co on robi i czy ma kogoś? Ahh.. Ostatnio za dużo o nim myślę. To dziwne, ale nie mogę przestać. Czuje też przyjemne ciepło, ale to raczej nie możliwe by... Właśnie dochodziłem do egzystencji moich uczuć, gdy usłyszałem, że ktoś otwiera drzwi. Poszedłem zobaczyć kto to. Moim oczom ukazał się nie kto inny, jak obiekt moich westchnień. Zaraz, co? Jaki obiekt? Jakich westchnień? Chyba już źle ze mną. Jin to jest fu.. blee.. wyrzuć to.. z głowy. Dopiero po chwili zauważyłem, że stoję przed nim jak głupiec.
-Hej Hoseok - powiedziałem lekko niezręcznie.
-Hej - on powiedział ściągając buty. Ruszyliśmy do salonu i usiedliśmy obok siebie.
-Więc.. Jak było? - zapytał po chwili ciszy.
-No wiesz.. Miło, warto czasem się oderwać od tej sławy i wszystkiego i spędzić czas z rodziną, a u Ciebie?
-Też - tylko to odpowiedział i znów zapadła ciszy, spojrzałem na niego, wyglądał jeszcze przystojniej niż zwykle. Może zmienił fryzurę albo może to nowe ciuchy. Nawet nie zauważyłem, że zobaczył, że się w niego wgapiam.
-Umm.. Coś nie tak hyung? Mam coś na twarzy? - Zapytał lekko zmieszany. Ja szybko się odwróciłem zawstydzony. Lekki rumieniec pojawiał się na moich policzkach. Co się ze mną dzieje?
-Nie nic  - Mruknąłem
-Rumienisz się
-Co? Wcale, ze nie
-Wcale, ze tak
-Co hyung? Znalazłeś sobie kogoś i właśnie zacząłeś o tej osobie myśleć?- Dlaczego on jest tak strasznie dociekliwy
-Nie.. Jedyna osoba w której chyba, powtarzam chyba jestem zakochany jest niedostępna -  Powiedziałem szczerze
-A rozumiem nieszczęśliwa miłość, biedny - powiedział i mnie przytulił, cały zdrętwiałem, to za dużo. Wyrwałem się i pobiegłem do pokoju. Ciężko oddychałem, a moje serce waliło jak opętane. Czułem się słabo, zsunąłem się po ścianie i starałem się uspokoić. Po chwili usłyszałem pukanie do drzwi.
-Hyung proszę otwórz , przepraszam, nie chciałem Cię urazić, hyung, w porządku? - wołał J-Hope wyraźnie zmartwiony. Po kilku minutach się uspokoiłem i otworzyłem:
-Tak w porządku - powiedziałem, a on rzucił się na mnie, prawie mnie przewracając.
-Przepraszam hyung - powiedział i kruszył moje kości w uścisku
-Dobrze już, puść - wydukałem, a chłopak od razu wykonał moje polecenie. Westchnąłem i się położyłem na łóżku
-Jestem zmęczony, chyba się zdrzemnę - zamknąłem oczy.
-Umm.. Jin hyung.. Czy mogę spać z tobą? - Zapytał po chwili, a ja prawię zachłysnąłem się powietrzem.
-A czy nie możesz spać, w swoim łóżku? - Zapytałem siadając
-Nie.. Boję się - Powiedział i zrobił minę zbitego psa.
-Ahh.. No dobra! - zgodziłem się i zanim się obejrzałem, on już leżał w moim łóżku.
-Dobranoc hyung - Mruknął, chociaż był środek dnia
-Dobranoc - odpowiedziałem i odwróciłem się do niego plecami. Nie mogłem spać, czując jego obecność, ciągle się denerwowałem. Po kilku minutach poczułem ruch na materacu, a po chwili jego ręka i noga już mnie obejmowały. Czułem jego kroczę na moim tyłku, zacząłem szybciej oddychać. Ja tu kiedyś na zawał padnę. Sia la la la la.. Ogarnij się Jin, to nic takiego, to nic takiego, to nic ta.. Przysunął się bliżej, ocierając się o mój tyłek
-Ahhh.. - Z moich ust, wydobył się cichy jęk. Co jest grane? Przecież to jest fuj.. Halo Jin ogar.

J-Hope jeszcze kilka razy zmieniał swoje ułożenie przy moim tyłku aż poczułem, ze jestem twardy, no nie, nie wierzę. Jak mogłem się podniecić? To chyba jakiś koszmar. Starałem się uspokoić, gdy ręka chłopaka zjechała na moje kroczę. Pisnąłem, ale od razu zakryłem sobie usta. I co ja mam robić? Zacząłem panikować, a jego ręka sprawiała, że czułem coraz większe ciepło tam, gdzie go nie powinienem czuć. Boże co się dzieje, powoli wymsknąłem się z jego uścisku i poszedłem do łazienki. Rozebrałem się i wszedłem pod prysznic. Musiałem się tego jakoś pozbyć. Włączyłem zimną wodę i zacząłem myśleć o jakiś obrzydliwych rzeczach. Po kilku minutach mój wzwód opadł. Wyszedłem, wytarłem się i zawiązałem ręcznik w okół pasa. I tak się muszę przebrać, bo te rzeczy już śmierdzą podróżą. Stanąłem przed lustrem i się patrzyłem na siebie. Co się zmieniło? Dlaczego teraz czuję coś, czego nie powinienem? Po kilku minutach wyszedłem. Hobi nadal sobie słodko spał, jak gdyby nigdy nic tuląc kołdrę zamiast mnie. Podszedłem do szafy i szybko się przebrałem, zanim miałby okazję mnie zobaczyć. Poszedłem do salonu i usiadłem na kanapie. Nie miałem już ochoty spać. Włączyłem jakiś serial i patrzyłem bezmyślnie w telewizor.

Po około godzinie poczułem, jak ktoś mnie obejmuje od tyłu
-Hej, czemu już nie śpisz - Zamruczał mi prosto do ucha J-Hope. Po całym ciele przeszły mi ciarki.
-A... A Ty cze..czemu? - Zacząłem się jąkać
-Bo mi zimno bez Ciebie było - Powiedział jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Nie wytrzymałem i stanąłem na przeciw niego.
-Czemu mi to robisz? Ja się pytam czemu?? Co ja Ci zrobiłem? - zacząłem na niego krzyczeć
-Ej, hyung spokojnie, czemu jesteś zły?
-Czemu jestem zły? Czemu jestem zły? Bo mnie wkurzasz? Czemu to robisz? Czemu? Dlaczego mi się do cholery podobasz!? - Wykrzyczałem wszystko. On stał tylko w szoku. Zanim mogłem się zatrzymać, chwyciłem jego twarz w dłonie i go pocałowałem. Całuje faceta? Całuje J-Hope, całuje mojego kolegę z zespołu, mojego przyjaciela. Ale to było miłe. Miał takie miękkie wargi. Chyba na serio coś ze mną nie tak. Powinienem się chyba zapisać do psychiatry czy coś, na jakieś grupy wsparcia chodzić. Przerwałem swoje rozmyślania, gdy J-Hope zaczął odpowiadać na pocałunki i poczułem się jak w niebie. Przejechał językiem po mojej wardze, a ja zadrżałem i otworzyłem ze zdziwienia usta, a jego język wślizgnął się do środka. Prawie odpłynąłem. Spokojnie Jin, nie możesz mdleć w takich momentach. Gdy J-Hope badał moje usta, usłyszałem głos.
-Chłopaki, zbiórka miała być na dworcu, a wy czemu jesteście w dormie? - Zapytał Suga wchodząc do salonu, ale zatrzymał się zszokowany.

niedziela, 27 września 2015

Moja historia

Hej! Hej! Hej! Przepraszam was, ze nadal nie dodałam kolejnego rozdziału, ale po prostu mam blokadę i nie wiem co tam dalej pisać. W międzyczasie dodaje one shota, którego zmodyfikowała z wypracowania dla mojej koleżanki do szkoły. Tym razem jest to krótka opowieść Luhana z domieszką HunHana oraz minimalną ilością innych paringów. Przepraszam za wszelkie błędy, ale pisałam to na szybko. Nigdy też nie zagłębiałam się w Exo i nie wiem, jak wam się to spodoba, w każdym razie miłego czytania ^_^
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej. Pewnie wielu z was mnie zna. Nazywam się Lu Han i mam 25 lat. Kocham śpiew i taniec. Urodziłem się i mieszkałem w Chinach, tam skończyłem gimnazjum oraz szkołę językową, po czym wyruszyłem do Korei, do Seulu w poszukiwaniu wielkiej kariery, pracowałem ciężko, czasami nie spałem nawet, tylko by ćwiczyć, niestety mój pierwszy casting był nieudany, nie dostałem się. Ale osądziłem, że się nie poddam. Z każdym dniem pracowałem coraz ciężej, aż się udało. Wraz z 5 innymi chłopakami dostałem się do chińskiej podgrupy EXO-M, która razem z EXO-K tworzyła EXO. Razem z Suho, Baekhyunem, Chanyeol, D.O., Kaiem, Sehunem, Xiuminem, Layem, Chenem, Krisem i Tao tworzyliśmy coś niezwykłego. Wraz z powstaniem pierwszej piosenki, która oczywiście wyszła w dwóch wersjach koreańskiej i chińskiej, z dnia na dzień bylismy coraz sławniejsi, coraz więcej się o nas mówiło. Po kilku miesiącach już rozpoznawali nas wszędzie. Tworzyliśmy kolejne hity. Bardzo się zaprzyjaźniłem ze wszystkimi, tworzyliśmy nawet więcej, byliśmy jak rodzina, ale najwięcej łączyło mnie z Sehunem, chociaż był w innej podgrupie. Był bardzo utalentowany i mogłem się od niego wiele nauczyć. Chociaż byłem starszy, czułem się jednak, jakby to on był hyungiem. Zawsze mogłem na nim polegać, był moją podporą. Niestety wkrótce zaczęliśmy swojej trasy koncertowe, EXO-K po Korei, a EXO-M po Chinach. Nasza wytwórnia zaczęła się powoli oddalać od tej koreańskiej. Robiła nam wyrzuty, problemy, mówiła, że się nie staramy, popełniamy błędy, przez co zaczęła obcinać nam dochody i kazała trenować więcej. 

Po kilku miesiącach na szczęście zaczęliśmy kręcić EXO Showtime. Wróciliśmy do Korei i sprawa się uspokoiła.
-Hej chłopaki!- Krzyknęliśmy wchodząc do akademika drugiej podgrupy. Od razu wszyscy się zbiegli
-Witajcie!-rzucili się na nas mocno nas tuląc.
-Co u was? Jak tam koncerty? Zaczęli nas wypytywać. Tylko Chen i Baekhyun nic nie mówili, mieli ze sobą intymny kontakt wzrokowy. Wszyscy wiedzieli, ze są para i zanim się obejrzałem już zniknęli razem.
-Spokojnie, może dacie im się najpierw rozpakować-Z zamyśleń wyrwał mnie jeden z moich ulubionych głosów. Zobaczyłem, jak Sehun opiera się o framugę drzwi.
-Hej Hyung!-Zwrócił się do mnie

-Sehuni! - krzyknąłem i wskoczyłem na niego, tuląc go jak wielkiego misia. 
-Dobra chłopaki, koniec tych romansów- Zażartował Lay. Zarumieniony zszedłem z niego. To nie tak, że byliśmy razem czy coś, po prostu byliśmy blisko. -Musimy potem pogadać- powiedziałem go niego, na co on tylko skinął głową. Poszliśmy do naszych pokoi, gdy jeszcze tu mieszkaliśmy. Ja dzieliłem mój z Tao.

-Ahh... Brakowało mi tego miejsca, tu jest o wiele lepiej- Powiedział Tao, rzucając się na łóżko
-No, mi też, a  jak twoja ręka-Zapytałem, patrząc na jego owinięty w bandaż nadgarstek. Gdy zbuntował się pewnego dnia na treningu, nasz choreografach mu go wykręcił. Oczywiście nie mogliśmy go zaskarżyć. Mieli zbyt dobrych adwokatów, by nam się udało wygrać sprawę, a i tak nikt by nam nie uwierzy, więc rzekomo był tylko przypadkowy upadek.
-Jest dobrze, jeszcze tylko trochę boli.
-Współczuję- powiedziałem ze smutkiem
-Oj nie smuć się, będzie dobrze-Uśmiechnął się i wstał- Teraz chodź, inni pewnie na nas czekają- odwzajemniłem uśmiech i poszedłem za nim. Tak jak mówił, wszyscy już byli w salonie. Siedzieliśmy długo, rozmawiając śmiejąc się i po prostu miło spędzając ze sobą czas. Opowiadaliśmy o swoich koncertach, trasach, o fanach, a także o programie, który od jutro ma się zacząć. 

Gdy wszyscy już byli zmęczeni, poszli do swoich pokoi spać. Ja i Sehun jednak zostaliśmy. Wyszliśmy na ganek. Poczułem chłodny wiatr. Usiadłem an murku i westchnąłem, gdy Sehun usiadł obok mnie.
-Więc o czym chcesz mówić?
-O wszystkim... Mam już tego dość, nasza wytwórnia to zło, nie dość, że nam już prawie nie płacą, a muszę jakoś wspomagać rodzinę, to jeszcze każą nam pracować jak jakieś roboty. -Wybuchłem płaczę, po raz pierwszy przed kimś tak się stało. Sehun przytulił i mnie pocieszał. Pocałował moje włosy, a ja automatycznie podniosłem głowę. Długo patrzyliśmy sobie w oczy, gdy wreszcie się pochyliłem i ująłem jego usta, pocałunek był, miły powolny i słodki, czułem się tak dobrze.  Resztę czasu spędziliśmy na tuleniu i rozmowie. Sehun powiedział, że mam pomyśleć o plusach bycia w tym zespole. O fanach, o sławie, o przyjaciołach. Dał mi wtedy dużo siły by walczyć dalej. Tej nocy miałem mój pierwszy raz. Zostaliśmy parą, ale nie chcieliśmy się z tym ujawniać.

Kilka tygodni później program się skończył, a my musieliśmy wrócić do Chin. Z ciężkim sercem pożegnaliśmy się i wyjechaliśmy. Każdy wolny moment starałem się pożytkować na kontakcie z Sehunem, ale to było trudne. Zaczęły znów się męczarnie. Tao skręcił kostkę na treningu i nigdy nie miał czasu, by ona wyzdrowiała, bo już po tygodniu był zmuszony do treningu. Tańczyliśmy po 18 godzin, z przerwami na posiłki, potem prysznic i spać i od rana znowu, spaliśmy po 3, 4 godziny. Jak nie trening to koncert, jak nie koncert to nagrania, byliśmy wymęczeni. Wytwórnia obcinała nam też zarobki. W końcu nasz lider, Kris nie wytrzymał i odszedł. Ciężko to przeboleliśmy, ale nastawienie wytwórni nadal się nie zmieniło i harowaliśmy nadal jak woły. Z czasem zdarzały się coraz większe kontuzje, fani również zauważyli, ze coś nie gra, ale nasza firma nie odpuszczała. Dostaliśmy propozycje zagrania w dramie. Od razu się zgodziliśmy, bo wracaliśmy do Korei, gdzie mogliśmy chodź trochę odpocząć. Jednak on nie trwał zbyt długo i zanim się zorientowałem znów wróciliśmy do tej katorgi. Nie chciałem już tutaj być, pracować. Postanowiłem odejść. Była to dla mnie trudna, a nawet bardzo trudna decyzja. Dwa dni przed ogłoszeniem tego, zadzwoniłem do Sehuna i poprosiłem go o przyjazd do Chin, bo mam pilną sprawę. Oczywiście jego wytwórnia od razu się zgodziła. Po ciężkim treningu wróciliśmy do akademika około 2 w nocy, wtedy przed drzwiami zobaczyłem Sehuna, mimo braku sił od razu do niego podbiegłem i go pocałowałem. W tym momencie nie obchodziły mnie opinie innych bardzo chciałem to zrobić. Chłopaki zrozumieli mnie i dali nam chwile prywatności. Oni sami weszli do środka.
-Sehun.. Ja podjąłem decyzje.. Odchodzę- powiedziałem od razu. Zapanowała chwila ciszy. On nic nie powiedział. Tylko wstał i odszedł. Zacząłem płakać, płakałem długo. Aż wreszcie przyszedł Tao. Wziął mnie na górę i położył do łóżka. Płakałem, wylewając tone łez, tuląc się z niego, on tylko głaskał mnie po głowie i pocieszał aż zasnąłem.
Rano wstałem i się ogarnąłem, nie mogę przez to zmienić swojej decyzji. Przy śniadaniu powiedziałem innym o moim wyborze. Nie byli zbyt szczęśliwi, ale życzyli mi udanej kariery. Następnie zamiast na trening, ruszyłem do wytwórni. Złożyłem swój wniosek o rozwiązanie umowy i odszedłem. Moje rozpatrzenie zostało pozytywnie odebrane. Wróciłem do Korei i zacząłem szukać sponsora, dzięki któremu mógłbym się wybić. Wielu fanów się ode mnie odwróciło, zaczęło mnie wyzywać i obrażać, ale nie przejmowałem się nimi. Miałem też prawdziwych fanów, którzy zawsze mnie będą kochać i są ze mną. Utrzymuję nadal kontakt z chłopakami, z czego się bardzo cieszę. Chociaż Sehun już się do mnie nie odzywa. Dalej mi nie może wybaczyć, ze odszedłem. Kochałem go i nadal tak jest, jednak mimo to nie chcę zmieniać swoich postanowień. To co mnie z nim łączyło, zawsze będę pamiętał. Oddałem mu wszystko, moje ciało, moje dziewictwo, moje serce. Niczego nie żałuje i mam nadzieje, że może kiedyś tą wieź miedzy sobą odbudujemy. 

Jednak teraz musiałem się skupić na karierze. Znalazłem sponsora i właśnie dzisiaj, znów tu jestem, w miejscu które tak kocham, przed publiką, która mnie nie zostawiła, debiutując znowu, tym razem jako solista,tutaj na scenie, robiąc to co kocham.
Zacząłem solowe występy, pisałem własne utwory i występowałem. Wziąłem też udział w filmie, próbując aktorstwa. Udało mi się zdobyć dwie nagrody muzyczne oraz dostałem szanse stworzyć utwór na Zimowe Igrzyska Olimpijskie, który odbędą się w Pekinie w 2022 roku, wiem, że jeszcze daleko do nich, ale ja już się cieszę. Jestem szczęśliwy, ze moje życie tak się potoczyło i mimo wszystko, cieszę się, że byłem członkiem Exo. Nigdy nie zapomnę dobrych chwil, a także wszystkiego czego się nauczyłem. Dzięki temu doświadczeniu stałem się silniejszy i bardziej pewny siebie. Zawsze będę dobrze wspominał Exo i nigdy o nim nie zapomnę.

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

UWAGA!!!

Hej moi kochani :* Bardzo was przepraszam, że znów mnie tak długo nie było, ale wyjechałam, a gdy wróciłam kilka dni temu, zaczęłam cierpieć na całkowity brak weny, postaram się jednak w najbliższym czasie coś dodać, więc proszę bądźcie cierpliwi :***

sobota, 18 lipca 2015

Ślady

Hej wszystkim przepraszam za tak długą nieobecność, ale miałam wiele na głowie, praca, obóz, wyjazdy. Niestety kolejny rozdział nie jest jeszcze gotowy, ale na pocieszenie dodaje mojego starego OneShota, którego napisałam dawno temu, mam nadzieję, że Wam się spodoba ;) Przepraszam za wszelkie błędy i powtórzenia. Inspirowane tym zdjęciem :D



To był już wieczór. Jungkook leżał na swoim łóżku i słuchał muzyki. Oczy miał zamknięte.
-Kookie- Ktoś szepnął w prost do ucha maknae i delikatnie pogłaskał go po włosach. Chłopak gwałtownie odskoczył z zaskoczenia i spadł z łóżka, tym samym powodując lekkie rozbawienie u Jimina, który wszedł do pokoju, niezauważony przez młodszego.
-Hyung! Mówiłem Ci, byś tak nie robił!- Powiedział ostro chłopak, podnosząc się z podłogi i masując obolały bok. Jimin tylko uśmiechnął się, po czym podszedł do młodszego.
-Przepraszam.- Szepnął ponownie do jego ucha. Ten wzdrygnął się, czując, jak oddech chłopca pieści jego ucho. Jimin delikatnie pocałował płatek ucha i położył dłonie na jego szyi. Młodszy niepewnie objął jego talię.
Jungkook poczuł fale gorąca przepływającą przez jego ciało. Modlił się, by starszy nie zauważył napływających rumieńców na jego policzkach. Jimin zaczął lizać jego płatek i przenosić się w dół szyi pozostawiając mokre ślady. Zaczął ssać i gryźć skórę.
-Hyu-Hyuung- Jęknął młodszy. Starszy odłączył się od szyi i spojrzał pytająco na maknae.
-Nie rób tak, bo zostaną ślady- Jimin parsknął po czym zaprzeczył.
-Nie zostaną, a jeśli nawet, to się zakryję.- Po czym pocałował nos, policzki i czoło chłopca przed nim. Ich usta były zaledwie kilka centymetrów od siebie, gdy wpatrywali się sobie w oczy. Ta chwila ciągnęła się na maknae godzinami, jak starszy prowokował go znowu składając pocałunki na każdym miejscu na twarzy, tylko nie na ustach.
-Połóż wreszcie te pierdolone usta na moich!!- Wrzasnął z frustracją. Jimin uśmiechnął się i najwolniej, jak się dało przesuwał twarz. Chłopak chciał być silny. On nigdy nie pokazywał tego, co czuje do Jimina, chociaż ostatnio coraz gorzej mu to wychodziło. W końcu nie wytrzymał i przycisnął wargi do jego hyunga.
Zaczęli nieśmiało, ledwo poruszając ustami. Po kilku chwilach Jimin poczuł się pewniej i przygryzł wargę Jungkooka, ten rozszerzył usta. Starszy wepchnął język do ust młodszego. Ten zrobił podobnie. Zaczęły się plątać w namiętnym francuski pocałunku. Po kilku minutach Jimin odłączył się, by obaj złapali powietrze, a on znów wrócił do szyi maknae, tym razem  o wiele bardziej łapczywie. Jungkook czół jak napięcie w jego spodniach wzrasta. Jimin powrócił do ust Jungkooka i przyciągnął go bliżej. Ich krocza zaczęły się o siebie ocierać. Jego erekcja również gwałtownie wzrastała. Starszy popchnął Jungkooka na łóżko i wczołgał się na niego. Zaczął poruszać  biodrami, jak drugi również.
-Hyuuuungg.. Aaaahh.. Śla-ślady- Narzekał młodszy pomiędzy jękami, gdy poczuł, że Jimin robi mu dość mocną malinkę.
-Skończ marudzić- mruknął Jimin, po czym ściągnął koszulkę młodszego. Maknae chwycił nieśmiało koszulę starszego, ale nie mógł jej zdjąć, więc Jimin mu pomógł. Po chwili starszy pociągnął w dół luźne spodenki i bokserki maknae. Ten zarumienił się ze wstydu i próbował się zakryć dłońmi, gdy starszy pożerał go wzrokiem. Jimin rozszerzył nogi młodszego i usadowił się między nimi. On po chwili chwycił jedną ręką członka Jungkooka. Drugą chwycił szyję, do której znów się przyssał. Po chwili zaczął zjeżdżać ustami do klaty młodszego i drażnił sutek młodszego. W tym samym czasie masować penis chłopca.  Maknae jęczał coraz głośniej, gdy uświadomił sobie, że nie są sami w dormie. Przygryzł wargę, mocno zagryzając zęby, aż krew mu zaczęła się lać. Jimin to zauważył, gdy odczepił się od klatki młodszego. Spojrzał na niego z zapytaniem.
-Hyungowie.- Powiedział cicho Jungkook, na co drugi się roześmiał.
-Co Cię tak śmieszy?
-Nic, jesteś uroczy. Nie ma ich
-Co? Jak
-Tak właściwie przyszedłem do pokoju, by Ci własnie powiedzieć, że poszli do sklepu.- Oczy maknae otworzyły się szerzej, ale odetchnął z ulgą.
-To dobrze- Powiedział i pocałował Jimina. Starszy uśmiechnął się podczas pocałunku, jak również zlizał krew z warg młodszego. W trakcie jego trwania zaczął delikatnie wkładać pierwszy palec do tyłka Jungkooka. Chłopak jęknął podczas pocałunku. Odczepił się.
-Ałł, to boli.
-Spokojnie, rozluźnij się-Powiedział Jimin i włożył kolejne dwa. zaczął je rozszerzać i ruszać na różne strony. Gdy czuł, że Jungkook jest wystarczająco rozciągnięty, wyciągnął je. Ustawił swoją pulsującą długość i zaczął delikatnie dotykać otworu Jungkook.
-Hyung, zrób to wreszcie, bo Cię zabiję!!- Wrzasnął, gdy już nie mógł wytrzymać tego napięcia. Jiminowi też było ciężko, więc zaczął powoli wchodzić w młodszego. Ten wbił paznokcie w prześcieradło. Jego oczy i usta były mocno zaciśnięte. Gdy wszedł całkowicie pogłaskał pieszczotliwie twarz Jungkooka
-Kochanie, jak się czujesz?- Zapytał. Maknae powoli się rozluźniał.
-Do-dobrze.. Możesz się poruszać.- Powiedział ze wciąż zamkniętymi oczami i owinął nogi w okół talii starszego. Jimin powoli wyszedł trochę, a potem znowu wszedł. Z każdym ruchem przyśpieszał. Jungkook wydawał coraz głośniejsze dźwięki, Jimin również. Nagle Jungkook Szeroko otworzył oczy i krzyknął:
-Takk!! Tam!!.. Aahhh..- Jimin z całej siły uderzał w to miejsce ponownie. Gdy byli już obaj u kresu, starszy złapał członka maknae i zaczął go mocno uciskać.
-Ji.. Jimin, ja będę!!- Wrzasnął młodszy i wyrzucił całe swoje nasienie na ich brzuchy i rękę starszego. Gdy Jungkook w swoim orgaźmie napiął mięśnie na członku Jimina, on również doszedł, wypełniając chłopaka białą mazią. Wyciągnął delikatnie swojego penisa i opadł na pierś młodszego.
-Hyung?
-Hmm??
-Jaa.. Ja ko.. kocham Cię -powiedział i się zaczerwienił, nie umiał wyrażać swoich uczuć. Jimin na te słowa gwałtownie się podniósł i spojrzał z uśmiechem na chłopca pod nim. Zaśmiał się delikatnie na jego urocze zakłopotanie, po czym powiedział:
-Ja też Cie kocham.- I złożył delikatny pocałunek na ustach chłopaka pod nim. Ten chciał więcej i pociągnął Jimina z powrotem, by połączyć ich usta. w tym momencie drzwi się otworzyli
-Hej chłopaki, chodźcie nam pomóc nosić...!- Wrzasnął V, po czym stanął w szoku, a jego oczy powiększyły się dwukrotnie- Zakupy- Dodał dopiero po chwili cicho. Jimin szybko zarzucił na nich kołdrę i obrócił się tak, ze teraz leżał obok Jungkooka.
-V, spokojnie, tylko spokojnie, opanuj się.
-Aaaaa!!! Wy!! Aaa! Nie!!! Namjoon!! -wrzasnął i wybiegł z pokoju, w salonie natknął się na lidera
-Co tak długo was nie ma? I gdzie oni są?- zapytał zdziwiony raper.
-B...bo o-oni tam.. ten.. i ja..- Starał się coś wykrztusić, ale nie potrafił i cały się trząsł. Rap Monster posadził go na kanapie i przyniósł szklankę wody z kuchni. Podał ją delikatnie Tae, który już się nie trząsł, ale jego oczy dalej były zszokowane i nie mógł nic wymówić.
W tym samym czasie Jimin i Jungkook szybko wstali, chodź młodszemu to nie przyszło łatwo, wytarli z siebie białą substancję i włożyli przypadkowe ubrania. Jungkook miał na sobie luźne, szare dresy oraz czarną bluzkę z krótkim rękawkiem. Jimin zaś włożył czarne spodenki i szarą bluzę. Jak zwykle kolorystycznie.
-Chłopaki, ile można czekać?1 Już wszystko wnieśliśmy! - Powiedział wkurzony Suga i opadł na kanapę obok V. Teraz dopiero zauważył, że było coś nie tak.
-Co jest?- zapytał w stronę Namjoona.
-Tez chciałbym to wiedzieć. -odrzekł. Po chwili do pokoju weszli pozostali członkowie zespołu. Na końcu wszedł Jimin i Jungkook na których od razu zwrócono uwagę. Jin od razu rzucił się do najmłodszego.
-O mój Boże Kookie, czy ty masz malinki?!??! I co to za potargane włosy?!?! Aa!! I są ślady zębów?!?!- Jin krzyczał, a Jungkook stał się czerwony jak burak, teraz wszystkich uwaga była skupiona na nim.
-Co się stało?!?! Gdzie byłeś?!?! Z kim się spotkałeś!?!- Pytał dalej po czym zwrócił się do Jimina:
-Do kogo go puściłeś, naszego bezbronnego maknae?- Zadał pytanie z wyrzutem.
-Bezbronnego?- zapytał z ironią, po czym kontynuował. -Chyba śnisz i nigdzie go nie puszczałem.- Stwierdził, po czym V udało się opanować emocje i przetworzyć informacje:
-Oni się bzykali!- Krzyknął i wszyscy najpierw popatrzyli na niego, potem na dwóch pozostałych z maknae line, a potem znowu na Tae i znowu chłopaków stojących tam bez ruchu.
-ŻE CO!?!??!- Wrzasnęli razem ze wściekłością, kiedy zrozumieli, co własnie Taehyung powiedział. Nagle Jungkook rzekł:
-Przepraszam hyung, że nas widziałeś
-Widziałeś jak oni to robili?!?! -Krzyczał J-Hope.
-Tylko jak się całowali.- odpowiedział, a następnie lider wstał i rzucił się na Jimina
-Jak śmiałeś tknąć maknae!! Jak śmiałeś go tak zniszczyć,! Jak śmiałeś to zrobić!!!- Wrzasnął i chciał go uderzyć, ale Jungkook stanął mu na drodze.
-Nie hyung!! Ja sam chciałem!! Ja.. Sam go o to prosiłem- Powiedział. Lider uspokoił się i wrócił do swojego miejsca na kanapie. Najmłodszy przytulił się do Jimina.
-Oj, przeżywacie, to tylko jeden mały seks i było przyjemnie.. - Stwierdził z uśmiechem starszy i pocałował Jungkooka, ten uśmiechnął się i dodał:
-Nie przeżywajcie, to było cudowne, szczególnie gdy..
-Nie chcę znać szczegółów! - przerwał Suga, po czym Rap Monster mówił:
-A wiec niech wam będzie, ale jeśli Jimin skrzywdzisz Jungkook to osobiście wyrwę Ci jaja i zrobię z nich śniadanie.- Warknął. Jimin głośno przełknął ślinę, ale powiedział po chwili.
-Spokojnie nie Skrzywdzę mojego skarbeńka.- Pocałował go delikatnie w usta.
-Blee!!! -wszyscy krzyknęli. Oni się zaśmiali i maknae rzekł z uśmiechem:
-Jesteście okropni!- Inni również się śmiali.
-Ale nie za dużo uczuć przy nas i nie wolno wam tego robić, gdy jesteśmy w dormię i przeprosić V!!
-Przepraszamy
-A i teraz jedziemy na lotnisko, przebrać i umyć się, a i Jungkook, zakryj tą szyję! Macie 20 minut!- Rozkazał

Cudownie, jedyne co znalazłem to szalik, dziękuję Ci kochany Park Jimin, 25 stopni Celsjusza, a ja paraduje w szaliku, a Ty się ze mnie śmiejesz! Oj.. Pożałujesz!! Szatański plan pojawił się w jego głowie.

środa, 27 maja 2015

Podróż JiKook, cześć 2. - Rozdział 24

Hej ludziki moje kochane!! To znów ja!! <3 I wracam z super długim rozdziałem, pierwotnie miał być podzielony na dwa, ale jednak zrobiłam z niego jeden ;) Mam nadzieję, że się spodoba ^_^ UWAGA: Występuję w nim troszkę przekleństw i jedna "typowa scena" :) Miłego czytania :D
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Punkt widzenia Jimina

Nawet nie zauważyłem, kiedy zasnąłem. Ale gdy usłyszałem głos matki, usiadłem szybko na łóżku. Jungkook siedział na przy moim biurku i grał w coś na telefonie. Był już przebrany, a jego włosy były jeszcze lekko wilgotne
-Ej, czemu mnie nie obudziłeś?- Spytałem się
-Tak słodko spałeś, nie chciałem Cie budzić- powiedział obojętnie.
-Dzięki- mruknąłem i rzuciłem w niego miśka. On odrzucił go z powrotem we mnie, odłożył telefon na biurko i podszedł do mnie. Wystawiłem ręce w obronie, bo myślałem, ze chce mnie uderzyć, lecz on zaczął mnie łaskotać. Przewróciłem się z powrotem na łóżku, a on usiadł na mnie okrakiem i gilgotał mocniej.
-Hahahaha.. Proszę Kookie, stop.. Hahahaha.. Błagam..- On jednak nie przestawał, ale udało mi się jakoś wyciągnąć rękę i pociągnąć jego głowę do mnie. Pocałowałem go, a on przestał tortury. Szybko jednak przestałem, bo nie mogłem złapać oddechu.
-Głupek- powiedział. Ja sprawnie obróciłem nas i przypiąłem go do łóżka.
-I kto jest teraz głupkiem?- Zapytałem. Patrząc na niego z góry i lekko się śmiejąc.
-Ty..- Warknął i znów nas obrócił. Zaczęliśmy się turlać po łóżku i siłować. Zatrzymaliśmy się, gdy nasze twarze były tylko o kilka centymetrów od siebie. Już miałem go pocałować, gdy do pokoju weszła moja zszokowana mama. Szybko odsunęliśmy się od siebie.
-Ja.. My tylko.. walczyliśmy - powiedziałem drapiąc się po głowie. Ona dopiero po chwili się ocknęła:
-Uuumm.. Dobrze.. Obiad już jest- powiedziała i wyszła. Kookie spojrzał na mnie z troską:
-W porządku?- Zapytał
-Tak.. Tylko ja po prostu, się boję- powiedziałem. On podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.
-Będzie dobrze, chodź jeść, śmierdzielu- cmoknął mnie w policzek i uciekł zanim mogłem w ogóle przetworzyć, to co powiedział. Wtedy mnie olśniło:
-Ja Ci dam śmierdziela!!! Pożałujesz jeszcze tego.- Krzyknąłem, ale on już był na korytarzu. Dołączyłem do niego i razem zeszliśmy na dół. 

Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Sytuacja była dość niewygodna. Mój ojciec ciągle piorunował mnie i Jungkooka wzrokiem. Pewnie moja matka powiedziała mu, co widziała. Mój brat postanowił przełamać ta ciszę:
-Więc jak wam idzie w zespole?
-W porządku. Ciężko, ale fajnie.- powiedziałem. Znów zapanowała cisza. No świetnie, nawet rozmowy nie umiemy utrzymać. Nagle w telewizji usłyszałem informację o Korean Queer Festival (Festiwal o tematyce dotycząc praw LGBT).
-Ohh... Jak ludzie mogą w tym uczestniczyć, to ohydne- Mój tata się odezwał
-Dokładnie, przecież to jest niewyobrażalne, jak ludzie mogą brać w tym udział, a co dopiero tym być- mama dodała
-Dokładnie nienawidzę tych ludzi, a jeszcze bardziej tych wszystkich pedałów, lesbijek i innych stworów.- Dyskusja się rozkręcała, gdy Jungkook im przerwał:
-Przepraszam państwa bardzo, ale wychodzi na to, że mnie państwo też nienawidzą, bo no cóż.. Jestem tym, jak to państwo zwom, pedałem.- Łał.. To teraz mnie Kookie zadziwił, ten mój mały, niewinny chłopczyk tak śmiało i szczerze mówił. Moi rodzice nic już nie powiedzieli, ja również. 

Ale ze mnie tchórz. Po kolacji miałem iść na górę, gdy moi rodzice mnie zatrzymali i poprosili na słówko. Powiedziałem Jungkookowi, by poszedł już, a ja go dogonię, po czym podszedłem do stołu, gdzie oni nadal byli.
-Jimini, mój synu, bardzo Cię proszę uważaj na niego. Jest zarażony tą straszną chorobą i pewnie ciebie też będzie chciał w to wciągnąć. Szczególnie po tym, co twoja matka widziała. W każdym razie nie śpicie razem w pokoju. Jungkook pójdzie do pokoju gościnnego. Ma się on trzymać od ciebie z daleka, a także od twojego brata. Też jest zagrożony.Zrozumiano??- Powiedział ostro ojciec
-Ale to tylko kolega- Kłamałem
-Zrozumiano??- Powtórzył głośniej
-Tak, zrozumiano- Powiedziałem i poszedłem na górę, gdy wchodziłem po schodach, usłyszałem strzelanie drzwiami. Może poszedł do łazienki? Wzruszyłem ramionami i poszedłem do pokoju. Miałem racje. Nie było go. Położyłem się na łóżku i zastanawiałem się, jak to wszystko mam wytłumaczyć rodzicom. Nawet nie będę dzisiaj mógł z nim spać. Jestem beznadziejny. Westchnąłem ciężko. Jungkooka dalej nie było. Postanowiłem sprawdzić co z nim. 

Poszedłem do łazienki i zapukałem
-Kookie?- dopiero po chwili się odezwał:
-Odejdź
-Słonko, wszystko w porządku
-Ooo.. To teraz słonko??- Mruknął i usłyszałem ciche pociągnięcie nosem.
-Kookie, Ty płaczesz??
-Nie, odejdź
-Skarbie..- Już miałem mówić dalej, gdy drzwi się otworzyły gwałtownie, a przede mną stanął zapłakany Jungkook
-Teraz skarbie, a wcześniej kolega. Gdzie masz jaja?? Ja się przyznałem i co?? Zrobiłem tylko z siebie debila, bo Ty wolałeś grać idealnego syna przed rodzicami? Kurwa daruj sobie i mnie zostaw w spokoju.- Krzyczał, po czym wyminął mnie, zanim cokolwiek powiedziałem. Szybko ruszyłem za nim.
-Kookie to nie tak!- Krzyknąłem, on tylko pokazał mi środkowy palec i wszedł do pokoju. Ruszyłem za nim. Gdy wszedłem on pakował walizkę.
-Co.. co robisz??- Zapytałem w szoku
-Jak to co?? Pakuję się. Przecież nie będę hańbił twojej rodziny. Jadę do rodziców!
-Ale jak to?? Proszę, zostań, nie zostawiaj mnie!
-Za późno- mruknął, zapiął torbę i zaczął wychodzić.
-Czekaj!- krzyknąłem i pobiegłem za nim. Dogoniłem go na dole schodów i chwyciłem za rękę. On odwrócił się do mnie i warknął:
-Czego?- Ja szybko zbliżyłem się i go pocałowałem. Objąłem jego talie, a on chwycił moją szyję, przez co, jego walizka upadła z hukiem. Po chwili moi rodzice przyszli:
-Co się tu dzie.. O MÓJ BOŻE!!!- Moja matka krzyknęła na całe gardło.
-CO TO KURWA MA BYĆ!!!- Ojciec także się darł.
-Ja.. to tylko..- Chciałem się tłumaczyć, ale usłyszałem ciche prychnięcie, po czym Kookie wziął torbę i zaczął iść. Złapałem go za rękę
-Czekaj.. Proszę- Powiedziałem. On stanął i patrzył na mnie z kpiącym wyrazem twarzy. Ja westchnąłem i zacząłem:
-Ja.. Ja jestem gejem i po prostu całowałem swojego chłopaka, a raczej mojego narzeczonego. Jesteśmy razem już od dłuższego czasu i planujemy kiedyś w przyszłości pobrać się i zamieszkać razem- powiedziałem na jednym wdechu, ale wiedziałem, że mnie zrozumieli. Moja matka była na skraju łez, a ojciec, kipiał wściekłością. Jego twarz była cała czerwona i żyłka pulsowała mu na czole. Zacisnął pięści i wiedziałem, ze chce mnie uderzyć. Nigdy tego nie robił, ale wiedziałem, że teraz przekroczyłem granice. Zamknąłem oczy, czekając na cios, ale on nigdy nie nadszedł. 

Otworzyłem oczy na huk i zauważyłem, że trafienie odebrał Kookie, nie ja. Ten stary debil po prostu uderzył mojego chłopaka?
-Jesteś chujem!- Krzyknąłem i uderzyłem go z pięści w szczękę. W jego chwilowym zamroczeniu, chwyciłem w jedną dłoń torbę, w drugą mojego poszkodowanego Ciastka i szybko ruszyłem po schodach.
-Jeszcze nie skończyłem! Zobaczysz!!! - słyszałem krzyki z dołu, ale nie przejmowałem się. Wpadłem do pokoju i zamknąłem za sobą drzwi. Delikatnie posadziłem Kooka na łóżku i spojrzałem na jego twarz. Nie wyglądało to dobrze. Jego policzek i oko były całe spuchnięte. Zacząłem chodzić po pokoju i szukać czegoś chłodnego. Łaziłem tam i z powrotem rozglądając się za czymś zimnym.

Punkt widzenia Jungkooka


Patrzyłem jak Jimin kręci się po pokoju, szukając czegoś. Uderzenie jego ojca było bardzo mocne. Nie czułem połowy twarzy. Minęło jakieś 10 minut, a ten nadal chodził w kółko, mamrocząc coś.

-Jimin- próbowałem go zawołać
-Jiiminn- Znowu, nie słyszał
-JIMIN!!- Krzyknąłem z całych sił, a on od razu do mnie podbiegł.
-Tak skarbie? Coś Cię boli? Mdlejesz? Coś potrzeba?- kucnął przede mną, i oparł ręce na moich kolanach
-Nic, po prostu możesz się uspokoić.
-Dobrze, dobrze, ja szukałem po prostu czegoś zimnego, byś mógł przyłożyć do opuchlizny- Powiedział. Rozejrzał się po pokoju i nagle podskoczył:
-Aha! -podszedł do biurka i wziął swoje zdjęcie z rodzina. -Weź to. Metalowa ramka Cię ochłodzi- ja niezbyt chętnie to przyjąłem, a on poczochrał mi włosy z uśmiechem. Syknąłem lekko, gdy zimny metal dotknął mojej skóry, a uśmiech Jimina od razu zgasł.
-Ja przepraszam, za wszystko, nie chciałem by się tak stało, ale wiedziałem, że to nie skończy się dobrze.. Przepraszam- Powiedział i spuścił głowę. Ja wstałem i objąłem go jedna ręką, bo druga dalej trzymała to ustrojstwo. On też mnie przytulił, szepcząc ciągle mi do ucha przeprosiny i jak bardzo mnie kocha. Po chwili odsunął się.
-Muszę się umyć. Ty tu zostań i zamknij za sobą drzwi. Możesz się już przebrać do snu, jeśli chcesz, chyba, że chcesz się znowu umyć?
-Nie trzeba, myłem się jakąś godzinę temu. Może tylko zęby?
-Dobrze, to chodź. Wziąłem swoją szczoteczkę i pastę. Pozwolił mi wreszcie odłożyć ta ramkę i razem wyszliśmy szybko do łazienki. Gdy się tam znaleźliśmy, spojrzałem w lustro:
-O mój Boże!- pisnąłem prawie męsko, gdy się zobaczyłem. Wyglądałem strasznie. Jimin objął mnie zaś od tyłu i powiedział:
-Dla mnie i tak jesteś najpiękniejszy- dzięki czemu lekko się zarumieniłem. On cmoknął moje spuchnięte oko i zaczęliśmy myć zęby. Jimin zrobił to szybciej i już zaczął się rozbierać. Widziałem jego odbicie w lustrze i nie mogłem przestać się patrzeć. Wyglądał tak gorąco.
-Kookie.. Skończ- Powiedział, gdy był już w samych bokserkach.- Ja wreszcie zakończyłem mycie zębów i odwróciłem się do niego, ale nie mogłem patrzeć na jego twarz. Byłem zbyt skupiony na jego brzuchu.Nagle zauważyłem rękę przed moją twarzą i to, że Jimin coś mówił
-Przepraszam, a więc co się stało?- zapytałem
-Pytałem czy dasz radę sam wrócić, czy mam cie odprowadzić do pokoju?
-Dam radę- powiedziałem i dałem mu buziaka. 

Następnie otworzyłem drzwi i rozglądnąłem się czy ktoś jest. Gdy było czysto, szybko pobiegłem do pokoju Jimina i zamknąłem za sobą drzwi. Ruszyłem do torby i wyciągnąłem luźne spodenki oraz podkoszulek. Już miałem się zacząć przebierać, gdy usłyszałem mocne walenie do drzwi:
-Wiem, że tam jesteś pedale!! Co się chowasz?? Wyjdź i walcz jak mężczyzna, a nie kurwa kryj się jak jakaś panienka!!- Ojciec Jimina krzyczał po drugiej stronie drzwi i zaczął szarpać za klamkę. Postanowiłem nic nie robić, a nawet się nie odzywać. Po jakiś 5 minutach wyzwisk, uderzania i kopania drzwi, odszedł. Zacząłem się przebierać, po czym położyłem się na łóżko. Zauważyłem, że od kąpieli mój tyłek już tak nie boli. Te maści od V pomagają. Lepsze niż zastrzyki. Może Jimin zaproponuje mi jakieś przeprosinowe ruchanko? Boże ostatnio jestem zbyt napalony. Muszę stać się bardziej niedostępny, szczególnie, po tym dzisiaj. Z moich myśli wyrwało mnie trzy ciche puknięcia. To był Jimin. Taki znak ustaliliśmy. Szybko wstałem i otworzyłem drzwi. On wszedł i zamknął drzwi. Miał na sobie luźne, czarne dresy i bluzkę z wyciętymi bokami.
-Wszystko w porządku? Słyszałem krzyki?
-Tak, twój ojciec próbował tu wejść, ale nie udało się mu- powiedziałem i objąłem jego szyję, a miałem być bardziej niedostępny. On chętnie chwycił moją talie.
-Jiimiiinnn!! Chcę Cię- powiedziałem i pocałowałem go. Zaczęliśmy się przemieszczać do łóżka. Nie przerywając pocałunku położyliśmy się na nim. Chwyciłem włosy Jimina i zacząłem w nie plątać palce. On gładził moje boki, a już po chwili jego ręce były pod moją koszulką. Miałem zrobić to samo, gdy usłyszeliśmy pukanie. 

Przerwaliśmy, a Jimin podszedł do drzwi.
-Kto tam?- zapytał
-Synu otwórz, zrobiłam wam kolację i chcę tylko porozmawiać- Powiedziała jego matka. Chłopak spojrzał na mnie, a ja skinąłem głową na potwierdzenie.Usiadłem po turecku opierając się o ramę łóżka, a Jimin otworzył drzwi. Jego mama weszła z tacką pełną jedzenia, a ChimChim zamknął za nią drzwi. Chłopak dosiadł się do mnie na łóżku. Pani Park podała nam tackę, a sama usiadła na krześle przodem do nas. My podziękowaliśmy  i zaczęliśmy jeść.
-A więc, może to nie jest spełnienie moich marzeń, dotyczące rodziny, jednak widzę, ze mój syn jest szczęśliwy więc akceptuje ten związek..- zaczęła
-Serio mamo??- Jimin jej przerwał, a ona skinęłam głową. On zaś odłożył jedzenie rzucił się na nią, by ją przytulić, po czym znów wrócił na swoje miejsce.
-Wracając.. Bardzo mi przykro Jungkook za mojego męża i dobrze, że go unikacie, on jest nieobliczalny, ale w każdym razie przyniosłam Ci maść. Powinna pomóc i jeszcze raz przepraszam.- uśmiechnąłem się do niej i powiedziałem:
-Nic nie szkodzi. Dziękuję pani bardzo za maść i za pani akceptację, pani Park.
-Jesteś tak uroczy, nie dziwię się Jiminowi- powiedziała naglę, co mnie i chłopaka obok lekko zawstydziło, ale nadal rozmawialiśmy. Pani Park okazała się bardzo miłą kobietą. Po około półgodziny rozmów, powiedziała:
-Jest już późno, ja was zostawiam, rano wam dam śniadanie i proszę nie róbcie tego teraz, bo chce spać i twój brat też. Jutro możecie to zrobić. Ojciec ma wolne- powiedziała i mrugnęła do nas. Oboje zabarwiliśmy się na ciemny czerwony
-Maaaaaammmooo-- Krzyknął Jimin. Ona tylko zaśmiała się i życzyła nam dobrej nocy. Już miała wyjść, gdy powiedziała:
-Synu, w twojej szafie jest stary laptop ojca, możecie coś sobie pooglądać, dobranoc
-Dobranoc- odpowiedzieliśmy chórem, a Jimin zamknął za nią drzwi. 

Ruszył do szafy i znalazł laptopa. Położyliśmy się razem na łóżku i odpaliliśmy laptopa
-To co? Na jakiego pornolka masz ochotę? - zapytał z wielkim uśmiecham mój chłopak, ja tylko zdzieliłem go w łeb i przewróciłem oczami
-Ałł.. Za co to??
-Za głupotę.
-Dobra, dobra, przepraszam. Co chcesz oglądać?
-Może jakiś film akcji?- Zaproponowałem. On zgodził się i puściliśmy jakiś przypadkowy film, jednak po półgodziny oglądania, znudziliśmy się. Jimin odłożył laptopa i przystąpiliśmy do ciekawszej czynności, a mianowicie do pożerania sobie ust i obmacywaniu się. Na prawdę miałem dzisiaj ochotę na małe co nieco, ale już obiecaliśmy jego matce, ze nie będziemy. Po jakimś czasie poczułem się zmęczony i zaprzestałem ruchów. Z jednej strony temu, że już chciałem spać, a z drugiej strony temu, że chciałem to skończyć, zanim stracę kontrole albo bardziej, gdy ten napaleniec straci kontrole.
-Jestem zmęczony, chodźmy spać. -Powiedziałem
-Dobrze. Dobranoc księżniczko- szepnął i dał mi buziaka
-Nie jestem księżniczką i dobranoc- powiedziałem obracając się do niego tyłem, udając obrażonego. On przytulił mnie i zaczął całować moją szyję. Jakby to nie wystarczało, poczułem coś, wbijającego się w mój tyłek. Ja położyłem ręce na jego dłoniach, które były zaplątane w okół mojej tali, by dać mu znak, by przestał, a także odsunąłem się kawałek, by nie czuć "tego".
-Pomyśl o czymś obrzydliwym i idź spać- Mruknąłem, a po chwili sam zasnąłem.


Rano

Nagle na cały głośnik wybuchł dzwonek telefonu Jimina. Tak się przestraszyłem, że aż spadłem z łóżka. Jimin powoli się podniósł i po omacku chwycił komórkę.
-Halo?- Powiedział. Druga linia coś odpowiedziała, po czym on przytaknął i się wyłączył. Otworzył oczy i wtedy mnie zobaczył, starającego się jakoś wygrzebać z podłogi.
-O hej Kookie, co tu robisz?- Zapytał. Wysłałem mu spojrzenie śmierci i mruknąłem:
-Lepiej spytaj swojego telefonu.- On już miał coś powiedzie, gdy ktoś zapukał do drzwi. Jimin poszedł je otworzyć, a ja wreszcie wdrapałem się na łóżko. Do pokoju weszła pani Park:
-Cześć chłopcy. Przepraszam za pobudkę, ale zrobiłam naleśniki na śniadanie i nie chciałam, by wystygły.- Powiedziała i podała Jiminowi tackę. Przysiadł się do mnie na łóżko i zaczęliśmy jeść.
-Mamo, na którą masz do pracy?- Zapytał chłopak obok mnie.
-Na 9, a co się stało?
-To która jest godzina
-8.30- Ahh... tak wcześnie. To dlatego jestem niewyspany. Oparłem głowę na ramieniu Jimina i powoli przeżuwałem naleśniki.
-Są pyszne, dziękuje- powiedziałem, gdy zjadłem pierwszego i zacząłem już pochłaniać drugiego.
-Cieszę się, że smakują. To ja już zmykam, miłego dnia- Powiedziała i skierowała się do drzwi, gdy zauważyłem jakiś ślad, który ujawniał się spod jej rękawa.
-Pani Park, co się stało pani w rękę?
-Uhh.. To nic- Powiedziała niezręcznie i pociągnęła mocniej rękaw
-Mamo- Jimin szybko do niej podbiegł i po chwili mocowania się z nią, odkrył jej dość mocnego siniaka.
-Ojciec Ci to zrobił?- Chłopak zapytał przez zaciśnięte zęby. Był bardzo zdenerwowany. Na szczęście jego matka szybko go zaczęła uspokajać:
-Skarbie, spokojnie, to kara za to, że się wam sprzymierzam, ale nie martw się, nic mi nie będzie. Teraz jadę, spokojnie.- powiedziała i ucałowała jego czoło. Pożegnała się ze mną i wyszła. Jimin padł na łóżko i wypuścił głośny oddech. Pogłaskałem go po brzuchu i pocieszyłem. Namówiłem go nawet, by jeszcze troszkę zjadł. 

Gdy byliśmy pełni, odłożyłem tackę na biurko i położyłem się na łóżko. Jimin szybko wtulił się we mnie, opierając głowę na moim ramieniu. Ja chwyciłem mój telefon i chciałem zobaczyć, czy mam jakieś wiadomości. Nic nie dostałem, pewnie wszyscy się świetnie bawią.
-Co robisz?- Zapytał nagle chłopak.
-Patrzę- odpowiedziałem prosto
-Ehhh.. Zróbmy coś ciekawszego- Odłożyłem telefon i spojrzałem na niego.
-Co sugerujesz??
-Nie wiem. cokolwiek
-Może to?- zapytałem, szybko chwytając jego przyrodzenie i ściskając mocno. On wydał zaskoczony jęk, ale zanim się obejrzałem już leżałem pod nim. Jego ciało mocno przyciśnięte do mojego, a jego usta były przyssane do mojej szyi. Zacząłem ocierać swoje kroczę o jego. Pociągnąłem jego włosy i przyciągnąłem go do pocałunku. Już po kilku chwilach byliśmy nadzy, a jeden jego palec we mnie. Po chwili dodał drugi i trzeci. Zaczął nimi poruszać. Gdy trafił w odpowiedni punkt, oczywiście musiał mnie drażnić i uderzać jakiś milimetr od niego. Warknąłem:
-Przestań w końcu i pieprz mnie już!!
-Jak sobie życzysz, księżniczko
-Nie nazywaj mnie tak, bo pożałujesz.
-Już się boję. - powiedział z ironią. Chciałem już coś odrzec, ale wszedł we mnie z całej siły na co głośno krzyknąłem. On czekał chwilę, aż się przystosuje. Nagle taki miły? Chyba już za późno
-Coś Ci się odwidziało po wczoraj? Że taki chętny dzisiaj?- Zapytałem
-Wziąłem sobie twoje słowa do serca- Powiedział z uśmiechem
-Ah.. Dobra, ruszaj- rzekłem z westchnieniem. On zaczął od razu szybko. Po jakimś czasie przystosowałem się do jego tępa i zacząłem odpowiadać na jego ruchy, ale gdy tylko trafił w prostatę, poddałem się i po prostu leżałem i jęczałem tam. 

Nagle usłyszeliśmy walenie do drzwi i głośne krzyki:
-Kurwa zamknijcie się!!! Posrane pedały!!! Jak śmiecie się kurwa ruchać w moim domu!!!- Zignorowaliśmy to i dalej robiliśmy swoje. Jimin pchał jeszcze mocniej, a ja jęczałem jeszcze głośniej
-Takk.. Takk. Jimin da.. dalej!!!!!! Aaahh.. Dobrze!!!
-Kurwa, zamknij się kutasie jeden!!- Jego ojciec dalej się darł, ale ja już go nie słuchałem. Zatraciłem się w ruchach Jimin. Po kilku minutach doszedłem z jednym z najgłośniejszych jęków kiedykolwiek. Chłopak zaraz po mnie, krzycząc moje imię.
-Mam dość tej gejozy. Jadę do ciotki na tydzień. - jego ojciec krzyknął i odszedł. My się tylko śmialiśmy. ChimChim wyszedł ze mnie i położył się obok:
-Byłeś genialny. Jak zawsze- mruknął i pocałował mnie w policzek
-Ty również- powiedziałem lekko spasany. Leżeliśmy tak płasko na plecach aż wreszcie postanowiliśmy się pójść umyć. Gdy byliśmy na korytarzu, jego ojciec mocno trzasnął drzwiami wejściowymi, krzycząc na nas jakaś przekleństwa. Nareszcie możemy po prostu chodzić sobie po całym domu. Wcześniej czułem się jak w klatce, chociaż bardzo miłej klatce.

Wzięliśmy szybki prysznic i ubraliśmy się w luźne ciuchy, Jimin w szorty i bluzę, ja w dresowe spodnie i bluzę. Poszliśmy do salonu. Osiedliliśmy się na kanapie i zaczęliśmy oglądać jaką komedie romantyczną, zajadając popcorn. Byłem trochę śpiący. Zarzuciłem kaptur i oparłem głowę, a ramie Jimina, obejmując go luźno w pasie. On objął mnie ramieniem i pociągnął bliżej siebie. Po kilku chwilach oczy mi się już same zamykały.

Usłyszałem, jak ktoś rozmawia. Obudziłem się i podniosłem głowę. Za dużo śpię ostatnio, ale to chyba odsypiam zaległości. Spojrzałem przed siebie. Przed nami siedziała pani Park, a ja i Jimin dalej byliśmy w tej samej pozycji.
-Dzień dobry- powiedziałem lekko sennie
-Dzień dobry Jungkook. Widzę, że skutecznie wypędziliście mojego męża- powiedziała lekko się śmiejąc. Zarumieniłem się dosyć mocno i spojrzałem w dół
-Mamo, przestań!- Krzyknął Jimin również zawstydzony.
-No co? Ja tylko stwierdzam fakty, a szyja twojego chłopaka to potwierdza. Byłem już całkiem jak burak. Wtuliłem się w Jimina, chowając twarz.
-Spokojnie już, przecież to oczywiste i myślałam, że to normalne
-Ale nie jest normalne rozmawiać o tym z matką.- Mój chłopak pisnął i przytulił się do mnie, też kryjąc twarz.
-Dobrze, dobrze, skończcie.- po chwili się od siebie oddzieliliśmy. Wtedy na myśl przyszło mi jedno pytanie:
-Pani nienawidziła gejów, lesbijek i tak dalej. Jak się pani udało tak zmienić nastawienie?
-Nie nienawidziłam ich. Byli mi obojętnie, ale przy mężu grałam, bo się bałam konsekwencji, ale gdy was zobaczyłam, zrozumiałam, ze to też jest miłość i też Jimin jest moim synem, więc muszę to akceptować, a lubię Cię, Jungkookie, więc jeszcze lepiej.
-Dziękuję pani Park- powiedziałem i uśmiechnąłem się. Po kilku minutach rozmów mama Jimina ogłosiła, że idzie robić obiad, a my zdecydowaliśmy się na spacer.

Gdy wyszliśmy poczułem chłodny powiew wiatru, ale było całkiem przyjemnie. ChimChim chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy w drogę . Spacerowaliśmy wśród uliczek spokojnie, rozmawiając o przypadkowych rzeczach. Nagle zauważyłem małą kawiarenkę i pociągnąłem Jimina za mną. Usiedliśmy w rogu i zamówiliśmy dwie gorące czekolady.
-Więc... Jak myślisz co będzie teraz?- zacząłem
-Ale, że w jakim sensie?- Odpowiedział. Oczywiście ten tłumok mnie nie rozumie.
-Chodzi mi, że z nami, z BTS, ze mną i z tobą?
-Myślę, ze wrócimy do starego układu. No może troszkę inaczej, ale będzie w miarę tak jak było. A my? My będziemy razem oczywiście. Powiedział i pochylił się nad stołem. Dał mi lekkiego buziaka i znów usiadł na swoje miejsce. Po chwili kelnerka przyszła i podała nam nasze zamówienie. Siedzieliśmy w spokoju, rozmawiając, gdy nagle nie weszła jakaś grupka wymalowanych lafirynd. Jedna nas zauważyła i podeszła. Usiadła na kolanach chłopaka przede mną i objęła jego szyję:
-Hej Jiminie, pamiętasz mnie? Chodziliśmy razem do klasy?? To ja Shin Yoonsun? A to co to za chłopaczek?- Powiedziała wskazując na mnie. Jimin odepchnął ją trochę i zaczął
-Tak, pamiętam. Wtedy mnie nie lubiłaś..
-Ale to było dawno i nieprawda- przerwała, ale Jimin to zignorował i kontynuował
-Mniejsza o to, a ten chłopaczek, jak to nazwałaś, to mój chłopak, więc odczep się ode mnie.- Ona wstała oburzona po czym krzyknęła:
-To nie prawda!!
-Tak?? To patrz- powiedziałem i pocałowałem lekko Jimina. Wyraz jej twarzy był bezcenny. Gdy wyrwała się z szoku, prychnęła i sobie poszła. Ja z ChimChimem dokończyliśmy nasze napoję, po czym ruszyliśmy z powrotem do jego domu.

Gdy weszliśmy, zapach jedzenia roznosił się po całym mieszkaniu. Od razu ruszyliśmy do jadalni. Po chwili obiad został podany i był przepyszny. Gdy zjedliśmy, poszedłem z Jiminem do jego pokoju. Ledwo zamknąłem drzwi, a on już się na mnie rzucił. Padliśmy na łóżko i całowaliśmy się namiętnie, gdy usłyszeliśmy pukanie.
-Proszę!- Krzyknął Jimin, a za drzwi ukazał się jego młodszy brat. Wyglądał na zdenerwowanego. Ja i ChimChim ogarnęliśmy się i usiedliśmy na jednej stronie łóżka po turecku. On zaś na drugiej, twarzą do nas.
-A więc co się stało?- Zapytał pogodnie mój chłopak
-Ja.. Mam pytanie, a właściwie pytania.
-Słuchamy
-Aa.. A więc, jak to jest być gejem? - Spojrzałem ze zdziwieniem na Jimina, on zrobił to samo, po czym odwrócił się do brata i zaczął
-A więc to jest trochę jak w normalnym związku, ale po prostu jesteś z drugim chłopakiem i przy se..-wiedziałem, co chciał powiedzieć, więc zakryłem mu usta. Jego brat się zarumienił, ale po chwili zadał kolejne pytanie:
-A lepiej być tym na górze czy na dole?
-A co Cię to tak interesuje? - zapytałem z ciekawości
-Bo chcę wiedzieć czy ja.. jestem gejem i czy to źle być tym na dole?
-Drugie pytanie to do Kooka, a to pierwsze, to proste, nie lubisz cycków i lasek, za to podoba Ci się jakiś chłopak?
-Tttak... I my się tak jakby całowaliśmy ii to on był ten dominujący, a ja to.. llubiałem
-Oooo... Jak słodko- powiedziałem, po czym kontynuowałem- Po pierwsze jesteś gejem, po drugie nie jest źle być tym uległym. Są tego plusy- powiedziałem i się uśmiechnąłem.
-Boziu mama oszaleje- powiedział ze śmiechem ChimChim. Zaczęliśmy rozmawiać o sympatii jego brata. Wydaje się w porządku. Obiecał nam pisać wszystkiego jego postępy, ale Jimin zakazał im robić ten nieprzyzwoite rzeczy. Taaa.. Bo on jest święty. 

Gdy chłopak skończył z nami rozmawiać poszedł na dół powiedzieć pani Park. Już po chwili usłyszeliśmy jej krzyki zdziwienia, ale myślę, że będzie dobrze. Ja i ChimChim do nocy gadaliśmy, wygłupialiśmy się i graliśmy w planszówki. Bardzo miło spędziłem ten dzień, jak dwa następne, ale musieliśmy wyjechać i odwiedzić też moich rodziców. Podziękowaliśmy mamie Jimina i jego bratu za gościnność, a także prosiliśmy, żeby dawali nam znać, gdyby cokolwiek się działo. Są cudowni. Ciesze się, że będę mieć taką teściową i szwagra. Jeszcze raz im podziękowaliśmy i ruszaliśmy do mojej rodziny.

wtorek, 19 maja 2015

Podróż JiKook, cześć 1. - Rozdział 23

Hej kochani!! Dziękuję Wam za te jakże miłe komentarze, kocham Was wszystkich!! <3 Postanowiłam jeszcze nie kończyć tego opowiadania, bo nagle dostałam weny i mnóstwo inspiracji, więc będzie jeszcze kilka rozdziałów. Pragnęłam również ograniczyć te sceny, ale tak jakoś nie wyszło, ale może w następnym rozdziale się uda, mam nadzieję, ze ten Wam się spodoba ;) Przepraszam za wszelkie błędy gramatyczne, ortograficzne i powtórzenia, chętnie przeczytam wasze opnie, nawet te negatywne :D A więc miłego czytania ^_^
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Punkt widzenia Jimina

Dwa miesiące później

Tae i Suga również się zaręczyli, J-Hope przestał siebie obwiniać i powoli wrócił do dawnego, pogodnego i lekko wkurzającego J-Hopa, Namjoon dalej jest z Minzy i nawet im się udaje, chociaż czasem się kłócą, a Jin.. No cóż jest po prostu Jinem. Ogłosiliśmy fankom, że znów jesteśmy wszyscy razem i że już za niedługo będziemy mieć comeback. Przygotowania idą pełną parą. Wszyscy ciężko trenujemy, a szczególnie Suga, któremu coraz lepiej idzie taniec z sztuczną nogą, ale teraz zbliżały się święta, więc dostaliśmy od wytwórni kilka dni urlopu, by odwiedzić nasze rodziny. To był też czas, by powiedzieć im o naszych związkach. Bałem się tego, bo wiedziałem, że moi rodzice są homofobami i wiedziałem też, że nie przyjmą tej wiadomości dobrze.

To był czas wyjazdu i byłem przerażony. Siedzieliśmy w salonie i czekaliśmy na samochód, który zawiezie nas na dworzec. Moje ręce drżały. Poczułem dłoń na moim ramieniu:
-Wszystko będzie dobrze skarbie.- powiedział Kookie, który stał za mną i pocałował moją szyję. Rozluźniłem się, chociaż dalej bylem pełen obaw. Wkrótce przyjechał samochód. Podczas drogi wszyscy byli bardzo ożywieni rozmową o tym, co planują robić. Ja nie chciałem się przyłączać. Rozmyślałem, a w mojej głowie pojawiały się same najczarniejsze scenariusze. Co jeśli mnie wyprą i nie będę ich synem, wyrzucą mnie z domu albo co jeśli rzucą się na Kooka z pięściami? Gdy dojechaliśmy, pożegnaliśmy się z chłopakami i każdy ruszył na swój peron. Po kilku minutach nasz pociąg przyjechał. Cieszyłem się, że Jungkook i ja jesteśmy z jednego miasta, bo tylko jednym pociągiem jedziemy. Weszliśmy do środka. Mieliśmy sami przedział z 6 rozkładanymi siedzeniami. odłożyliśmy bagaże do schowka, a ja od razu ułożyłem się na fotelach do snu, bo byłem zmęczony i nie chciałem już myśleć o tym wszystkim.

Już prawie zasnąłem, gdy poczułem ciężar na sobie. No tak, nie mógł dać mi spokoju.
-Kooooookie, złaź, chce spać..
-Nie hyung, nudzi mu się. Proszę pobaw się ze mną. Proszę, pośpisz w domu.
-Nie- mruknąłem. On usiadł i zaczął podskakiwać po mnie wołając:
-Hyung, hyung, hyung!- po paru chwilach udało mi się jakoś obrócić i zrzuciłem go ze mnie. Spadł na podłogę. Siedział tam po turecku ze skrzyżowanymi rękami i naburmuszona twarzą.
-Nie pajacuj i spij. - powiedziałem i odwróciłem się twarzą w stronę siedzeń . Maknae nie poddawał się. Zaczął dźgać moje plecy i dalej przeszkadzać.
-Hyung.. a co? A co jeśli zatańczę dla ciebie?
-Co sugerujesz? -zapytałem odwracając się do niego.
-Usiądź, a zobaczysz.- powiedział zagryzając wargę wyzywająco. Zrobiłem co kazał. Przypiął mnie pasami tak, ze miałem zablokowane ręce, a następnie wyciągnął telefon i puścił "4L - Move". Ale sobie wybrał kawałek. Gdy pierwsza dziewczyna zaczęła śpiewać zaczął powoli poruszać się, ściągając bluzę. Po kolejnych kocich ruchach zaczął pozbywać się bluzki, którą rzucił na moją głowę, ale udało mi się ją z siebie strzepać. Jungkook seksownie zakręcił biodrami i przejechał ręką po swoim torsie. Potem dotarł do paska i go ściągnął. Gdy zaczął się refren, usiadł na mnie i zmysłowo poruszał biodrami. W mocniejszych biciach po prostu wbijał swoje krocze we mnie. Gdy refren się skończył, zsunął się ze mnie na ziemię. Poszedł powoli na czworakach na druga stronę. Pomachał tyłkiem i wstał. Ściągnął spodnie i skarpetki. Widziałem jego długość prześwituje przez jego białe opinające bokserski. Wyglądał tan seksownie, że już byłem prawie całkiem twardy.. nagle Kookie obrócił się i pięknie wypiął, pokazując jego tylna część. Mięśnie na jego plecach wygięły się niesamowicie. Potem podniósł się z butelka wody i zrobił coś, na co nie byłem przygotowany.

Odkręcił ją i wylał na siebie. Krople wody na jego ciele były po prostu wspaniałe. Delikatnie błyszczały na jego mlecznobiałej skórze. Walczyłem z całych sił, by nie spojrzeć w dól, ale niestety nie udało się. Kookie był tyłem, wyginając się. Jego mięśnie napinały się, a jego mokre bokserski pokazywały wszystko. Był to jeden z najpiękniejszych i najgorętszych widoków w moim życiu, ale nie byłem w stanie wytrzymać więcej. Modliłem się  w głowie "nie obracaj się, nie obracaj się, nie obra.." obrócił się. A niech Cię. Maknae przejechał jedna dłonią po włosach, druga zaś skierował w stronę własnego krocza. Zaczął się bezwstydnie przede mną zadowalać. Szarpałem się w fotelu. On podszedł do mnie i zaczął całować namiętnie. Ściągnął moja koszulkę oraz swoją bieliznę, po czym znów na mnie usiadł. Jego kutas ocierał się o mój abs, a jego tyłek mocno naciskał na mojego członka.
-Jungkook- warknąłem. On tylko uśmiechnął się. Jednym ruchem pociągnął moje dresy i bokserski, a moja erekcja wyskoczyła na zewnątrz. Chłopak padł na kolana i zaczął lizać moja długość. Jęknąłem. On ssał powoli końcówkę, stopniowo pogłębiając. Pchnąłem moje biodra do przodu powodując, że mój członek uderzył tył jego gardła. Wydał zaskoczony jęk, ale nie zaprzestał ruchów i dalej poruszał głową coraz głębiej pochłaniając mojego penisa. Byłem już blisko.
-Jungkook.. ja za...zaraz do..dojdę- starałem się wydukać. On tylko mruknął, a wibracje wytworzone na mojej skórze doprowadziłem mnie do końca. On sprawnie połknął wszystko i podniósł się.

Jeszcze mała stróżka mojego nasienia spływała mu po brodzie. Dał mi palce do ust i kazał ssać. Zrobiłem to co mówił, a następnie stanął przede mną w rozkroku i pchnął dwa palce w siebie. Zaczął się rozciągać przede mną i dodał trzeci palec. Po kilku chwilach na szczęście skończył. Usiadł na mnie i zaczął szlifować razem nasze krocza. Moja erekcja odrastała. On podniósł się i ustawił mojego członka przy jego wejściu. Zaczął powoli się opuszczać. Był bardzo napięty i ciasny.
-Kookie, nie musisz tego robić. Potem nie dasz rady chodzić. Dawno tego nie robiliśmy.
-Ochh... Zamknij się w końcu. - powiedział i już całkiem się opuścił. Chwilę był w bezruchu. Po czym trochę się podniósł i znów opadł. Zaczął przyspieszać tempo, a ja poruszałem biodrami, spotykając się z nim w połowie drogi. Jungkook zmienił kont po czym podniósł się tak, że tylko główka mojego członka była w nim i jak najszybciej i jak najmocniej opadł w dół. Wszedłem tak głęboko, że moje jądra prawie były w nim. On jęczał z przyjemności j trochę bólu. Zaczął powtarzać ten ruch, czułem się niesamowicie.
-Ji.. Jimin... Jestem nnaaaaaaprawdee b..bliskooaaa..- powiedział i doszedł na naszych brzuchach. Jego głos doprowadził mnie do szczytu i doszedłem w nim. Dałem mu delikatnego buziaka i oparłem czoło o niego.
-Zmęczony?- zapytałem
-Trochę- powiedział z uśmiechem i odpiął pasy. Automatycznie objąłem go w pasie.
-Nie chce wyjść- mruknął. Uśmiechnąłem się. Zacząłem poruszać trochę biodrami, drażniąc go
-Hyuuuung
-Dobrze, dobrze- powiedziałem i wstałem, trzymając go na rękach. Mój znowu twardy członek wszedł jeszcze głębiej, chwyciłem jego uda i trochę go podniosłem, po czy opuściłem i zrobiłem tak kilka razy, z jego członka zaczął wyciekać precum. Opadłem na kolana, a go delikatnie położyłem. Jego biodra były w powietrzu. On zaplótł nogi w okół moich pleców. A ja trzymałem jego boki. Zacząłem wchodzić i wychodzić, szybciej i szybciej.
-Ooo...Jimin ta.. tam!!!!- zacząłem wybijać się z całej siły. Byłem na skraju, ale nie chciałem dojść pierwszy. Chwyciłem jedna ręką jego członka i zacząłem go mocno pocierać i uciskać. Po chwili krzyknął w jego orgazmie, zaciskając ścianki w okół mojego penisa i ponownie wylałem całe obciążenie w niego. Opadłem na niego i pocałowałem niechlujnie. Chciałem się wysunąć, ale Kookie mnie zatrzymał.
-Nie, nie chcę. - zaśmiałem się.
-Oj Kookie, Kookie. Może po prostu rozłożę siedzenia i znów będę w tobie?
-Zgoda, ale to chyba mnie będziesz wtedy musiał wyruchać ponownie.- powiedział zalotnym uśmiechem. Zaśmiałem się kręcąc głową. Poczułem zimno. Wolę być blisko Kooka. Szybko rozłożyłem siedzenia i położyłem poduszki.
-A Ty dalej na ziemi?- zapytałem patrząc na maknae, który nadal leżał
-Lubię patrzeć na twój tyłek.- Zarumieniłem się. -Nie wstydź się. Przód tez masz fajny.- Byłem jeszcze bardziej czerwony. Szybko dokończyłem ścielenie i podniosłem Jungkooka.
-Chcesz od tyłu czy od przodu?
-Przodu.
-Dobrze - powiedziałem i położyłem go na plecach, ustawiłem się między jego nogami i zacząłem powoli wsuwać mojego członka do niego. Gdy bylem cały powiedziałem:
-Okay to możemy iść spać.
-Hej, hej hej, tyś się czasem nie pomylił?
-A co ja niby będę miał z tego?
-Yyymm no nie wiem, przyjemność? Do tego to chyba każdy, kto jest na górze nie odmawia seksu, a raczej go chce. A jak ja chce, to na prawdę lepiej korzystaj, puki możesz
-Jak chcesz- powiedziałem i bez ostrzeżenia zacząłem go bezlitośnie szybko i mocno pieprzyć.
-JiJiimin.. mocniej- wysłuchałem go. Byłem już na maksymalnej prędkości. Maknae jęczał w wniebogłosy, w sumie ja też. Gdy już doszliśmy i odzyskaliśmy normalny oddech zmieniłem nasze pozycji. Teraz Jungkook leżał na mnie. Jego głowa była w zagięciu mojej szyi, a moje nogi były między jego i oczywiście mój kutas nadal był w jego tyłku. Nie rozumiem jak mógł zasnąć w takim stanie. Mi się to nie udawało. Po jakiś 10 minutach rozległo się pukanie, a potem drzwi się otworzyły. Do środka weszła młoda kobieta.
-Oj przepraszam za obudzenie, ale doszły nas skargi, że ktoś w tym wagonie jest bardzo głośny i wykonuje akty seksualne, przez co przeszkadza innym osobą, a także są tutaj dzieci, które takich dźwięków raczej nie powinny słuchać.
-Uhh.. rozumiem, ale to nie my. Cały czas spaliśmy i nic nie słyszeliśmy.- skłamałem
-Dobrze, rozumiem.  Do widzenia
-Do widzenia.
Poszła. Uff.. jak dobrze, ze jesteśmy przykryci i ze nie przyszła wcześniej. Mało brakowało. Spojrzałem na chłopca w moich ramionach, wygląda tak spokojnie. Pocałowałem jego włosy i spróbowałem zasnąć. Gdy wreszcie się udało, obudził mnie megafon:
-UWAGA! UWAGA! ZA 15 MINUT DOJEDZIEMY DO BUSAN!

Chciałem się zerwać do góry, ale ciężar na mnie mi nie pozwalał.
-Kookie- Powiedziałem, delikatnie głaszcząc jego włosy, on coś mruknął niezrozumiale i nadal spał
-Kookie, wstawaj, zaraz dojedziemy- próbowałem jeszcze raz. Znów brak reakcji:
-Kooooooooooookieeee!!! Wstawaj!!!!!! - Krzyknąłem z całych sił do jego uszu i go dźgnąłem w bok. On wkurzony spojrzał na mnie z pół zamkniętymi oczami:
-Czego?- Mruknął
-Wstawaj, za chwilę będziemy- powiedziałem. On coś burknął i podniósł się, tym samym wysuwając się z mojego penisa. Po czym upadł na mnie:
-Po pierwsze, będzie ciężko, po drugie, gdzie buzi na dzień dobry.- zaśmiałem się i dałem mu buziaka, a następnie pomogłem mu wstać. Ledwo się trzymał na nogach. Jak ja go w takim stanie wezmę do rodziców? Potem o tym pomyślę, teraz trzeba się ogarnąć. Umyjemy się u mnie, więc teraz tylko z grubsza nas oczyszczę. Szybko wziąłem jakieś chusteczki i wyczyściłem reszty spermy, które były na nas bądź w nim. Ubraliśmy się i mniej więcej ogarnęliśmy przedział. Współczuje ekipie sprzątającej. Usiedliśmy na czystych siedzeniach po drugiej stronie, to znaczy ja usiadłem, Kookie leżał z głową na moich kolanach i czekaliśmy, aż dojedziemy, gadając o głupotach. Po kilku minutach dojechaliśmy.

Wyszliśmy na peron, ahh te wspomnienia. Oczywiście od razu zostaliśmy zaatakowani przez tutejsze fanki. Po podpisaniu kilku autografów i zrobieniu zdjęć dały nam spokój. Zamówiliśmy taksówkę i ruszyliśmy na zewnątrz dworca. Zauważyłem, że Jungkook chodzi dość pokracznie, ale nie było najgorzej. Oczywiście jakoż, że on był poszkodowany, ja zostałem tragarzem i nosiłem wszystkie nasze bagaże. Gdy byliśmy na zewnątrz położyłem wszystkie torby i oddychałem ciężko. W końcu pokonałem ze 30 schodów.
-A Ty co tak sapiesz? To ja jestem ten biedny- powiedział z dezaprobatą. Przekręciłem oczami i powiedziałem:
-Ty młody sobie nie podskakuj, do tego czemu Ci tak nagle się humor zepsuł? Sam tego chciałeś
-Obudziłeś mnie
-Oj przepraszam- powiedziałem i rozejrzałem się w około. Gdy nikogo zbytnio nie było dałem mu małego całusa w policzek.On tylko się lekko naburmuszył. Uroczo.

Po kilku chwilach przyjechała taksówka. Wsiedliśmy i podałem taksówkarzowi adres mojego domu i znów się zacząłem denerwować, jak oni przyjmą ta wiadomość? Jak przyjmą Jungkooka? Dzwoniłem do nich wcześniej i powiedziałem, że Kookie będzie u nas przez 2, 3 dni, a oni się zgodzili, ale nie powiedziałem im czemu. W mojej głowie zaczęły się tworzyć różne scenariusze, aż nie zauważyłem, ze jesteśmy na miejscu. Tym razem maknae wziął swoje torby i ruszyliśmy do mojego domu. Na wejściu już czekała moja rodzina. Przytuliłem się do rodziców i brata, a Jungkook skłonił się i oficjalnie przywitał. Po czym weszliśmy do domu. Od razu powiedziałem, że musimy się umyć i rozgościć, a przy kolacji porozmawiamy. Po czym ruszyliśmy do mojego pokoju, który był na piętrze. Kookie jak najlepiej starał się chodzić normalnie i udawać, że wszystko z nim w porządku. Mam nadzieje, ze rodzice nic nie zauważyli. 

Już mieliśmy wejść, gdy go zatrzymałem przed drzwiami.
-Czekaj! To.. Ymmm.. Mój pokój, ale dawno tam nic nie zmieniałem, wiec może się wydać dziecinny czy coś.. Nie śmiej się za dużo- powiedziałem i nacisnąłem klamkę, wszedłem a on za mną. Nie miałem tam zbyt dużo rzeczy. Było tylko biurko z komputerem, szafa, dwie półki ścienne i duże łóżko dwuosobowe z szafką nocną obok. Ściany były niebieskie i było na nich mnóstwo plakatów Big Bang i Taeyanga. Miałem płyty i książki na półkach oraz rodzinne zdjęcie na biurku. Wszystko byłoby super, gdyby nie tylko ten miś na moim łóżku. Dlaczego go nie schowałem? Psychicznie uderzyłem się w twarz. Oczywiście od razu Kookie ruszył do łóżka i położył się na nim, chwytając misia w dłonie:
-Całkiem duże i wygodne, ale.. On chyba nam nie będzie w tym towarzyszył prawda?- Zapytał z uśmiechem, wskazując na miśka.
-Oj zamknij się i idź się umyć, śmierdzisz- powiedziałem, gdy usiadłem obok niego.- Łazienka to pierwsze drzwi na lewo od mojego pokoju- dodałem.
-Sam śmierdzisz- powiedział i wstał. Wyciągnął jakieś ciuchy z torby i już miał wyjść, gdy zatrzymał się w drzwiach i zwrócił się do mnie:
- A dlaczego nie umyjemy się razem?
-Bo.. Moi rodzice nic nie wiedzą jeszcze i nie chcę, by dowiedzieli się o tym w ten sposób, a do tego, nie chce, byś już całkiem nie mógł chodzić- powiedziałem, podchodząc do niego.- Teraz idź, ręczniki są w szafce obok umywalki.- powiedziałem i dałem mu małego buziaka. On wyszedł, a ja rzuciłem się na łóżko i przytuliłem mojego misia. Nie jestem dziecinny, po prostu robię tak, gdy się martwię.

piątek, 8 maja 2015

Powrót

Hej kochani! Dziękuję za przeczytanie mojego fica i wszystko, ale nie sądzę, ze jest zbyt dobry, więc postanowiłam go zakończyć. Za niedługo będzie jeszcze jeden ostatni rozdział. Kocham Was wszystkich i dziękuję bardzo za czytanie mojego opowiadania, a także za kilka miłych słów w komentarzach <3 Pozdrawiam :)

czwartek, 5 lutego 2015

Informacja

Przepraszam, ale z ostatnich wydarzeń i problemów osobistych blog będzie na razie zawieszony ;-; Postaram się jak najszybciej wrócić do pisania ;)