czwartek, 27 listopada 2014

Nie rozdział

Hej Kochani! Obiecałam wam dodać nowy rozdział zaraz po poprzednim, jednak złapała mnie choroba i nie dałam rady :( Postaram się go dodać jak najszybciej, pozdrawiam :*

sobota, 22 listopada 2014

Szpital - Rozdział 19

Hej kochani! Przepraszam, że dzisiaj taki krótki rozdział, ale postaram się dodać jutro kolejny, miłego czytania :)
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Punkt widzenia Jungkooka

Obudziłem się z wielkim bólem w dolnych partiach mego ciała. Leżałem na boku, przytulony do mojego chłopaka. On jeszcze spał spokojnie. Spojrzałem na jego pulchne usta i dałem mu lekkiego buziaka. Wpatrywałem się w jego piękną twarz i gładziłem dłonią jego umięśniony brzuch oraz piersi. Po kilku minutach Jimin się obudził.
-Hej, Skarbie - Powiedział
-Hej - odpowiedziałem i dałem mu kolejnego całusa.Przytuliłem się do niego mocno, a on wciągnął mnie na siebie. Zacisnąłem zęby, by nie jęknąć z bólu. Zacząłem poruszać biodrami, ocierając nasze krocza, choć skazywałem siebie na jeszcze większe męczarnie. Chyba na prawdę jestem masochista. Jimin zauważył moje cierpienie i zaczął kojąco masować moje pośladkach.
-Przepraszam- szepnął i pocałował moje usta.
-Nic się... Nie..mm..sta.aa.. ło- powiedziałam między pocałunkami. On po chwili odczepił swoje usta i stwierdził:
-Idziemy się myć.

Obrócił mnie na plecy, ściągając mnie z niego. Ja pisnąłem i momentalnie podskoczyłem
-Oj wybacz, zapomniałem.- Powiedział i również wstał. Poszliśmy do łazienki, jeśli to można nazwać chodzeniem. Wyglądałem jak pingwin przenoszący ciężar ciała z nogi na nogę. Jimin cicho się śmiał, a ja uderzyłem go w głowę. On coś mruknął i podniósł mnie w stylu ślubnym.Gdy weszliśmy, hyung postawił mnie na ziemię. Zaczął wypełniać wannę. Gdy była już pełna, wszedł i pomógł mi się w niej również znaleźć. Usiadł i zaczął mnie ciągnąć do wody. Pisnąłem, gdy woda dotknęła mojego delikatnego otworu. Kiedy się już w miarę przyzwyczaiłem, klęknąłem. Jimin oparł się o brzeg wanny i pociągnął mnie na siebie.
-Kocham Cię- szepnął mi do ucha
-Ja Ciebie też kocham- odpowiedziałem. Leżeliśmy jeszcze tak przez kilka minut rozmawiając o przypadkowych rzeczach, po czym hyung podniósł mnie, tak, że znów klęczałem. Zaczął mnie myć, a potem siebie. Gdy wyszliśmy z kąpieli, umyślimy zęby, jakoś ogarnęliśmy włosy i ubraliśmy czyste ciuchy.

Ruszyliśmy do kuchni. Jin coś gotował, a Rap Monster przytulał go od tyłu i miział nosem po karku.
-Znajdzie sobie pokój- zażartował Jimin. Lider szybko odskoczył i się zarumienił. Jin też był czerwony. Zacząłem się śmiać.
-No co? Też chcemy być kochani, a to braterska miłość- Tłumaczył się najstarszy.
-Jasne, jasne- powiedziałem z uśmiechem i wraz z ChimChimem (słodkie miał to przezwisko) skierowaliśmy się w stronę stołu.
-O Kookie, widzę, że upojna noc?- Powiedział RapMon. Zarumieniłem się lekko, ale musiałem cos odpowiedzieć:
-A co? Zazdrościsz?- Odegrałem się, a on był zakłopotany.
-Niee.. Mam Minzy.- stwierdził. Usiadłem na kolanach mojego chłopaka i Jin podał śniadanie. Gdy jedliśmy, lider powiedział:
 -Po śniadaniu idziemy do szpitala.. I rozmawiałem z J-Hopem i mówił, że też przyjdzie.- Przełknąłem głośno ślinę i zadrżałem. Nie chciałem znowu płakać, ostatnio zdarza mi się to dość często, a nie jestem mięczakiem. Poczułem ciepłe usta na moim policzku.
-Nie martw się.- Szepnął Jimin do mojego ucha.

Po zakończonym posiłku ruszyliśmy do szpitala. J-Hope siedział na ławce, głowę opierał na dłoniach.
-Hobi hyung!- Krzyknąłem. Chciałem do niego podbiec, ale mocny ból złapał mnie poniżej moich pleców. Spadłem z hukiem na ziemie. Jimin szybko podbiegł do mnie.
-Ostry seks?- zapytał, a ja schowałem głowę w szyję sprawcy mojego bólu.
-Dobra wejdźmy.- stwierdził lider. Gdy znaleźliśmy się w środku, V i Suga leżeli na łóżku starszego. Oglądali coś na telefonie. Gdy tylko weszliśmy ich wzrok odczepił się od urządzenia i zatrzymał  na nas. Oczywiście nie mogli nie skomentować mojego chodu:
-Ooo.. Jungkookie, Jimin wczo...- Powiedział V, ale mu przerwałem
-Tak. Tak. Bardzo mocno mnie pieprzył. Jeszcze coś chcecie wiedzieć? - Powiedziałem, po czym zakryłem sobie usta i z niemożliwie czerwoną twarzą wtuliłem się w ChimChima. On tylko lekko się zaśmiał i poczochrał moje włosy.
-Nienawidzę Cię- mruknąłem mu w koszulę
-Tak wiem, wiem.- Powiedział i złożył pocałunek na moich włosach.
-A więc wracając do ważniejszych spraw, to jak się czujecie? Wszyscy?
-Dobrze- powiedzieli wspólnie V i Suga
-W miarę- rzekł Jimin
-Ja też- Dodał Jin
-Bywało lepiej- stwierdził J-Hope
-Ja się nie wypowiadam.- wydukałem na końcu.
-Oj przestań, na pewno nie było tak źle?- Zapytał V
-Nie, nie było, było dobrze, a wręcz cudownie.- Powiedziałem już trochę mniej czerwony.
-Dobra, wróćmy do ważniejszych spraw, potem zajmę się Jiminem. -Stwierdził lider
-Ale co ja zrobiłem?- zapytał chłoopak
-Nie umiesz trzymać chuja w spodniach,to zrobiłeś!!!!!!- Nagle krzyknął Jin, przez co wszyscy się na niego popatrzyli ze zdziwieniem. On wziął uspokajający oddech i kontynuował już normalnym tonem głosu. -Jak mogłeś to zrobić? Nie wyobrażam sobie nawet was całujących się, a co dopiero robiących sobie lody lub pieprzących się!
-To nie moja wina, że Kookiego tak ciągnie do mojego krocza.
-Jimin skończ! Jin dostaje załamania- odezwał się lider.
-Ale hyung, to jest racja. Lubię mieć Jimina w ustach.- Mruknąłem. No co? Taka prawda
-Dobra, koniec, bo zaraz zwrócę śniadanie.- Szepnął J-Hope, po czy, Namjoon zabrał głos:
-A więc, wracając znowu do głównego tematu, chciałbym pomówić o losach naszego zespołu. Czy V, Suga i J-Hope chcą wrócić?- Nastała cisza. W tle było słychać tylko szum wentylacji i tykający zegar oraz co jakiś czas mocny kaszel z sali obok. Każda sekunda trwała dla mnie jak godzina. W końcu Yoongi zaczął:
-Wiesz no... Ja boję się.. Czy... Czy fani nie będą się bać i.. i czy będę mógł robić wszystko, co wcześniej?
-Co do drugiego będziesz mógł, a fani cię kochają i nie będą, a jeśli Ci na tym zależy, nic nie powiemy o wypadku i zawsze będziesz miał długie spodnie.- Powiedział Namjoon.
-Pomyślę. To też zależy od Tae.
-Dobrze, a co z Tobą, J-Hope?
-Ja narobiłem tego syfu i nie chce jeszcze bardziej sprawiać kłopotów. Do tego mnie nienawidzicie, więc nic tu po mnie, cześć. - Mruknął i ruszył do drzwi. Zacząłem płakać i wtuliłem się w Jimina. A miałem być twardy, a tu znowu mięczak. Hoseok zatrzymał się w drzwiach, ale nie odwrócił się.
-Kookie, czemu płaczesz? Nie warto marnować łez, na takiego idiotę, jak ja- Powiedział cicho, ale wyraźnie. Jimin pociągnął mnie mocno do siebie i gładził moje plecy. Nie widziałem jego twarzy, ale byłem pewien, że jest wkurzony. J-Hope tylko westchnął i już miał zamknąć drzwi, gdy ktoś kulawo poczłapał do niego. Podniosłem wzrok i zobaczyłem, że to V:
-Stój! Nie nienawidzimy Cię. My Cie kochamy! Nie miałeś pojęcia, co jest między mną a Sugą, więc nie obwiniaj się, proszę.- Taehyung również płakał i wpadł w ramiona starszego. Po chwili przestał i spojrzał na niego:
-Wrócisz?- Spytał z jego szczenięcymi oczami.
-Jeśli wszyscy to zaakceptują, to... myślę, że tak.
-Jeeeeej!!!- Krzyknął V i rzucił się z powrotem na jego szyję.
-Dobra, koniec. Oddawaj chłopaka.- Powiedział z uśmiechem Suga, na co J-Hope się również zaśmiał. To był pierwszy raz, od wypadku, kiedy się uśmiechnęli, byłem tak szczęśliwy.

Nagle usłyszeliśmy męski głos. To był lekarz:
-O widzę, ze już lepsze humory. Tak więc wszystkie badania są w normie. Jutro założymy protezę i zaczniemy rehabilitację. -Wszyscy się uśmiechnęli, ale Yoongi był zaniepokojony. Tae od razu to zauważył i szybko podszedł do swojego chłopaka, lekko utykając. Zaczął go całować bardzo namiętnie. Lekarz tylko uśmiechnął się i powiedział:
-Urocze- Podziękowaliśmy, a on opuścił pokój.Po kilku niecierpliwych chwilach Jimin wreszcie wybuchnął zbluwersowany:
-Ja to nie mogę dać nawet Kookiemu buziaka publicznie, a oni to niby mogą sobie pożerać twarze?
-A idź już!- Mruknął lider.
-Dzięki- Jak szybko powiedział, tak szybko przyssał się do moich ust. Zaczął mnie kierować do drzwi. Gdy przez nie wychodziliśmy, słyszałem tylko coś o zakazie seksu, ale to olałem.

Chwyciłem ChimChima za rękę i ruszyłem z nim do najbliższej toalety. Weszliśmy do pierwszej kabiny i zamknęliśmy drzwi. Rozpiąłem spodnie Jimina i pociągnąłem je w dół razem z bokserkami. Przyssałem się do jego ust. Owinął on ręce w okół mojej talii. Ja jedną rękę miałem na jego szyi. Drugą zaś włożyłem pod koszulkę. Masowałem jego abs, powoli jadąc w górę. Chwyciłem jego prawy sutek i zacząłem go pieścić, lekko szczypiąc i przekręcając co jakiś czas. Jęknął na moje działanie, a ja pogłębiłem pocałunek. Potem przeniosłem się do drugiego i zacząłem tak samo drażnić. Następnie zjechałem dłonią w dół do jego pasa, a następnie na jego tyłek i lekko go uścisnąłem. Moja ręka powędrowała w dół z pośladka na udo, potem na boki, do pas i znów tak samo. Dołączyłem drugą rękę. Zataczałem takie koła. Jimin z frustracją jęczał, gdy co jakiś czas tylko delikatnie jeden z palców dotykał jego przyrodzenia. W końcu oderwał się i oparł głowę na moim barku.
-Przestań, bo pożałujesz- Mruknął i ugryzł moją szyję.
-Aaaałł, co Ty wampir?
-A żebyś wiedział- szepnął i znów to zrobił. wkurzyłem się, więc gdy moje dłonie znów były na jego pośladkach wepchnąłem palec w jego otwór.
-Aaaaaaa!! Kookieee!!- Krzyknął. Uśmiechnąłem się szyderczo i tym razem, to ja go ugryzłem. Włożyłem kolejne dwa palce. On opuścił ręce z mojej talii i sapał głośno. Zacząłem poruszać palcami w szybkim tempie. Jęczał i coś mruczał, że tego pożałuję, ale zbytnio się tym nie przejmowałem. Warto dla tych dźwięków i jego całkowitego poddania.

Gdy osądziłem, ze był już dobrze przygotowany, wyciągnąłem palce i odwróciłem go przodem do jednej ze ścian kabiny.
-Oprzyj ręce, będzie Ci lepiej, a i tak nie pozwolę Ci się dotknąć. -stwierdziłem i złożyłem pocałunek na jego karku
-Oj Kookie, będzie lanie- Warknął przez zęby. Teraz już się troszkę boję.Wiem, że on nie żartuję i wiem, że to będzie bardzo mocna kara. No, ale cóż, raz się żyję.
-Spokojnie, nie będę aż tak zły- Powiedziałem i wyciągnąłem z tylnej kieszeni mała butelkę. Opuściłem spodnie i nalałem dość sporą ilość lubrykanta na mojego penisa. Lekko rozszerzyłem nogi Jimina, kopiąc je delikatnie i pociągnąłem bardziej do siebie biodra, by był mocniej pochylony. Nastawiłem moją długość na jego otwór i zacząłem w niego wchodzić. Wydawał głośny okrzyk.
-Relaks Jimin- szepnąłem i polizałem jego ucho. On troszkę się rozluźnił. Wszedłem do końca i pogłaskałem go po brzuchu, trzymając się z dala od jego przyrodzenia.

Gdy był już całkiem rozluźniony, wyszedłem z niego prawie do końca, po czym znów pchnąłem z całej siły i znowu i znowu. Przyśpieszałem z każdym pchnięciem. Jimin jęczał coraz głośniej.
-Aaaa!!! Koookie tam!!!!! Mocniej!!!!- Wrzasnął nagle chłopak. Przyśpieszyłem maksymalnie. Jimin zaczął przenosił jedną rękę do swojego penisa, ale ją uderzyłem, zanim dotarła do jego długości, z której sączył się już pre-cum.
-Nie, nie, nie, nie dzisiaj skarbie. -powiedziałem i zacząłem masować jego udo i brzuch. Po kilku minutach nie mogłem znieść jego jęków i doszedłem w nim. On po chwili też, brudząc cały brzuch. Wyciągnąłem penisa i obróciłem do mnie zasapanego Jimina. Zacząłem go całować, zanim cokolwiek zdążył powiedzieć lub mnie uderzyć, jednak on po chwili przerwał.
-Mój drogi chłopcze, dzisiaj będziesz miał przekichane i nie ma żadnego "nie, bo mnie dupa boli!"- Warknął, po czym ugryzł mnie w szyję bardzo mocno. Wtedy usłyszeliśmy jakiś głos:
-Macie 2 minuty, aby wyjść, bo inaczej zginiecie.

sobota, 1 listopada 2014

Wspomnienia - Rozdział 18

Punkt widzenia Jungkooka

Wróciliśmy do dormu. Był on kiedyś dla mnie jak drugi dom, teraz, jest to dla mnie tylko miejsce odpoczynku po pracy. Straciłem połowę mojej rodziny. BTS zostało zawieszone, ale dla mnie to już nie było to samo. Jeszcze Suga.. Tak jak zdarzenie z 10 lat temu... Własnie sobie przypomniałem ten straszny widok, gdy do pokoju, w którym byłem, wszedł Jimin. Nawet nie zauważyłem, kiedy łzy zaczęły mi lecieć po policzkach. Chłopak podszedł do mnie szybko i otarł mokre strugi.
-Co się stało?-Zapytał, przejeżdżając dłonią po moim policzku.
-Nie ważne, nie chce o tym mówić
-Skarbie, możesz mi mówisz o wszystkim, zaufaj mi.
-Ja Ci ufam, tylko po prostu nie chce wracać do tamtych zdarzeń.
-Może jak powiesz, to Ci ulży?
-No dobrze.. Uhhh.. To zdarzyło się 10 lat temu. Byłem z bratem i kuzynem.. Iii.. I byliśmy na takiej wsi ii..- rozpłakałem się. Nie mogłem mówić, ale nie mogę też być dzieckiem.
-Jak nie chcesz, to tego nie mów. Widzę, że to dla ciebie trudne.
-Ale ja..  Ja chcę..- przerwałem mu. On skinął głową, więc kontynuowałem -Więc wtedy poszliśmy na pole i tam były maszyny rolnicze i... I nie powinniśmy tam iść... Ale to zrobiliśmy i.. i wtedy mój kuzyn podszedł za blisko jeden z nich i ona, to była prasa do słomy i.. I... I ONA GO WCIĄGNĘŁA!!- wybuchłem, po chwili powiedziałem ciszej- Został zmiażdżony i zginął na miejscu, a ja widziałem jego ciało. Było pełno krwi. Dlaczego to mnie nie wciągnęła!? Dlaczego Jimin, dlaczego?!?!! Dlaczego ja żyję, a on nie? Dlaczego?- ostatnie słowo wyszeptałem i zacząłem płakać

Punkt widzenia Jimina

Gdy to usłyszałem, całe moje ciało zdrętwiało. Mój mały, biedny Kookie przeszedł takie coś i nigdy nic nie powiedział, a rozmawialiśmy o naszych rodzinach. On mówił, że strasznie kocha swojego brata i kuzynostwo i zawsze mówił to z uśmiechem. To na pewno był dla niego wielki, jak nie największy cios w jego życiu. Przyciągnąłem go mocno do piersi i zacząłem gładzic po plecach. Szeptałem mu słodkie słówka i starałem się go uspokoić, ale nie potrafiłem. Postanowiłem wypróbować inną metodę. Chwyciłem jego twarz w dłonie i podniosłem tak, by patrzył prosto w moje oczy. Gładziłem kciukiem jego policzek.
-Jungkookie, skarbie. Uspokój się. To było dawna i takie przypadki się zdarzają.
-Ale to była moja wina!- Przerwał mi krzykiem. Pociągnąłem go do pocałunku. Jego ciało się lekko rozluźniło. Gdy oderwałem wargi od niego, rzekłem:
-To nie była twoja wina, tylko nieszczęśliwy wypadek. Nikt tego nie mógł przewidzieć. Wypadek Sugi, też nikt nie przewidział i to niczyja wina.- Jego oddech stopniowo się uspokajał, a łzy coraz wolniej spływały po jego twarzy. Przetarłem mokre ślady na jego policzkach i znów dałem mu buziaka. Wciągnąłem go na łóżko i zacząłem pogłębiać pocałunek . Leżał na mnie, wtulając się mocno w moje ciało. Potem zasapany opadł na moją pierś. Objąłem jego ramiona własnymi i przyciągnąłem mocniej do siebie.
-Dziękuję- szepnął w prost do mojej koszuli. Jego ciepły oddech przeszył materiał i musnął moja skórę. Miałem lekkie dreszcze.
-Nie ma za co- Powiedziałem po chwili i pogłaskałem go po włosach. Mam nadzieje, że nie czół wypuklenia w moich spodniach, gdy jego członek napierał na mój, chociaż to było niemożliwe.

Nagle drzwi się otworzył i wszedł Lider:
-Oj przepraszam, myślałem, ze coś się dzieje.. innego.
-Nie, wszystko gra. Kookie po prostu nie może się ze wszystkim pogodzić, ale już jest dobrze. - powiedziałem.
-Widzę, spotkajmy się może za pół godziny w salonie, dobrze?- Skinąłem głową. Maknae chwycił moja koszulkę i wbił się w moje ciało mocniej. Po chwili poczułem jego ciepłe dłonie na mojej skórze. Pochylił twarz do mojego ucha.
-Hyung, chce to zrobić... Tu i teraz.- szepnął. Obróciłem nas tak, że teraz ja byłem na górze. Zacząłem zachłannie pożerać jego usta. On również łapczywie mnie całował. Poruszał biodrami szlifując swoje kroczę o moje. Że ja akurat dzisiaj ubrałem te obcisłe spodnie. Ściągnął mi koszulkę, ja także pozbyłem się jego . Gładziłem jego nagą skórę, gdy niespodziewanie wylądowałem pod nim. On przyssał się do mojej szyi. Chyba po raz pierwszy tak namiętnie. W końcu dawno się nie kochaliśmy, a on dzisiaj musiał całą swoją frustracje wyładować seksualnie na mnie. Wspaniale. Zaczął zjeżdżać do mojej klatki piersiowej. Przyssał się do prawego sutka, na co jęknąłem. Po zabawie z nim, przeniósł się do drugiego i znów zaczął ssać je jak małe dziecko. Następnie zaczął językiem dokładnie obrysowywać mój abs. Jego ręka zjechała na moje krocze i zaczęła niemiłosiernie ugniatać je. Jęczałem, tak głośno, że już na pewno wszyscy wiedzą, co robimy. Ale cóż, trudno. Zwale winę na Jungkooka. Gdy już skończył zabawę na moim brzuch, zaczął uciskać moje przyrodzenie z całych sił. Myślałem, że zaraz eksploduję.
-Jung..Kook! Spoooodniee.. Ahhhh!!- Udało mi się jakoś powiedzieć.
-Oj Hyung, teraz to ty brzmisz jak dziwka.- powiedział i zobaczyłem jego uśmiech. Najgorszy z możliwych. Po chwili chwycił dwiema dłońmi moje przyrodzenie i na siłę ścisnął, tak, że nawet czułem paznokcie przez materiał
-Aaaaaa!!!! Jeon fucking Jungkook!! - Przekląłem po angielsku, po wydarciu się z bólu.
-Co hyung? Czy coś Cię boli, moja mała dziweczko?- Zapytał ironicznie i przejechał palcem po moim brzuchu, zatrzymując się na zamku od spodni.
-Oj mój mały chłopcze przegiąłeś! Dzisiaj będziesz miał przechlapane.- Powiedziałem. Chwyciłem go i przewróciłem. Usiadłem na nim i pozbawiłem go reszty odzieży, siebie również. Wydałeł delikatny jęk ulgi, gdy moja erekcja została uwolniona. Teraz Jungkook patrzył na mnie z lekkim strachem, ale też pożądaniem.
-Chcesz seksu na ostro?- Zapytałem, on skinął głową i polizał prowokująco wargi.Ja siadłem między jego nogami, które położyłem na moje ramiona i ustawiłem na mojego członka na jego różowy otwór.
-Jimin...-Jungkook nagle powiedział zanim zacząłem i przełknął ślinę -Jeśli chcesz tak zrobić.. to.. to nie przejmuj się, gdybym krwawił. Chce aby to była taka trochę moja kara za to wszystko, wiec od razu się ruszaj.
-Kookie, to nie twoja wina i nie będę od razu się ruszał, Wchodzę na sucho, więc to mnie też trochę boli i na pewno napniesz mięśnie
-Ale..
-Żadnych ale ty pieprzony masochisto. -powiedziałem z uśmiechem
-Jeszcze nie pieprzony.. Dopiero zaraz.- Powiedział również z uśmiechem -Ale hyung, wejdź szybko- szepnął, ja skinąłem głową. Tak jak prosił, naraz wsadziłem mojego członka. On krzyknął w niebo głosy. Zacisnął mocno oczy, z których leciały strugi łez. Nie lubiłem go widzieć w takim bólu. Ja również wydałem z siebie przeciągły jęk, jak Kookie miażdżył mojego penisa.
-Rozluźnij się -powiedziałem. Pochyliłem się, by dać mu buziaka, tym samym przybliżając jego nogi do piersi. Dobrze, że był rozciągnięty. Podniosłem się z powrotem, a Kookie dał znak, ze jest gotów. Zacząłem pchać, stopniowo przyśpieszając tempo. I mi i Jungkookowi sprawiało to bardzo duży ból na początku. Wszedłem bez żadnego smarowidła, więc tarcie było mocne. Jednak przyjemność przejmowała powoli władze.
-Aaa... Tu! Tu! Tu!!- teraz wyciągnąłem prawie całego kutasa i bardzo silnym i szybkim ruchem wraz z pomocom bioder Jungkooka wbiłem się w to miejsce ponownie. Jungkook wydał z siebie jęk ogromnej przyjemności. Po prostu muzyka dla moich uszu. Zacząłem bardzo silnie uderzać w to miejsce. Chciałem zająć się też zaniedbanym członkiem Jungkooka, ale on mnie zatrzymał.
-Nie hyung, ja dojdę bardzo szybko, gdy to zrobisz- Ja się uśmiechnąłem
-Spokojnie, ja też. -Powiedziałem i chwycił twardy sprzęt maknae. Zacząłem go mocno ugniatać, tak jak on wcześniej. Moje i jego jęki się mieszały, choć on był głośniejszy. Gdy już prawie dochodziliśmy, Kookie pociągnął mnie do pocałunku. Jęknąłem w jego ustach, gdy miałem wytrysk w środku niego. Chłopak zaraz po mnie, jęcząc i przygryzając moją dolną wargę aż do krwi, ale się tym nie przejmowałem. Wyciągnąłem mojego kutasa i uklęknąłem.
-Hyung. Teraz mamy jakieś smarowidło, proszę druga rudnka- Błagał maknae i spojrzał na mnie z tą miną szczeniaczka. Widziałem odrobinę krwi na moim kutasie. Był ranny, a jednak chciał więcej. On widząc moje niezdecydowanie, przetarł spermę ze swojego penisa i dał ją na mojego, Potem z bólem odwrócił się na czworaka i wypiął się przede mną . Nie mogłem nie skorzystać z okazji i klepnąłem go w tyłek. Chłopak krzyknął cicho.
-Ja się tutaj tak upokarzam z własnej woli, dając Ci dupę, kiedy inni by już dawno zrezygnowali, a ty mnie bijesz.- Zaczął się dąsać.
-Przepraszam skarbie- powiedziałem i masowałem jego zgrabne pośladki.
-Oj, daruj już sobie i po prostu mnie pieprz. -Powiedział. Ja podniosłem się trochę. Chwyciłem biodra Jungkooka i z całej siły wbiłem się w niego. Potem wyciągnąłem prawie do końca i powtórzyłem ruch. Maknae również poruszał się w rytm pchnięć. Znałem już tak dobrze ciało Jungkooka, że wiedziałem jak się ustawić, by trafić w jego prostatę. Już po około 5, 6 uderzeniach udało się, Przyśpieszałem i pchałem z całej siły. Całe łóżko skrzypiało i się ruszało. Czekałem tylko aż to nastąpi. I nagle *łup!* noga się złamała, ale cóż, nam to nie przeszkadzało i kontynuowaliśmy. Zacząłem całować tył szyi Jungkooka, on jęczał i pomrukiwał cicho. Słodko. Tym razem Jungkook pierwszy doszedł, a ja zaraz po nim, przewróciliśmy się na bok.
-Hyung, nie musisz jeszcze wychodzić, tak jest dobrze.
-Mi też-Powiedziałem i pocałowałem jego kark.

Po 10 minutach odpoczywania i przystosowywania oddechu do w miarę normalnego, wyciągnąłem mojego członka z niego. Maknae odwrócił się i spojrzał na mnie:
-Kocham Cię
-Ja Ciebie też.- Powiedziałem i musnąłem jego usta -Wiesz, ze krwawiłeś lekko, powodzenia z myciem i siedzeniem i z chodzeniem.
-To jutro się nadźwigasz hyung.- Powiedział i dał mi szybkiego buziaka.- Chyba się prześpię hyung, dobranoc
-Ejejej! A umyć się, to kto? I mieliśmy mieć spotkanie w salonie?
-Rano się umyje z Tobą, a teraz idź na to spotkanie, tylko się troszkę wytrzyj- wskazał z zamkniętymi oczami w stronę biurka, na którym leżały chusteczki. Roześmiałem się, dałem mu buziaka i przykryłem kołdrą. Sam wytarłem się mniej więcej ze spermy. Ubrałem luźne dresy i bluzę Jungkooka, którą miał i tak dać do prania i ruszyłem do pokoju.

Chłopaki byli na kanapie, Rap Monster siedział, a Jin leżał z głową na jego kolanach. Młodszy bawił się jego włosami, a oboje mieli słuchawki.
-Wyglądacie uroczo -  stwierdziłem, gdy ściągnęli je. Jin lekko się zarumienił, ale nie zmienił swojej pozycji.
-Coś Ty robił Kookiemu? Obdzierałeś go ze skóry?- Zapytał lider.
-No dokładnie, po 10 minutach, już was słuchać nie mogliśmy- Dodał najstarszy, po czym Namjoon kontynuował:
-I tak się spóźniłeś 15 minut.- Westchnąłem i usiadłem na przeciw nim.
-To nie moja wina, że Jungkook chciał więcej.- powiedziałem z chytrym uśmieszkiem.
-Ugh... Nie zdradzaj proszę szczegółów, a właściwie, gdzie on jest?- Powiedział lider
-Był zmęczony i poszedł spać.
-I jest brudny i cały biały, prawda??- Zapytał, a ja skinąłem głową, po czym zacząłem.
-Ale chciał trochę miłości, to nie potrafiłem mu odmówić, szczególnie po tym wszystkim i jeszcze ma straszne przeżycia z dzieciństwa. Chciałem, by o tym jakoś zapomniał i tak jakoś wyszło.
A to wyjaśnia jego zachowanie
-A teraz wybaczcie, ale jestem też spiący, jutro się umyjemy i pogadamy. Dobranoc kochasie.- Powiedziałem i wstałem
-Żadne kochasie, mam Minzy- Powiedział Rap Mon
-Hhahah.. Żartuje, dobranoc
-Dobranoc
-A i łóżko się zepsuło- rzekłem i szybko uciekłem.
-Jimin!!!! Zginiesz!!!- usłyszałem za sobą, ale się nie przejmowałem.

Wszedłem do sypialni. Jungkook leżał tak spokojnie na złamanym łóżku. Był na boku, obejmując rękami i nogami całą kołdrę i przytulając ją do piersi. Resztę ciała miał odkrytą. Jego sexy tyłek był ubrudzony biała mazia i troszkę krwią. Rozebrałem się i położyłem za nim. Nie mogłem się oprzeć i mój penis szlifował jego pośladki. Objąłem go w tali i zacząłem jeździć po jego brzuchu dłońmi, zahaczając o jego krocze. Jungkook zazwyczaj ma bardzo głęboki sen i ciężko go obudzić, ale on nagle się obrócił, puszczając kołdę. Pewnie nie spał.
-Żeby cię nie kusiło wsadzać, hyung.- mruknął z zamkniętymi oczami i na oślep chciał dać mi buzi, przystosowałem się, by trafił i szybko przytrzymałem jego głowę, by jeszcze nie kończył. Przejechałem językiem po jego wargach. On jęknął niechętnie, ale rozszerzył je. Szybko wtargnąłem do jego ust i zacząłem dokładnie je penetrować. Gdy obu zabrakło tchu rozłączyliśmy się.
-Idź spać hyung- mruknął i przytulił głowę do mojej piersi. Odwróciłem się na plecy i pociągnąłem go lekko na siebie. Zarzuciłem kołdrę na nas i pocałowałem głowę Jungkooka.
-Dobranoc.- powiedziałem
-Dobranoc hyung- szepnął i zasnęliśmy.

Punkt widzenia Jina

Leżałem na kolanach lidera i zacząłem się zastanawiam, czy w ogóle powinienem. W końcu Nam miał dziewczynę. Może powinienem się go o to zapytać albo nie, to głupie albo..
-Namjooooonn.. Czy ja... Czy ja mogę tak leżeć?
-Pewnie, do puki się we mnie nie zakochasz.-Powiedział pół żartem, pół serio
-Nie martw się hyung, ja jako jeden z niewielu tutaj jestem hetero.- Powiedziałem, a on się zaśmiał
-No w sumie tylko ja i Ty, bo Hoseok to tak w pół.- Stwierdził, a ja sobie o nim przypomniałem.
-Jak już tak o nim mówiąc, co robimy?
-Nie wiem, Jin. Może jutro jak pojedziemy do szpitala to razem uzgodnimy.
-Dobrze. Jestem trochę zmęczony.- Stwierdziłem
-Spoko, leż sobie tak. Ja i tak teraz chce oglądać film, potem Cię odniosę. -powiedział.
-A uniesiesz mnie?- Zapytałem
-Ach pewnie, a jak nie, to Cię tu zostawię albo po proszę Jimina o pomoc, a własnie, teraz nw czy chce wejść do sypialni i tam spać, może jednak zostaniemy tutaj?
-No możemy, ale to się chyba da rozłożyć, zejdź.- Nakazałem. Rozłożył kanapę i przeniosłem na nią kołdry zapasowe z naszej szafy. Potem położyłem się wraz z liderem. Przytuliłem się do niego. On nic nie miał przeciw i w spokoju oglądał film. Brakowało mi miłości, a Namjoon daje mi taką braterską, która zawsze pomoże.

Punkt widzenia Sugi

Leżałem w szpitalu. Przyszła do nas pani psycholog, by porozmawiać o naszych "problemach". Stwierdziła, ze mam głęboką depresję, a V ma zaburzenia psychiczne. Przepisała nam leki, ale powiedziała, że tylko pielęgniarki je nam będą dawać, bo moglibyśmy się zabić. Gdy ta pani sobie poszła, przewróciłem się tak by byłem w stronę V, on również tak leżał.
-Skarbie, obiecaj mi, ze nigdy się nie zabijesz?
-Tak długo jak jesteś ze mną, obiecuję.
-Moja noga to nie koniec świata, a pamiętaj ze zawszę Cię będę kochać i to nie była twoja wina
-Była, chociaż tego nawet nie pamiętam i ja też Cie zawsze będę kochać.- Powiedział. Uśmiechnąłem się, on również. Już jutro założą mi protezę. Byłem bardzo szczęśliwy. Chociaż widziałem, że to będzie bardzo trudna walka, ale chcę stanąć na nogi i dalej robić wszystko to co dotychczas.

Nagle usłyszałem pukanie, a do środka weszli moi rodzice, jak i również mój brat. Odwróciłem się w ich kierunku, przywitałem się, V również, ale oni tylko mi odpowiedzieli.
-Dlaczego nie przywitaliście się z moim chłopakiem? Macie to zrobić!- Nakazałem, oni to niechętnie uczynili. Tak, moja rodzina wiedziała o moim związku z V, tak samo rodzina Taehyunga. Nie mieli podobno z tym żadnych problemów, ale no.. Nie akceptowali nas zbytnio
-Kochanie, czy to prawda, czy ty..??- Moja mama nie dokończyła, gdy zaczęła płakać. Mój tata ją pocieszył, ja skinąłem głową.
-Czy.. Czy możesz pokazać?- Zapytał z drżącym głosem. V odwrócił głowę, nie lubił tego widoku. Odsłoniłem kołdrę. Matka pogrążyła się w rozpaczy. Ojcu i bratu, również spłynęły łzy, ale po chwili mój brat otarł łzy i z pięściami rzucił się na Tae
-Ty pieprzony fagasie, jak śmiałeś tknąć mojego brata?!?! To wszystko twoja wina!!- Wrzeszczał i bił V, on był zbyt słaby, by się bronić, a moi rodzice stali bezczynnie.
-Zostaw go!! -Wrzasnąłem i chwyciłem laskę z boku mojego łóżka. Uderzyłem go z całej siły, on jęknął z bólu i spojrzał na mnie ze zdziwieniem i wrócił do rodziców, którzy także nie dowierzali w to, co zrobiłem. Ja ich olałem, wziąłem obie kulę i jakoś dotarłem do łóżka V. Lała się mu krew z nosa, a także miał podbite oko. Usiadłem na brzegu łóżka, bo wiedziałem, ze V się nadal boi, lecz on mnie chwycił i przytulił.
-Przepraszam Cię Yoongi, tak strasznie Cie przepraszam- powiedział płacząc
-To nie twoja wina, Taehyung. To ja raczej powinienem przeprosić. Pocałowałem go na chwilę, po czym znów usiadłem i spojrzałem ze wściekłością na rodzinę
-Co wy to kurwa odpierdalacie! Przyszliście tu tylko po to, by zemścić się na V!?!?! To nie była jego wina, ja po prostu nie umiałem radzić sobie z problemami i uciekłem po najbliższej linii oporu, więc kurwa albo przepraszacie albo wypierdalać!- Oni zdziwili się jeszcze mocniej, to był pierwszy raz, kiedy podniosłem na nich głos w ogóle i pierwszy raz gdy tak po nich przeklinałem, ale w tym momencie nienawidziłem ich.
-Jak to się wyrażasz! Nie masz prawa podnieść głosu ty gówniarzu!- Ryknął ojciec i już miał mnie uderzyć, gdy moja matka go zatrzymała
-Niee! Przestań, czy ty tego nie widzisz, Yoongi przepraszamy cię, dużo musiałeś przejść, ale samobójstwo, to nie jest najlepsze wyjście. Zawsze lepiej się do kogoś zwrócić o pomoc.
-Dziękuję mamo, teraz już wiem- Powiedziałem i ja przytuliłem. ona uśmiechnęła się i pogłaskała również V po włosach.
-Dbaj o niego i przepraszam za nich. -V skinął porozumiewawczo głową. Moja mam przetarła jego nos, a także opatrzyła jego rany, czy ona ma apteczkę w torebce? Bo wyciągnęła z niej wszystko co potrzebne. Taa.. Kobieca torebka pojmie wszystko. Następnie pożegnała się z nami i odeszła. Nawet słowem nie odezwałem się do brata i ojca.

Potem położyłem się z powrotem do Tae. On usiadł na łóżku odkrywając całkiem kołdrę. patrzył się na mnie przez chwilę, po czym położył rękę na mim boku i zaczął zjeżdżać powoli w dół. zatrzymał się na chwilę na kolanie, ale ruszył dalej i z drżącą dłonią chwycił koniec mojej nogi. To był pierwszy raz od wypadku, kiedy dotknął moją nogę. uśmiechnąłem się szeroko.
-I tak wyglądasz seksownie- powiedział. Ja nic nie odpowiadając, ująłem jego kark i pociągnąłem na dół do pocałunku. V leżał na mnie, ale omijając moją nogę. Dopiero po kilku minutach skończyliśmy nasze pocałunki. Spytałem się, czy mogę spać w jego łóżku, ale to raczej było pytanie retoryczne. V położył się obok mnie i założył na nas kołdrę. Zasnęliśmy w objęciach i z wielkimi uśmiechami.