niedziela, 22 listopada 2015

Podróż, podróż i po podróży - Rozdział 25

Hej, hej, hej!! <3 Witam was serdecznie po tej długiej przerwie. Przepraszam was bardzo, ale nie miałam kompletnie już weny na to opowiadanie, ale mam dla was rozdział :3 Jest niestety trochę krótki i jest to przedostatni rozdział tego opowiadania :( Postaram się dodać ostatni rozdział w najbliższym czasie ;) A także planuje zacząć nowe opowiadanie ^.^ Dziękuję wszystkim za odwiedzanie mojego bloga i cierpliwe czekanie, miłego czytania <3
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Punkt widzenia Sugi

Chłopaki odjechali, a my spokojnie czekaliśmy na nasz pociąg do Daegu. Jak się okazało, nie dość, że mieszkaliśmy w jednym mieście to jeszcze 10 minut drogi pieszo od siebie. Postanowiliśmy najpierw odwiedzić dom Tae. Wolałem najpierw poznać jego zakręconą, jak myślę, rodzinę, a potem uspokajać się u mnie. W końcu po kimś musiał odziedziczyć te geny.

Siedzieliśmy na peronie, czekając na pociąg. Spokojnie słuchałem muzyki przez słuchawki, gdy poczułem szarpanie na moim ramieniu. Wyciągnąłem jedną słuchawkę i spojrzałem na sprawcę molestowania mojej ręki. Ten jednak tylko się uśmiechnął. Ahh.. Ten mój alien.
-A więc o co chodzi?- Zapytałem
-A tak.. Nasz pociąg właśnie przyjechał- powiedział i pociągnął mnie do środka. Ułożyliśmy się wygodnie na siedzeniach i czekaliśmy na odjazd. Po chwili pociąg ruszył. Postanowił się przespać, bo byłem bardzo zmęczonym tym pakowaniem i wszystkim. Zamknąłem oczy, a po chwili już spałem.

Ze snu wyrwało mnie mocne szarpanie mojego ramienia
-Hyung, dojechaliśmy, wstawaj!
-Ahh.. Po co mnie budzisz?- Powiedziałem zirytowany, on tylko się uśmiechnął i chwycił swój bagaż. Ja zrobiłem to samo i wyszliśmy na dworzec.
-Dziwne. Wydaje się być tu.. inaczej- Powiedziałem, rozglądając się. To na pewno nie było Daegu. Wtedy zobaczyłem Tabliczkę Daejeon.
-Kim Taehyung!! Gdzie my jesteśmy?!?!?!- On się skulił na mój krzyk i zakrył twarz dłońmi, jakbym miał go uderzyć. Chociaż miałem na prawdę wielką ochotę to zrobić.
-Przepraszam Hyung, ale ja po prostu.. Chyba pomyliłem pociągi..
-Jak mogłeś pomylić pociągi?!?!
-No bo ostatnio też jechałem niebieskim i myślałem, że to ten sam..
-Jak mogłeś do cholery jasnej pomyśleć, że to ten sam! Tabliczki się czyta.. Aaaaaaaaaaaaa!!!!- Wydarłem się na cały głos, przez co zwróciłem uwagę chyba wszystkich ludzi na dworcu.
-Ej patrzcie to BTS! To V i Suga! Aaa.. Oppa poczekaj!!- Oczywiście fanki też się znalazły. Chwyciłem szybko Tae i walizki i pobiegłem do łazienki. Dzięki rehabilitacji, mogłem już biegać i tańczyć. Na szczęście zdążyliśmy przed tymi psycholkami. Oczywiście kocham nasze A.R.M.Y., ale czasami potrafią być naprawdę straszne, a nie chciałem być teraz rozszarpanym na strzępy. I jeszcze by dorwali mojego Tae i zniszczyli jego piękną twarz, byłem na niego zły, ale nie mogę się długo gniewać, jest zbyt słodki. Właśnie skoro mowa o nim..
-Hej, wszystko w porządku?- spytałem go, gdy zauważyłem, że po prostu stoi tam ze spuszczoną głową i wpatruje się w ziemię.
-Tak.- Mruknął
-To spójrz na mnie.
-Nie. -Zdziwiła mnie jego odpowiedź. Ująłem jego podbródek. Najpierw się opierał, ale po chwili udało mi się podnieść jego głowę. O nie. Płakał. A to coś, czego najbardziej nienawidzę.
-Hej, hej, hej, spokojnie maluszku, nie płacz, nic się nie stało, wszystko jest w porządku.
-Przepraszam- powiedział i się rzucił na mnie, tuląc mnie mocno. Czasami się zachowuje jak 3 letnie dziecko, ale i tak jest uroczy.
-Spokojnie, każdy się myli, nie chciałem krzyczeć, wybacz- Zacząłem go głaskać po włosach i uspokajać. Gdy już całkiem się opanował, dałem delikatnego buziaka w czoło, chociaż to na pewno musiało śmiesznie wyglądać, bo jestem niższy niż on i musiałem stawać na palcach, by to zrobić. Po kilku minutach wyszliśmy. Już się nie odpędzaliśmy aż tak od fanek. Rozdaliśmy kilka autografów i poszliśmy sprawdzić rozkład. Następny pociąg był za 3 godziny.
-O hyung, jedźmy autobusem- wyskoczył nagle chłopak- Będzie szybciej, a on jedzie za 5 minut, chodźmy.

Przekonał mnie i teraz jechaliśmy jakimś stęchłym, starym trupem. Myślałem, że się tam uduszę. Nie dość, że truł nas spalinami, to pani siedząca przede mną dodawała jeszcze więcej zapachów do tej jazdy. Jak V mógł to znosić? No tak, przecież on sobie smacznie śpi.Po tych durnych męczarniach nareszcie dojechaliśmy, ale oczywiście zostało nam jeszcze 20 minut drogi, bo jego rodzice osądzili, że nie będą na nas czekać.
-Ja jestem tutaj poszkodowany, wiec nic się nie stanie, jak mnie poniesiesz.- powiedziałem z uśmiechem. On coś mruknął, po czym wziął mnie na barana, a walizki ciągnął w obu rękach. Po tym jakże krótkim spacerku dotarliśmy.
-Co tak sapiesz? To ja jestem ten biedny.- Powiedziałem, ale widząc jego spojrzenie szybko przeprosiłem i dałem buziaka w policzek.

Staliśmy przed jego domem, był to dość duży, dwupiętrowy, biały dom, prowadził do niego mały kamienny chodniczek, po którego obu stronach rosły piękne kwiaty. Weszliśmy po dwóch schodkach i zapukaliśmy do drzwi. Po chwili otworzyły się, a ze środka wypadła, drobniutka, wyglądająca dość młodo kobieta. Miała krótkie, ciemne włosy, wielkie, czarne oczy, mały nos i usta jak V, cała była do niego podobna. Od razu rzuciła się na Tae i go mocno przytuliła, krzycząc jakieś niezrozumiałe słowa radości, po czym odwróciła się do mnie i o dziwo też mnie objęła. Odsunęła się, a w drzwiach pojawił się dosyć dobrze zbudowany mężczyzna w czarnych włosach i okularach. Wyglądał na bardzo poważną osobę, gdy nagle rozłożył ręce i krzyknął:
-Synu!- Chłopak od razu zareagował i rzucił się na ojca owijając się w okół niego jak koala i mocno przytulając.
-Tęskniłem- powiedział V i zszedł z niego
-Ja też- jego ojciec powiedział i wtedy spojrzał na mnie. Tae chwycił mnie za rękę
-Mamo, tato, to jest mój chłopak Yoongi albo Suga, Kochanie, to mama i tata
-Witam- Powiedziałem i ukłoniłem się. Stali oni przez chwilę, po czym nagle krzyknęli:
-Witamy w rodzinie!- Mocno mnie przytulili. Nie spodziewałem się tego, ale byłem bardzo mile zaskoczony ich entuzjazmem, Widziałem kontem oka, jak V również się uśmiecha. Po chwili wciągnęli nas do środka, tam stali dwaj mali chłopcy..
-Ummm.. Hej- Powiedziałem do nich i lekko machnąłem ręką
-Aaaaaaa!! Mamo!!! Tato!!-Krzyknęli i schowali się za rodziców
-Yoongi, skarbie, straszysz moich braci_Zwrócił się do mnie Tae
-Braci?-Patrzę z nieporozumieniem
-Tak braci, to.. i ..
-Umm... Przepraszam- powiedziałem zakłopotany, jednak oni nadal nie wyszli z ukrycia
-Ahh nie przejmuj się, oni są dziwni, chodźmy do mojego pokoju-Powiedział Tae, wziął mnie za rękę, a w drugą walizkę, ja zrobiłem to samo, jednak na schodach musieliśmy się puścić, by wtaszczyć bagaże
-Kolacja za pół godziny i zero seksu!-Krzyczał jego ojciec przez co i ja i V byliśmy cali czerwoni. Weszliśmy do jego pokoju. Wyglądał całkiem ładnie. Był Zielony, Miał Biurko Szafki I W sumie Tyle. I wielki zestaw płyt.
-Nie Wiedziałem, że takie coś lubisz kolekcjonować
-No troszkę tak - powiedział zawstydzony. Podszedłem do niego i pocałowałem go delikatnie. Względnie się rozpakowaliśmy i poszliśmy pod prysznic, bo wreszcie musiałem się pozbyć tego smrodu. Weszliśmy do dość dużej łazienki z prysznicem i wanną. Zaczęliśmy się rozbierać. Dalej jestem niepewny co do mojego ciała z tą nogą, ale Tae zawsze dodaje mi otuchy. Pomógł mi ściągnąć protezę i wejść do wanny. Tam razem leżeli my i się tuliliśmy. Staraliśmy się zbytnio nie podniecać, by nie mieć problemu potem. Po dość długiej relaksującej kąpieli ubraliśmy świeże ciuchy i wróciliśmy do pokoju. Jednak po kilku minutach wołali nas na kolacje. Potem poszedłem z Tae na długi spacer. Gdy wyszliśmy za domem skoczył na mnie biały pies, powalił mnie i lizał po twarzy. Ohyda.
-Oo hej Soonshimmie -Tae powiedział do psa i on od razu zszedł ze mnie.
Wytarłem się ze ślinę i powoli stałem. 
- Suga to Soonshimmie, Soonshimmie poznaj Suge - Tiaa Tae przedstawia mnie do psa, jak cudownie. 
-Hej psie - powiedziałem po prostu. 
- Ej! Szanuj ją to tez cześć rodziny - krzyknął od razu na mnie
-Dobrze, już dobrze. Witaj Soonshi..mmie 
- Tak lepiej - powiedziałem z uśmiechem.

Po kilku minutach zabawy z tym czymś, ruszyliśmy dalej. Gadaliśmy o różnych przypadkowych rzeczach, trzymając się za ręce i chichocząc czasami. Oboje mieliśmy kaptury i było już ciemno, wiec raczej nikt nas nie rozpozna. Szliśmy wzdłuż różnych uliczek, aż wreszcie zatrzymaliśmy się przy jednej z kawiarenek. Bywałem tu, gdy jeszcze mieszkałem tutaj. Tae powiedział, że też tu kilka razy zaglądał. Otworzyłem drzwi i dzwoneczek wydał dźwięk nowych klientów. Podeszliśmy do kasy i ściągnęliśmy kaptury. Za lada stała starsza uśmiechnięta właścicielka. Prowadziła rodzinny biznes wraz z dziećmi i wnukami. 
-A niech mnie licho weźmie. Dwaj z moich 7 ulubionych idoli! Yoongi jak się miewasz? - zapytała, ściskając mój policzek. Bylem tu stal u m bywalcem u już dobrze mnie p. Lee znała. 
- Dobrze proszę pani, a co u Pani? Jak dzieci i wnuki? 
-A jak ma być?  Jest bardzo dobrze. Ooo Taehyung, jesteś jeszcze przystojniejszy na żywo- mówiła ściskając jego twarz w dłoniach. Tae się lekko zawstydził i podziękował za komplement. Uśmiechnąłem się na jego słodkie działanie. 
- A więc co dla was kochaniutcy? - zapytała, gdy skończyła już molestować twarz mojego chłopaka
-Pani Lee proszę coś dla mnie i dla mojego chłopaka. Liczę na pani pomysł - Uśmiechnąłem się do niej ona ze skinieniem odeszła do kuchni. Tae patrzył na mnie z wielkimi oczami. 
- Spokojnie, znam ją od lat, nikomu nie powie - on tylko przytaknął i osiedliśmy do jednego ze stolików. O tej porze lokal był już pusty, wiec nie musieliśmy się ukrywać. Przysunąłem się do niego i delikatnie pocałowałem jego usta. Po kilku minutach przyszła p. Lee. Dała nam dwa gorące czekolady ze śmietaną i kawałek sernika na gorącą. 
- Dziękuję bardzo- Uśmiechnąłem się i podziękowałem. Ona tylko poczochrała nasze włosy i życzyła smacznego. Zaczęliśmy jeść karmiłem go i siebie. Śmialiśmy się i jedliśmy szczęśliwe. Gdy napiłem się czekolady, został mi pasek pod nosem. Tae zaśmiał się I zlizał go. Zarumieniłem się na jego działanie. 
-Głupi - mruknąłem.

Kilka dni później

Miło spędziłem resztę dni u niego, ale teraz nadszedł czas na moją rodzinę. Bardzo się bałem. Staliśmy teraz pod moim domem, zapukałem do drzwi i czekaliśmy, otworzyła mi moja matka z uśmiechem, ale gdy zobaczyła Tae, jej miła zrzedła. Ahh.. Tak moje rozpuszczona bogata rodzinka. Poprawiła sukienkę i wpuściła nas. Ściągnęliśmy buty i weszliśmy do salonu. Tam już stał mój ojciec. Moja matka podeszła do niego i razem powiedzieli powiedzieli:
-Witaj synu
-Dzień dobry - Odpowiedziałem po prostu, Tae stał cicho z opuszczoną głową.
-A Co to za młodzieniec obok? - Mój ojciec starał się brzmieć miło.
-To mój chłopak jak was to tak obchodzi - Widziałem to w ich oczach, nie byli smutni, byli źli, wręcz wściekli.
-Czy to przez niego straciłeś nogę -  V zacisnął pięści, był na skraju płaczu. Znów Tae będzie się obwiniał.
-Nie i odwalcie się od niego! - Krzyknałem.
-Jak Ty się wyrażasz młody człowieku - Z mojej matki kipiała złość, ale mój tata nie chciał wojny.
-Dobra, bo się spóźnimy na spotkanie, do widzenia - burknął i pociągnął matkę ze sobą. Gdy wyszli, pociągnąłem Tae do siebie.
-Hej, przepraszam, wszystko gra? - On nic nie powiedział, tylko przytulił się do mnie i pokiwał głową.

Następne kilka dni spędziliśmy unikając moich rodziców, ale na szczęście oni i tak dużo pracowaliśmy, więc ich zbytnio nie widywałem. Będąc we własnym domu czułem się jak gdzieś w zupełnie obcym miejscu. Snobistyczna willa moich rodziców do mnie nie pasowała, mimo, że jestem sławny i mam pieniądze, ale nie jestem jakiś sztywniakiem i moim głównym priorytetem nie jest kasa. Na szczęście taką ucieczką przez pobyt tutaj był Tae i mój pokój, gdzie nikt inny nie miał wstępu.

Dzień powrotu

Punkt widzenia Jina

Gdy wróciłem z powrotem do dormu, nikogo jeszcze nie było. Usiadłem na kanapie i po prostu patrzyłem się w zgaszony ekran telewizora. Ciekawe co u nich, pewnie JiKook i TaeGi się ze sobą jeszcze pieprzą, Rap Monster miał zahaczyć o dom Minzy, więc pewnie też. Byleby nie zrobił jej dziecka. I Hobi, ciekawe co on robi i czy ma kogoś? Ahh.. Ostatnio za dużo o nim myślę. To dziwne, ale nie mogę przestać. Czuje też przyjemne ciepło, ale to raczej nie możliwe by... Właśnie dochodziłem do egzystencji moich uczuć, gdy usłyszałem, że ktoś otwiera drzwi. Poszedłem zobaczyć kto to. Moim oczom ukazał się nie kto inny, jak obiekt moich westchnień. Zaraz, co? Jaki obiekt? Jakich westchnień? Chyba już źle ze mną. Jin to jest fu.. blee.. wyrzuć to.. z głowy. Dopiero po chwili zauważyłem, że stoję przed nim jak głupiec.
-Hej Hoseok - powiedziałem lekko niezręcznie.
-Hej - on powiedział ściągając buty. Ruszyliśmy do salonu i usiedliśmy obok siebie.
-Więc.. Jak było? - zapytał po chwili ciszy.
-No wiesz.. Miło, warto czasem się oderwać od tej sławy i wszystkiego i spędzić czas z rodziną, a u Ciebie?
-Też - tylko to odpowiedział i znów zapadła ciszy, spojrzałem na niego, wyglądał jeszcze przystojniej niż zwykle. Może zmienił fryzurę albo może to nowe ciuchy. Nawet nie zauważyłem, że zobaczył, że się w niego wgapiam.
-Umm.. Coś nie tak hyung? Mam coś na twarzy? - Zapytał lekko zmieszany. Ja szybko się odwróciłem zawstydzony. Lekki rumieniec pojawiał się na moich policzkach. Co się ze mną dzieje?
-Nie nic  - Mruknąłem
-Rumienisz się
-Co? Wcale, ze nie
-Wcale, ze tak
-Co hyung? Znalazłeś sobie kogoś i właśnie zacząłeś o tej osobie myśleć?- Dlaczego on jest tak strasznie dociekliwy
-Nie.. Jedyna osoba w której chyba, powtarzam chyba jestem zakochany jest niedostępna -  Powiedziałem szczerze
-A rozumiem nieszczęśliwa miłość, biedny - powiedział i mnie przytulił, cały zdrętwiałem, to za dużo. Wyrwałem się i pobiegłem do pokoju. Ciężko oddychałem, a moje serce waliło jak opętane. Czułem się słabo, zsunąłem się po ścianie i starałem się uspokoić. Po chwili usłyszałem pukanie do drzwi.
-Hyung proszę otwórz , przepraszam, nie chciałem Cię urazić, hyung, w porządku? - wołał J-Hope wyraźnie zmartwiony. Po kilku minutach się uspokoiłem i otworzyłem:
-Tak w porządku - powiedziałem, a on rzucił się na mnie, prawie mnie przewracając.
-Przepraszam hyung - powiedział i kruszył moje kości w uścisku
-Dobrze już, puść - wydukałem, a chłopak od razu wykonał moje polecenie. Westchnąłem i się położyłem na łóżku
-Jestem zmęczony, chyba się zdrzemnę - zamknąłem oczy.
-Umm.. Jin hyung.. Czy mogę spać z tobą? - Zapytał po chwili, a ja prawię zachłysnąłem się powietrzem.
-A czy nie możesz spać, w swoim łóżku? - Zapytałem siadając
-Nie.. Boję się - Powiedział i zrobił minę zbitego psa.
-Ahh.. No dobra! - zgodziłem się i zanim się obejrzałem, on już leżał w moim łóżku.
-Dobranoc hyung - Mruknął, chociaż był środek dnia
-Dobranoc - odpowiedziałem i odwróciłem się do niego plecami. Nie mogłem spać, czując jego obecność, ciągle się denerwowałem. Po kilku minutach poczułem ruch na materacu, a po chwili jego ręka i noga już mnie obejmowały. Czułem jego kroczę na moim tyłku, zacząłem szybciej oddychać. Ja tu kiedyś na zawał padnę. Sia la la la la.. Ogarnij się Jin, to nic takiego, to nic takiego, to nic ta.. Przysunął się bliżej, ocierając się o mój tyłek
-Ahhh.. - Z moich ust, wydobył się cichy jęk. Co jest grane? Przecież to jest fuj.. Halo Jin ogar.

J-Hope jeszcze kilka razy zmieniał swoje ułożenie przy moim tyłku aż poczułem, ze jestem twardy, no nie, nie wierzę. Jak mogłem się podniecić? To chyba jakiś koszmar. Starałem się uspokoić, gdy ręka chłopaka zjechała na moje kroczę. Pisnąłem, ale od razu zakryłem sobie usta. I co ja mam robić? Zacząłem panikować, a jego ręka sprawiała, że czułem coraz większe ciepło tam, gdzie go nie powinienem czuć. Boże co się dzieje, powoli wymsknąłem się z jego uścisku i poszedłem do łazienki. Rozebrałem się i wszedłem pod prysznic. Musiałem się tego jakoś pozbyć. Włączyłem zimną wodę i zacząłem myśleć o jakiś obrzydliwych rzeczach. Po kilku minutach mój wzwód opadł. Wyszedłem, wytarłem się i zawiązałem ręcznik w okół pasa. I tak się muszę przebrać, bo te rzeczy już śmierdzą podróżą. Stanąłem przed lustrem i się patrzyłem na siebie. Co się zmieniło? Dlaczego teraz czuję coś, czego nie powinienem? Po kilku minutach wyszedłem. Hobi nadal sobie słodko spał, jak gdyby nigdy nic tuląc kołdrę zamiast mnie. Podszedłem do szafy i szybko się przebrałem, zanim miałby okazję mnie zobaczyć. Poszedłem do salonu i usiadłem na kanapie. Nie miałem już ochoty spać. Włączyłem jakiś serial i patrzyłem bezmyślnie w telewizor.

Po około godzinie poczułem, jak ktoś mnie obejmuje od tyłu
-Hej, czemu już nie śpisz - Zamruczał mi prosto do ucha J-Hope. Po całym ciele przeszły mi ciarki.
-A... A Ty cze..czemu? - Zacząłem się jąkać
-Bo mi zimno bez Ciebie było - Powiedział jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Nie wytrzymałem i stanąłem na przeciw niego.
-Czemu mi to robisz? Ja się pytam czemu?? Co ja Ci zrobiłem? - zacząłem na niego krzyczeć
-Ej, hyung spokojnie, czemu jesteś zły?
-Czemu jestem zły? Czemu jestem zły? Bo mnie wkurzasz? Czemu to robisz? Czemu? Dlaczego mi się do cholery podobasz!? - Wykrzyczałem wszystko. On stał tylko w szoku. Zanim mogłem się zatrzymać, chwyciłem jego twarz w dłonie i go pocałowałem. Całuje faceta? Całuje J-Hope, całuje mojego kolegę z zespołu, mojego przyjaciela. Ale to było miłe. Miał takie miękkie wargi. Chyba na serio coś ze mną nie tak. Powinienem się chyba zapisać do psychiatry czy coś, na jakieś grupy wsparcia chodzić. Przerwałem swoje rozmyślania, gdy J-Hope zaczął odpowiadać na pocałunki i poczułem się jak w niebie. Przejechał językiem po mojej wardze, a ja zadrżałem i otworzyłem ze zdziwienia usta, a jego język wślizgnął się do środka. Prawie odpłynąłem. Spokojnie Jin, nie możesz mdleć w takich momentach. Gdy J-Hope badał moje usta, usłyszałem głos.
-Chłopaki, zbiórka miała być na dworcu, a wy czemu jesteście w dormie? - Zapytał Suga wchodząc do salonu, ale zatrzymał się zszokowany.